[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No dobra, dobra.- mruknął biorąc kompaktową kasetę.- Jak mamy zatytułować ten twój hit?- Powiedzmy: „Na żywo z Golgoty - sąd, biczowanie, droga krzyżowa, Wniebowstąpienie!"Kilometr od studia policyjny patrol nakazał Betty zjechać z drogi.Oblała ją fala gorąca.Zamierzała dodać gazu i spróbować ucieczki, kiedy raptownie wyprzedził ją inny wóz policyjny.- Ja się zajmę tą paniusią, koleś - zawołał rudzielec w mundurze policjanta i równocześnie mrugnął porozumiewawczo do doktor Stone.- Muszę natychmiast dowieźć ją do studia Siódemki.To narastało, rosło! Cholera! Wypełniało go całego.Mendez czuł, jakby nabrzmiewał w nim wielki pęcherz nienawiści, rozumiał, co to znaczy.Zbliżał się do Robbinsa.Rozstrzygnięcie wreszcie będzie musiało nastąpić.Z trudem panował nad sobą, wydając polecenia szefowi kalifornijskiej policji, który osobiście przejął nadzór nad operacją.- Jak to, są w studio!? Zdążyli dotrzeć przed blokadą.To dlaczego jeszcze nie są aresztowani, komisarzu? Ja mam pana uczyć?! Nic mnie nie obchodzi transmisja.Rossner i jego żona mają być zdjęci przed audycją.To niech puszczą jakieś wideoklipy.Jak to, pańscy ludzie nie będą walczyć z cywilami? To niech odłączą zasilanie stacji! Odpowiada pan za to osobiście, komisarzu.Nie może dojść do emisji programu.- Mario! Tu Jimmy.Nakazuję ci przerwać tę awanturę - w rozmowę z komendantem włączył się charakterystyczny głos prezydenta.- Musisz mi sporo rzeczy wytłumaczyć, Mario!- Przerwał połączenie - zawołał ktoś z centrali.Osłupiały prezydent na moment zaniemówił.- Połączcie mnie z gubernatorem Kalifornii - wykrztusił po dobrej chwili.Na pięć minut przed emisją charakteryzatorka dokończyła makijaż Patrycji.Na dole narastał tumult.Trzęsły się jej ręce.- Czy będą strzelać, proszę pani?- Policja chce sforsować wejście.Grozi użyciem broni - emocjonował się jakiś młody redaktor.- Rezygnujemy z programu, szefie? - odezwał się głos realizatora.- W żadnym wypadku - zawołał Hardy.- Zabić może nas zabiją, ale wiecie, jak to nam podniesie oglądalność?Z pokładu helikoptera widać było już gmachy studia wytwórni i pobliskiego wielopiętrowego parkingu.Mendez przełączył radio na częstotliwość policyjną.Oczywiście nie miał zamiaru z nikim rozmawiać.- Mówi gubernator stanu Kalifornia - skrzeczał głosik.- Do wszystkich jednostek w rejonie studia Siódemki.Nakazuję zaprzestać jakiejkolwiek akcji przeciwko Rossnerowi i jego grupie.Z rozkazu prezydenta USA nie wolno dopuścić do studia Mario Mendeza, do niedawna doradcy Białego Domu.Uwaga, może być uzbrojony.Mendez zaśmiał się.Dużo mogli mu zrobić! Był u celu.Śmigłowiec osiadł miękko na dachu parkingu.Mario wyciągnął bazookę najnowszej generacji i dotargał ją aż na krawędź dachu.Jak na dłoni miał przed sobą oszklony taras głównego studia, a na nim podium, na którym Patty Rossner zwykła przyjmować swoich gości.Na moment popatrzył w dół.Jak zwykle w dniu emisji przed gmachem popularnej stacji zgromadziło się sporo gapiów chętnych oglądać na wielkim, zajmującym trzy piętra ekranie kolejny odcinek „Popołudnia z Kalifornią".Zaśmiał się bezgłośnie.- Ostatni odcinek!XIJim Hensey osobiście przerzucił kanał na odbiorniku podarowanym mu przed pół rokiem przez cesarza Japonii.Ekran wypełniła piękna trikowa czołówka - tańczący most Golden Gate, maszerujące betonowe odciski dłoni przed Chińskim Teatrem.Potem wyprysnęła strzelista sekwoja, przeistaczająca się w startującą rakietę kosmiczną.- Czy Harris mówił ci, co może być na tych niezwykłych nagraniach? - prezydent zwrócił się do sekretarza.- Mario przysyłał mi w tej sprawie bardzo lakoniczne raporty.W ostatnich donosił, że dotarli bardzo daleko w głąb dziejów i że znalezione zdjęcia mogą być niebezpieczne dla samych podstaw naszej cywilizacji.Ale w jaki konkretnie sposób, nie wyjaśnił.