[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale nie równocześnie.Niech ta druga patrzy.Wspięła się na siodło, zawróciła wierzchowca i pogalopowała przed siebie.Dwa elfy zsiadły i wyjęły zza pasów wąskie spiżowe sztylety.- No, to by było na tyle - stwierdziła babcia Weatherwax, gdy wojownicy podeszli bliżej.Ściszyła głos.- Kiedy nadejdzie chwila, uciekaj.- Jaka chwila?- Sama zobaczysz.Po czym padła na kolana przed nadchodzącymi elfami.- O ja nieszczęsna, darujcie mi życie, jestem tylko biedną staruszką, a w dodatku chudą! - jęczała.- Oszczędź mnie, szlachetny panie! Olaboga!Skuliła się i szlochała.Diamanda przyglądała jej się zdumiona - także tym, jak ktokolwiek mógł sądzić, że poskutkują takie lamenty.Elfy dawno już nie spotykały się z ludźmi.Jeden schylił się i szarpnął babcię za ramię, tylko po to, by dostać solidny, oburęczny cios w takie miejsce, iż niania Ogg byłaby zaskoczona, że Esme Weatherwax w ogóle wie o jego istnieniu.Diamanda już biegła.Babcia łokciem trafiła drugiego elfa w pierś i rzuciła się w pogoń.Za sobą słyszała wesoły śmiech wojowników.Diamanda była zaskoczona babcią Weatherwax udającą bezbronną staruszkę.Zdziwiła się jeszcze bardziej widząc, że babcia ją dogania.Ale babcia miała więcej powodów do ucieczki niż dziewczyna.- Mają konie!Babcia przytaknęła.To prawda, że konie biegają szybciej od ludzi, choć nie każdy się orientuje, że twierdzenie to jest prawdziwe tylko dla średnich dystansów.Na krótkim dystansie zdeterminowany człowiek może wyprzedzić konia, ponieważ ma dwa razy mniej nóg do kierowania.Babcia chwyciła Diamandę za ramię.- Kieruj się do szczeliny między Dudziarzem a Doboszem!- Które to?- Nawet tego nie wiesz?Człowiek może wyprzedzić konia, to prawda.Ale babcię dręczyła świadomość, że nikt nie zdoła wyprzedzić strzały.Coś świsnęło jej koło ucha.Kamienny krąg wydawał się wcale nie zbliżać.Nic z tego.To nie powinno być możliwe.Próbowała takich rzeczy, tylko kiedy leżała spokojnie, a przynajmniej kiedy miała się o co oprzeć.Spróbowała teraz.Ścigały je cztery elfy.Nawet nie pomyślała, żeby zajrzeć w ich umysły.Ale konie.Tak, konie.Były drapieżnikami, z umysłami niczym groty strzał.Zasada Pożyczania brzmi: nie ranisz, dosiadasz tylko ich umysłów; w żaden sposób nie mieszasz obiektu do swoich celów.Właściwie nie tyle zasada, ile raczej ogólna wskazówka.Strzała z kamiennym grotem przebiła babci kapelusz.A tak naprawdę to nawet nie wskazówka.Ani.Do licha!Wcisnęła się w umysł pierwszego konia poprzez warstwy ledwie kontrolowanego szaleństwa, które tkwi nawet w mózgu zwykłego konia.Przez moment patrzyła jego przekrwionymi oczami na własną postać zataczającą się na śniegu.Przez moment usiłowała zapanować nad sześcioma nogami jednocześnie, z czego dwoma w osobnym ciele.Pod względem trudności granie jakiejś melodii na instrumencie muzycznym i równoczesne śpiewanie całkiem innej[16] jest niczym niespieszny spacer po łące w porównaniu z tym, czego usiłowała dokonać.Wiedziała, że wytrzyma najwyżej kilka sekund, a potem całkowity chaos ogarnie jej umysł i ciało.Ale potrzebowała nie więcej niż sekundy.Pozwoliła, by powstał zamęt, po czym zrzuciła go w całości do końskiego umysłu.Wycofała się gwałtownie i przejęła kontrolę nad własnym ciałem w chwili, gdy zaczynało upadek.Koń przeżywał straszne chwile.Nie był pewien, czym jest ani jak się tu znalazł.Co ważniejsze, nie wiedział, ile ma nóg.Mógł wybierać między dwoma a czterema, możliwe nawet, że sześcioma.Zdecydował się na trzy.Babcia usłyszała, jak rży szaleńczo i pada.Sądząc po odgłosach, powalił jeszcze parę innych.Zaryzykowała spojrzenie w stronę Diamandy.której obok nie było.Leżała w śniegu trochę z tyłu i z wysiłkiem próbowała się podnieść.Twarz miała białą jak śnieg.Z jej ramienia sterczała strzała.Babcia zawróciła, chwyciła dziewczynę i szarpnięciem postawiła na nogi.- Chodź! Już niedaleko!- Ni mogę biec.zimno.Diamanda runęła na twarz.Babcia, stękając z wysiłku, przerzuciła ją sobie przez ramię.Jeszcze parę kroków i wystarczy, że przewróci się do przo.Szponiasta dłoń chwyciła ją za spódnicę.Trzy postacie upadły i potoczyły się w zielone paprocie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]