[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dominik miał ochotę się skrzywić, ale się powstrzymał.Nigdy nie rozumiał, co jest fajnego w oglądaniu ludzispółkujących publicznie, a tego rodzaju bezmyślne pieprzenie sięprzywołało obraz Summer i Jaspera, którego nie mógł wyrzucić zpamięci.Dominik lubił podglądactwo, ale wyłącznie wtedy, jeśli łączyło gocoś z podglądanymi osobami jakaś niepisana umowa, swoisteporozumienie, stanowiące przyzwolenie czy wręcz zachętę do oglądania.Jeśli jednak powiązania takie nie istniały, spektakl podniecał go wrównym stopniu, jak kopulujące zwierzęta w filmie przyrodniczym.Charlotte natomiast zapatrywała się na to zupełnie inaczej.Lubiłaseks dla samego seksu, lubiła publicznie demonstrować swoją śmiałość ipowab, lubiła się obnażać.Wymiana partnerów seksualnych stanowiłajej ulubioną rozrywkę.Charlotte ruszyła już w stronę baru i zaczęła robić słodkie oczy dokilku zebranych tam osób: do młodego mężczyzny i kobiety, którzystarannie unikali kontaktu wzrokowego z kimkolwiek poza samymisobą, do napakowanego starszego faceta w koszulce polo i tanim paskuz imitacji skóry, który przyszedł najwyrazniej sam i ślinił się na widokhostess w różowych tutu, oraz do starszej pary Hindusów, którzywyglądali na stałych bywalców.Charlotte zamówiła coś do picia dla siebie wymyślnego drinka, adla Dominika pepsi.Dominik usiadł obok niej i zaczął popijać pepsi, a ona tymczasemzaczepiała każdego, kto podchodził do baru.Hostessa Suzanne miała rację: w klubie zaczęło się robić tłoczno.Jak dotąd Dominik nie zauważył nikogo, kto by się mu spodobał.Było trochę ładnych dziewczyn, ale większość wyglądała jak zdziry:miały na sobie tanie lateksowe minisukienki, były mocno umalowane iopalone w solarium.Nic ciekawego.Inni goście albo go nudzili, albobrzydzili. Będziesz tak siedział? syknęła mu w ucho Charlotte.Dominik nie miał ochoty jej słuchać. Nie przeszkadzaj sobie powiedział. Pózniej cię znajdę.Nie trzeba jej było tego dwa razy powtarzać.Zsunęła się zwysokiego barowego stołka i błyskając pośladkami, zniknęła w tłumie.Jej długie opalone nogi odcinały się wyraznie od krótkiej białej sukienki.Ledwie odeszła na bok, a już otoczyła ją grupka mężczyzn, którzyzaczęli zlatywać się do niej jak pszczoły do miodu.Dominik nic nie powiedział, gdy spojrzała na niego ze złością izłapała jakiegoś mężczyznę za rękę, a zaraz potem następnego.%7ładen znich nie grzeszył urodą.Jednym z nich był tamten samotny facet w poloi tanim pasku, który siedział wcześniej przy barze.Drugi był młodszy,ale dość gruby: miał o jeden podbródek za dużo, a brzuch ledwo mu sięmieścił pod koszulą.Charlotte podprowadziła obu do huśtawki w kącie, po czymwdrapała się na nią i położyła na plecach, rozkładając w powietrzu nogi.Stało się zupełnie jasne, że nie ma na sobie bielizny i każdy na sali możeobejrzeć jej srom.Dominik podszedł bliżej, kierowany głównie ciekawością.Mężczyzni unieruchomili nogi Charlotte za pomocą pasków, a onazłapała się zwisających z sufitu lin.Z zapałem włączyła się do zabawy.Facet w koszulce polo rozpiął pasek i zaczął gładzić się po na raziezwiotczałym penisie.Grubas też miał już fiuta na wierzchu, opuszczonedo kostek spodnie i poły koszuli ledwo zasłaniające goły tyłek.Wziąłkolorową paczuszkę i nasunął prezerwatywę na członek, po czympodszedł do Charlotte, stanął między jej długimi nogami i przyciągnąłdo siebie huśtawkę na tyle blisko, żeby móc wejść w dziewczynę.Dominik podszedł jeszcze bliżej i patrzył, jak członek mężczyznywsuwa się do cipki.Charlotte spojrzała na Dominika, a złość z jejtwarzy ustąpiła miejsca pożądaniu, żądzy większej od chęci, by postawićna swoim, by go zranić.Czy mogła go tym zranić? Zakładał, że taki właśnie miała zamiar,ale w ogóle go to nie ruszało, podchodził do tego z zupełnąobojętnością.Przyglądał się, jak obaj mężczyzni w nią wchodzą, jeden podrugim, poruszając się w niej rytmicznie i zanurzając członki w jejsokach.Słuchał jej głośnych jęków, a ona nawet przez wzgląd na jegouczucia nie starała się ukryć swojego podniecenia.Wokół zebrał się tłumek.Kilku mężczyzn rozpięło spodnie istanęło w pobliżu, pieszcząc swoje przyrodzenie.Niektórzy podeszlibliżej, chcąc móc pomacać Charlotte, gdziekolwiek udało im się akuratsięgnąć, gdziekolwiek została wolna przestrzeń.Dominik nie próbował ich nawet powstrzymać.Charlotte miaławolne ręce, którymi mogła opędzić się od niechcianego zainteresowania,miała też głos i mogła zacząć krzyczeć, jeśli chciała.Poza tym byłanajwyrazniej zachwycona poświęcaną jej uwagą, jej usta rozchyliły się,a na twarzy malowało się pożądanie.Dominik stworzył w głowie inny obraz, spróbował wyobrazićsobie na tym miejscu Summer, która nie zważa na jego żądze, pozwalasię obmacywać obcym mężczyznom i rozkłada szeroko nogi, żeby mogliją pieprzyć.Przypomniał sobie, jak oddała się Jasperowi, jak wzięła gow usta, jak uklęknęła na kanapie, rozkładając ochoczo nogi, jak zwierzęw oczekiwaniu na jezdzca.Myśl o Summer wzbudziła w nim przynajmniej jakieś uczucia,przerwała okres otępienia, obojętnej pustki, którą pozostawiła po sobie.Dominik nie miał ochoty dłużej patrzeć na Charlotte.Przecisnął sięmiędzy podnieconymi gapiami, zebranymi wokół huśtawki, byprzyglądać się deprawacji, i zszedł na dół po schodach do baru, gdzieczekał, aż Charlotte skończy, ignorując wysiłki hostess, które usiłowaływciągnąć go do rozmowy, a także wyrazy zainteresowania ze stronykilku kobiet, szukających okazji do szybkiego seksu.W końcu zjawiła się Charlotte i usiadła obok.Wdrapując się nastołek, zadarła wysoko spódnicę, ale nawet nie próbowałazakryć cipki,obscenicznie gołej, nabrzmiałej, lepkiej od soków.Rozsunęła leniwienogi, żeby mógł lepiej popatrzeć. Daruj sobie rzucił Dominik i odwrócił głowę. Jezu, co z tobą? Jak to sobie właściwie wyobrażałeś? Charlotte, naprawdę mnie nie obchodzi, z kim się pieprzysz.Możesz robić, co chcesz.Wydawało mi się, że to jasne. Ale obchodziło cię, z kim się pieprzyła twoja ukochana Summer. Ty nie jesteś Summer
[ Pobierz całość w formacie PDF ]