- Harris w ogóle nie był wprowadzany przez Mendeza w szczegóły - odparł O'Donell.- Wiedział tylko, że zawartość kosmicznego dysku stanowi materiał autentyczny i przez to cholernie niebezpieczny.- Ale cóż tak niebezpiecznego może kryć się w prawdzie?- Izwiestija - zażartował sekretarz, który długi czas specjalizował się w zagadnieniach Europy Wschodniej.Akrobatycznym wręcz zwrotem Cliff zjechał z jezdni, wyłamał zabezpieczający szlaban i skierował wóz pod prąd na serpentynę piętrowego parkingu.- Co robisz? - jęknęła Betty, którą pasy ledwo uchroniły od roztrzaskania się o szybę.- Zabijesz nas!- Jadę - odpowiedział lakonicznie, prowadząc samochód z opanowaniem i zręcznością godną kaskadera.- Mieliśmy przecież jechać do studia.- Mieliśmy, ale na razie jest pilna sprawa do załatwienia, tutaj.- Z piskiem opon minął kolejny zakręt, unikając zderzenia z ogromnym pontiakiem.- Och, Cliff, zdaje się, że jedziemy pod prąd!- Wszystkie reguły są po to, aby je zmieniać! - zawołał, omal nie taranując następnego samochodu.- Ciekawe, czy ten łotr czuje, że go zaraz dopadnę?Ścisk na korytarzach wokół głównego studia i na sąsiednich tarasach panował nie mniejszy niż przed ekranem na ulicy.Rozniosło się, że w programie ma być pokazana nieprzewidziana sensacja.Niedawni napastnicy przemieszani z niedoszłymi obrońcami wpatrywali się w rozstawione wszędzie monitory.Przerwano nagrywanie programów w sąsiednich studiach, przykucnęli obok siebie ksiądz i rabin, seksbomba z oper mydlanych i lider Ruchu Gejów.Skończyła się czołówka.Ekran wypełniła twarz Patrycji Rossner.Obserwujący kątem oka jej profil Steve zdał sobie naraz sprawę, jak wspaniała jest to kobieta.Jak dojrzała, jaką ma klasę.Jej oryginalna uroda, nie tracąc nic z młodzieńczego blasku, z wiekiem nabrała mocy i zupełnie innej wyrazistości.W tym momencie Steve uświadomił sobie, że nie patrzył tak na nią od wielu lat.- Przyjaciele! Amerykanie i Amerykanki.Jak co tydzień z kawiarnianego tarasu Siódemki wita was Patty Rossner w dwieście drugim odcinku programu „Popołudnie z Kalifornią".- Mikrofony zainstalowane na ulicy przekazały radosną wrzawę tłumu.- W dniu dzisiejszym postanowiliśmy wyjątkowo zmienić dotychczasowy układ programu i przedstawić jedno tylko wydarzenie: sensację wieku, a właściwie ostatnich dwóch tysiącleci.Laserowy celownik bazooki wyłowił precyzyjnie stół mikserski za szybą w głębi, nieomal za plecami bohaterów programu.Jeden strzał powinien nie tylko załatwić małżeństwo Rossnerów, ale i zniszczyć całą aparaturę, a zwłaszcza CD-ROM umieszczony już w odtwarzaczu.Palec Mendeza wolniutko dotknął spustu.Lionel Hardy nigdy nie oglądał dokładnie swoich programów.Śledził je jednym okiem.Cała jego uwaga skupiona była na wszystkim, co działo się dookoła.Siódmy zmysł kazał mu nagle spojrzeć na dach pobliskiego parkingu.Cholera!- Trójka na dach - wrzasnął do miksera.Ekipa zadziałała jak automaty.W sekundę później na ekranach wszystkich telewizorów pojawiła się lufa bazooki i blada twarz snajpera!- Mój Boże - zawołał Jim Hensey i chwycił telewizyjnego pilota w naiwnym, podświadomym ruchu.Przecież tego nawet on nie mógł wyłączyć.- Jest ze mną - kontynuowała swą konferansjerkę Patrycja - mój były mąż, kapitan Steve Rossner, komendant kosmicznego wahadłowca „Rainbow 3".Powiedz Steve.Steve, co ty?Kiedy na monitorze pojawił się Mendez z wycelowaną bronią, kapitan nie wahał się ani sekundy, jednym susem pokonał odległość dzielącą go od prezenterki, przewrócił ją na podłogę i nakrył własnym ciałem.- To pokażemy na replayu, teraz trzymajcie dach - zawołał Hardy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]