[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaczął się ubierać, mówiąc o wydarzeniach ostatnich kilkugodzin.Celowo zmienił temat.Wiedział, że Nick będzie unikał jakichkolwiekwypowiedzi na temat scenariusza.Nigdy nie chciał dyskutować, dopóki pomysł niebył całkowicie klarowny.- Muszę przyznać, Nicky, że mało nie zemdlałem, kiedyMark zaakceptował pierwsze ujęcie.No i ze scenami końcowymi także poszłogładko.- Nie miał żadnych powodów, żeby je powtarzać - powiedział Nick.- Wszyscybyliście wręcz doskonali, Vic.I mimo kłopotów udało się wam zrobić dobry film. - Mhm.Miejmy nadzieję - Victor uważnie zawiązywał krawat.- W każdym razie przyjemna atmosfera na planie wróży dobry nastrój na przyjęciu.Nick spojrzał na stertę pudeł stojących obok drzwi.- Widzę, że jesteś jak zawszeekstrawagancki.Prezenty dla całego zespołu i obsady?- Oczywiście.Zasłużyli na nie, mały.- Co wybrałeś na prezent dla Pierce'a? Rewolwer czy butelkę arszeniku? - zapytałNick ze złośliwym grymasem.- Nie.Prawdę powiedziawszy, kupiłem mu kamerę.- Chryste, Victor! Pewnie z podwójnym obiektywem? Aluzja, że znów powinienzająć się pracą kamerzysty?- Daj spokój, Nicky, żartowałem.Ale muszę przyznać, że myślałem o tym.Tobyłaby subtelna aluzja.Boże, były takie momenty, że gotów byłem krzyczeć zwściekłości.Mark potrafił męczyć Ossiego przez całe godziny.Dla mnie drzewojest zawsze drzewem, a niebo niebem - Victor wykrzywił się.- Na tym zawszepolegają kłopoty z reżyserami, którzy przedtem stali za kamerą.Uważają, że każdeujęcie powinno być dziełem sztuki, obrazem- Victor wziął marynarkę i założył ją na siebie.- Kupiłem Markowi złote spinki domankietów.- A dla Katharine?- Diamentową bransoletkę.Nick gwizdnął.- Królewski prezent, maestro.Mam nadzieję, że Franceska niebędzie zazdrosna.Teraz z kolei Victor wyglądał na zaskoczonego.- A dlaczego miałaby być? Ches niejest tego rodzaju dziewczyną.I wie, że Katharine zasłużyła na to.- Odwrócił się odlustra, włożył do kieszeni srebrną jedwabną chusteczkę i zauważył: - Oprócz tego,że jest znakomitą i zdyscyplinowaną aktorką, Katharine ma i inne zasługi.Nigdy cio tym nie mówiłem, ale to właśnie ona namówiła Terry'ego i Marka do pracy nadtym filmem.Uważam więc, że należą jej się szczególne wyrazy wdzięczności zmojej strony.- Do diabła - mruknął Nick.Ten nieprawdopodobny wpływ na Marka i Terry'ego.Był zaskoczony, chociaż zdawał sobie sprawę, że nie powinien, po tym wszystkimco usłyszał od Jake'a.Wyglądało na to, że producent miał stuprocentową rację.- Poza tym - dodał Victor - Franceska dostała ode mnie ten naszyjnik z pereł, którymiała na sobie we wtorek.Na pewno zauważyłeś.A ile mnie kosztowało, żebyzmusić ją do przyjęcia tego prezentu!- Dlaczego? - Powiedziała, że jej ojciec nie zaaprobowałby przyjmowania przez nią drogiejbiżuterii od mężczyzny, nawet jeśli jest to prezent urodzinowy, bo był to prezent najej dwudzieste urodziny.Nick uśmiechnął się kącikiem ust.- No tak, to w jej stylu.I jak ci się udało jąprzekonać?Victor roześmiał się.- Poszedłem i kupiłem upominki dla jej ojca i Kima, jakowyraz mojej wdzięczności za okazaną pomoc, za udostępnienie zamku.Gdy dałemim prezenty w tym samym czasie, perły nie były już tak osobiste.- Pasują do niej.We wtorek wyglądała wyjątkowo uroczo- powiedział Nick cicho, niemalże do siebie.Dodał nieco ostrzejszym tonem: - Tadziewczyna traktuje cię bardzo poważnie, Vic.Naprawdę poważnie.- Tak, tak - mruknął Victor i gwałtownie odwrócił się od Nicka plecami.Zacząłprzeglądać jakieś papiery, najwyrazniej dając mu do zrozumienia, że nie ma ochotyrozmawiać na ten temat.Ta lakoniczna, nawet wymijająca odpowiedz zbiła Nicka z tropu.Przyglądał sięszerokim ramionom przyjaciela i mimowolnie zmarszczył brwi.Zanim zdążyłpomyśleć, wykrzyknął: - A czy ty nie myślisz o niej poważnie?- Jak, do diabła, mogę myśleć poważnie, Nicky! Ciągle jestem mężem Arleny! -podniesiony głos Victora przeszył powietrze jak ostrze noża.Był wściekły, że Nickporuszył ten temat akurat teraz.Przez ramię spojrzał na przyjaciela i zapytał: - Amoże zapomniałeś o tym niemiłym fakcie? Poza tym jest wiele innych komplikacjizwiązanych z samą Franceską.Zresztą, ciągle jeszcze zajmuję się tym filmem i niemam czasu zajmować się romansem, capisce?Nick milczał.Był zdumiony - nie tylko słowami Victora i jego ostrymi uwagami, aletakże nienormalnie agresywnym zachowaniem.Po chwili odezwał się cichymgłosem, w którym dało się słyszeć przerażenie: - Tak, rozumiem.I nie zapomniałem,że jesteś żonaty.Ale chcesz się uwolnić od Arleny i sądziłem, że jesteś bardzozainteresowany Franceską.- Wzruszył ramionami i westchnął.- Przepraszam, że cię o to spytałem, Vic.- W porządku - odpowiedział Victor pojednawczym tonem, podchodząc do szafy.Zacisnął usta w wąską linię, westchnął.Nagle jego twarz złagodniała i powiedziałwolno: - Nie chciałem na ciebie krzyczeć, Nick, nie chciałem, żeby tak tozabrzmiało.Przepraszam, mały.Przez cały ten tydzień żyłem w cholernymnapięciu.Wiesz, jak to jest, kiedy kończy się film.Wiesz co, chodzmy się czegośnapić.Chyba już tam na nas czekają.- Oczywiście, Vic - Nick wstał z kanapy i postarał się uśmiechnąć.Rozległo się pukanie do drzwi.- To ja, Victor - Jake Watson wsunął głowę dogarderoby.- Wszyscy już są.Przyprowadziłem Alana i Dickiego, żeby pomogliwziąć te wszystkie pudełka. - Zwietnie.Wejdz i wez kilka.Ja też wezmę, tak samo Nicky.W ten sposób uda namsię zabrać wszystkie za jednym zamachem- Victor wziął dwa pudełka i ruszył w kierunku drzwi.Za nim ruszyli pozostali.Kiedy szli przez korytarz, Victor zerknął na Jake'a i zapytał: - Czy Gus przywiózłjuż moich gości?- Nie.Pewnie utknął w korku.To godzina szczytu.Ale przyjęcie potrwa co najmniejkilka godzin, jeszcze zdążą.Studio przybrało odświętny wygląd.Długie drewniane stoły przykryte były białymiobrusami.Stały na nich butelki szampana i inne napoje; talerze z różnymi gatunkamisera, jajkami w majonezie, kanapkami i innymi przekąskami.Kelnerzy i kelnerkiczekali nie opodal w pełnej gotowości, a dwaj barmani przecierali szklanki.Zebrałsię już cały zespół.Rozmawiali w małych grupkach, najwyrazniej czekając nawejście gwiazdy.- Tam jest wolny stół na te wszystkie rzeczy - powiedział Jake.- Można je rozdać po pierwszym toaście, co? Wszyscy chyba na to czekają.- Oczywiście - odparł Victor.Wszyscy zaczęli śpiewać  sto lat", okrążyli Victora, a on jak zwykle uśmiechał się,pełen wdzięku i czaru.Koledzy ściskali mu ręce, klepali go po plecach, okazując muw ten sposób sympatię.Nie było najmniejszych wątpliwości, że Victor był osobąpowszechnie lubianą.Nicholas Latimer wycofał się, zajmując swoją ulubioną pozycję obserwatora.Niebył w najlepszym nastroju i winił za to Victora.W przeszłości zdarzały im sięsprzeczki, ale nieporozumienia nie trwały długo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •