[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy wstawaÅ‚ czasami w nocy z łóżka i ostrożnie stÄ…paÅ‚ miÄ™dzyÅ›piÄ…cymi na podÅ‚odze paisanos, byÅ‚ zÅ‚y na nich.ByÅ‚ zÅ‚y, że tu sÄ….WysiadujÄ…c w sÅ‚oÅ„cuna ganku Danny zaczÄ…Å‚ marzyć o minionych dniach swojej wolnoÅ›ci.Latem sypiaÅ‚ wlesie, kiedy zaÅ› szalaÅ‚a zima, kÅ‚adÅ‚ siÄ™ w ciepÅ‚ych stodoÅ‚ach.Nie dzwigaÅ‚ wtedy cięża-rów wÅ‚aÅ›ciciela nieruchomoÅ›ci.ImiÄ™ Danny byÅ‚o synonimem burzy.Ach, te bójki!Bójki albo ucieczki przez las z wÅ›ciekÅ‚Ä… kurÄ… pod pachÄ….KryÅ‚ siÄ™ w rowie, kiedy jakiÅ›zrozpaczony mąż wykopywaÅ‚ topór wojenny.Burza i gwaÅ‚t, sÅ‚odki gwaÅ‚t.Kiedy DannyrozmyÅ›laÅ‚ o dawnych straconych dniach, prawie czuÅ‚ na podniebieniu cudowny smakkradzionego jedzenia i zaczynaÅ‚ tÄ™sknić do dawnych czasów.Od kiedy spadek wyniósÅ‚go na wyżyny spoÅ‚eczne, Danny rzadko wdawaÅ‚ siÄ™ w bójki.I nie upijaÅ‚ siÄ™ na bojowo.Zawsze przygniataÅ‚ go ciężar posiadania domu, zawsze gnÄ™biÅ‚a odpowiedzialność wo-bec przyjaciół. Danny zaczÄ…Å‚ tkwić caÅ‚ymi dniami na ganku i wreszcie przyjaciele pomyÅ›leli, że jestchory.- Herbata z yerba buena bÄ™dzie bardzo smaczna - poddaÅ‚ myÅ›l Pilon.- Idz do łóżka,Danny, obÅ‚ożymy ci nogi gorÄ…cymi kamieniami.Danny nie pragnÄ…Å‚ w tej chwili żadnego rozpieszczania.Danny pragnÄ…Å‚ wolnoÅ›ci.OdmiesiÄ…ca ponuro rozmyÅ›laÅ‚, patrzyÅ‚ w ziemiÄ™, patrzyÅ‚ szparkami oczu na wszechobec-nych przyjaciół, kopniakami usuwaÅ‚ z drogi Å‚aszÄ…ce siÄ™ psy.Wreszcie ulegÅ‚ swoim tÄ™sknotom.KtórejÅ› nocy uciekÅ‚.PoszedÅ‚ w las i zniknÄ…Å‚.Kiedy rano przyjaciele obudzili siÄ™ i zobaczyli, że nie ma Dan-ny'ego, Pilon powie-dziaÅ‚: - To na pewno sprawa kobiety.Danny jest zakochany.I na tym poprzestali, gdyż każdemu wolno siÄ™ kochać.Przyjaciele żyli sobie dalej takjak przedtem.Ale kiedy minÄ…Å‚ tydzieÅ„ i Danny nie wróciÅ‚, zaczÄ™li siÄ™ martwić.Poszlido lasu odszukać Danny'ego.- MiÅ‚ość to piÄ™kna rzecz - stwierdziÅ‚ Pilon.- Nie można mieć pretensji do żadnegomężczyzny, że idzie do dziewczyny, ale tydzieÅ„ to bardzo dÅ‚ugo.Musi to być dziew-czyna żywa jak srebro.Inna nie utrzymaÅ‚aby Danny'ego przez tydzieÅ„.A Pablo powiedziaÅ‚: - TrochÄ™ miÅ‚oÅ›ci to jak trochÄ™ wina.A zbyt dużo jednego i drugie-go powoduje chorobÄ™.Może Danny już jest chory? Może ta dziewczyna byÅ‚a za żywa?I Jezus Maria siÄ™ martwiÅ‚: - To niepodobne do Danny'ego, którego znamy.Na tak dÅ‚u-go znikać! CoÅ› siÄ™ musiaÅ‚o stać.Pirat zabraÅ‚ do lasu psy.Przyjaciele powiedzieli psom: - Szukajcie Danny'ego.Możejest chory.Może gdzieÅ› leży i nie żyje.Szukajcie dobrego Danny'ego, który pozwoliÅ‚wam spać w swoim domu.A Pirat dodatkowo im szepnÄ…Å‚: - ZÅ‚e, niewdziÄ™czne psy, znajdzcie naszego przyjaciela.- Ale psy pomachaÅ‚y tylko ogonami i gÅ‚oÅ›no ujadajÄ…c pognaÅ‚y za królikiem, któregowywÄ™szyÅ‚y.Paisanos caÅ‚y dzieÅ„ przetrzÄ…sali las, gÅ‚oÅ›no wzywajÄ…c Danny'ego.Szukali wszÄ™dzietam, gdzie by sami poÅ‚ożyli siÄ™ spać - w gÅ‚Ä™bokich jamach, miÄ™dzy korzeniami drzew,na grubym posÅ‚aniu z igieÅ‚, w zaroÅ›niÄ™tych krzakami miejscach.Wiedzieli dobrze, ja-kie miejsca nadajÄ… siÄ™ do spania, ale nigdzie nie znalezli Danny'ego.- Może on zwariowaÅ‚ - podsunÄ…Å‚ myÅ›l Pilon.- Może jakieÅ› ukryte zmartwienie po-zbawiÅ‚o go rozumu?Wieczorem wrócili do domu.Kiedy otworzyli drzwi, stanÄ™li jak wryci: podczas ichnieobecnoÅ›ci po domu buszowaÅ‚ zÅ‚odziej.Zniknęły koce Danny'ego, zniknęła caÅ‚a żywność.BrakowaÅ‚o także dwóch garnków.Pilon spojrzaÅ‚ z ukosa na Wielkiego Joe Portugalczyka, ale szybko potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….-Nie, ty byÅ‚eÅ› z nami.To nie ty ukradÅ‚eÅ›.- To na pewno Danny! - wykrzyknÄ…Å‚ Pablo.- W istocie oszalaÅ‚.Biega po lesie jak dzi-kie zwierzÄ™.Troska i niepokój osiadÅ‚y w domu Danny'ego.- Musimy go odnalezć - oÅ›wiadczyli zgodnie przyjaciele.- W przeciwnym razienaszemu przyjacielowi zdarzyć siÄ™ może coÅ› zÅ‚ego w jego szaleÅ„stwie.PrzeszukamycaÅ‚y Å›wiat i nie spoczniemy, póki go nie znajdziemy.OpuÅ›ciÅ‚o ich lenistwo.Co dzieÅ„ szukali Danny'ego.Zaczęły dochodzić ich dziwnepÅ‚otki:  Tak, Danny byÅ‚ tu wczoraj wieczorem.O, ten pijak! O, ten zÅ‚odziej!". Bo wie-cie, Danny trzepnÄ…Å‚ viejo koÅ‚kiem z pÅ‚otu i ukradÅ‚ butelkÄ™ grappy". Co to za przyja-ciele, którzy pozwalajÄ…, aby Danny tak siÄ™ zachowywaÅ‚". Owszem, widziaÅ‚yÅ›myDanny'ego.MiaÅ‚ zamkniÄ™te oczy i Å›piewaÅ‚.ZpiewaÅ‚: »Chodzcie do lasu taÅ„czyć zemnÄ…, kochane dziewczÄ™ta«.Tak Å›piewaÅ‚.Ale myÅ›my nie poszÅ‚y.BaÅ‚yÅ›my siÄ™.Danny'emu zle patrzyÅ‚o z oczu".Na molo przyjaciele także znalezli dowody pobytu ich przyjaciela.- On tu byÅ‚ - stwierdziÅ‚ jeden z rybaków.- ChciaÅ‚ siÄ™ ze wszystkimi bić, Benito zÅ‚amaÅ‚wiosÅ‚o na jego gÅ‚owie.Potem Danny rozbiÅ‚ kilka okien i wtedy policjant zabraÅ‚ go doaresztu.Wreszcie trafili na gorÄ…cy Å›lad zbÅ‚Ä…kanego i obÅ‚Ä…kanego przyjaciela, wiÄ™c poszli tymÅ›ladem.- McNear przyprowadziÅ‚ go wczoraj w nocy - powiedziaÅ‚ sierżant w komisariacie.-Ale Danny jakoÅ› siÄ™ wydostaÅ‚ przed Å›witem.Kiedy go zÅ‚apiemy, dostanie sześć miesiÄ™-cy.Przyjaciele zmÄ™czyli siÄ™ tÄ… gonitwÄ….Wrócili do domu i ku wielkiemu przerażeniustwierdzili, że zniknÄ…Å‚ worek kartofli, który Pilon znalazÅ‚ wÅ‚aÅ›nie tego ranka.- Tego już za dużo! - wykrzyknÄ…Å‚ Pilon.- Danny zwariowaÅ‚, Danny jest w niebezpie-czeÅ„stwie.Przytrafi mu siÄ™ coÅ› strasznego, jeÅ›li go w porÄ™ nie ocalimy.- Musimy szukać dalej - oÅ›wiadczyÅ‚ Jezus Maria.- Musimy zaglÄ…dać pod każde drzewo i do każdej komórki - dodaÅ‚ Pablo.- Pod Å‚odzie na plaży - uzupeÅ‚niÅ‚ Wielki Joe.- Psy pomogÄ… - zapewniÅ‚ Pirat.Pilon potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Z tego nic nie wyjdzie.Chodzimy wszÄ™dzie tam, gdzie Danny już byÅ‚.Musimy czekać w miejscu, gdzie Danny dopiero przyjdzie.DziaÅ‚ajmy jak mÄ…-drzy ludzie, a nie jak gÅ‚upcy.- Ale gdzie on przyjdzie?OlÅ›nienie spadÅ‚o nagle na wszystkich [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •