[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest jeszcze zbyt oszołomiony, by płakać, lecz widać, że go boli.Łzy napływają mu do oczu, choć usiłuje zachować dzielną minę.Przy wzroście sześciu stóp, dwóch cali i wadze ponad dwustu funtów sprawia wrażenie dorosłego, lecz tak naprawdę ma zaledwie dwanaście lat i nie zdołał przywyknąć, by twarda jak kamień piłka tłukła w niego z prędkością siedemdziesięciu mil na godzinę.Zmieszany i zaniepokojony Tarbox biegnie ze wzgórka, lecz sędzia, wciąż pochylony nad leżącym zawodnikiem, odgania go niecierpliwym gestem.Śpieszący z boku sanitariusz nawet nie patrzy w stronę miotacza.Co innego kibice.Ci wszystko widzą dokładnie.- Zdjąć go, nim trafi jeszcze kogoś! - słychać z trybun.- Może naprawdę zrobić krzywdę! - dobiega z innej strony, jakby trafienie piłką w żebra nie było niczym szczególnym.- Sędzia, daj mu ostrzeżenie! - pada trzeci okrzyk.- Potraktował chłopaka umyślnie! Niech wie, co za to grozi!Tarbox spogląda na widzów i choć niedawno w jego oczach malowała się nieugiętość, teraz wygląda jak mocno wystraszony malec.Przypomina Stanleya Sturgisa przed końcem meczu Belfastu z Lewistonem.Wraca na wzgórek i nerwowo stuka piłką o rękawicę.King tymczasem zdołał już wstać.Zapewnia Watermana, sanitariusza i sędziego, że chce grać dalej, i wolnym truchtem zmierza na pierwszą bazę.Kibice obu drużyn nagradzają go szczerym aplauzem.Phil Tarbox, który w rzeczywistości nie chciał trafić pierwszego wychodzącego pałkarza, zwłaszcza przy zaledwie jednopunktowej przewadze, jest mocno przejęty i łatwym narzutem częstuje Arthura Dorra.Arthur, jeden z najmniejszych zawodników Bangor, z radością przyjmuje ów nieoczekiwany prezent i odbija głęboko w prawo.Na trzask odbijanej piłki King rusza z bazy.Biegnie do trzeciej.Wie, że nie zdoła zaliczyć punktu, lecz ma nadzieję, że dzięki tej akcji Arthur dotrze na drugą.Zamiar jest dobry, lecz znów daje o sobie znać rozmiękłe podłoże.Grunt wokół trzeciej bazy wciąż jest mokry.Gdy King próbuje hamować, nogi uciekają spod niego i klapie na tyłek.Piłka trafia do Tarboxa, który nie ryzykuje rzutu; biegnie w kierunku bezradnego Kinga.Najwyższy gracz Bangor bezskutecznie usiłuje dźwignąć się z ziemi, po czym unosi ręce w wyrazistym, wzruszającym geście: “Poddaję się".Dzięki śliskiej murawie Bangor ma biegacza na drugiej i jeden aut zamiast biegaczy na drugiej i trzeciej, bez autów.Spora różnica, więc Tarbox odzyskuje nieco pewności siebie i strajkuje Mike'a Arnolda.Nieco później, przy trzecim narzucie na kolejnego pałkarza, znów zawodzi.Joe Wilcox zostaje trafiony prosto w łokieć.Tym razem gniewne okrzyki kibiców brzmią głośniej i natarczywiej.Wielu kieruje swą złość na sędziego, domagając się zdjęcia Tarboxa z boiska.Arbiter, który doskonale rozumie sytuację, nie kwapi się nawet z ostrzeżeniem.Wystarczy mu jeden rzut oka na zbolałą minę miotacza, gdy Wilcox kolebie się do pierwszej bazy, by wiedzieć, że to niepotrzebne.Trener Yorku wychodzi na boisko, chcąc uspokoić Tarboxa i wyjaśnić mu sytuację: “Miałeś dwa auty oraz otwartą pierwszą bazę.Nie ma sprawy".Dla Tarboxa jest sprawa.W tej zmianie zdążył już poturbować dwóch chłopców, i to wystarczająco mocno, by zmusić ich do płaczu.Gdyby się tym nie przejął, potrzebowałby chyba pomocy psychologa,W trzeciej York po trzech udanych odbiciach zdobywa dwa punkty i obejmuje prowadzenie 3-0.Gdyby to wydarzyło się w pierwszej, Bangor byłoby w poważnych tarapatach, lecz teraz gracze są już dobrze rozgrzani i podnieceni rozgrywką.Ani przez chwilę nie dopuszczają myśli o porażce.Ryan Larrobino wychodzi jako pierwszy pałkarz Bangor.Tarbox jest bardzo ostrożny - zbyt ostrożny.Zaczyna bólem i nietrudno przewidzieć rezultat.Przy stanie dwa-jeden trafia Ryana w ramię.Larrobino robi szybki obrót i wali pałką w ziemię; z bólu, frustracji czy gniewu - nie wiadomo.Pewnie ze wszystkich trzech powodów naraz.Łatwiej odczytać reakcję publiczności.Kibice Bangor zrywają się z miejsc wśród głośnych okrzyków pod adresem Tarboxa oraz sędziego.Po stronie Yorku panuje zdumione milczenie: oczekiwano całkiem innego spotkania.Ryan biegnie do pierwszej bazy i zerka przez ramię na miotacza.Patrzy na niego jedynie krótką chwilę, lecz z jego wzroku można wyczytać wyraźne przesłanie: “Trzeci raz, pysiu.Lepiej, żeby był to ostatni".Tarbox przez chwilę konferuje ze swym trenerem, potem staje naprzeciw Matta Kinneya.Jego buńczuczność całkiem legła w gruzach, a pierwszy narzut, wykonany niemal na oślep, jest niezbitym dowodem, że ma tyle ochoty na dalszy udział w meczu, co kot na kąpiel w mydlinach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •