[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A ona, Nastia, żyje.Pociąg unosi jaw ciemność.Przy zderzeniu rozbiły się reflektory.Jedynym źródłem światła pozostało palenisko.XIIIJest w budce maszynisty.Sama.Gówno widzi.Parowóz sapie głośno jak finiszujący biegacz.Za którą dźwignię szarpnąć? Za tę? Za tę? Jeśli pociągnie za niewłaściwą, kocioł eksploduje jak nic.Na manometrach zabrakło już skali.A szybkość wzrasta.Rytm stukoczących kół przypomina rytualny taniec ludożerców.Bieganie po dachach.Nastia policzyła.Dwa pełne magazynki.Po osiem.Szesnaście nabojów.Ile jej zostało?Ilu jest strażników na platformach kolejowych? Dokąd biegną? Czy pociąg jest pusty? Czy pełen zeków? Wieczorem eszelon wpuszczono do zony.Miał zostać rozładowany o czwartej nad ranem.Grupami po pięćdziesięciu więźniów - i pod szafy.To jasne, pociąg jest pełny.Bo po co ochrona na platformach?A więc w wagonach są skazani na śmierć.Budowniczowie podziemnego miasta w Górach Żygulowskich.Nie nadający się już do pracy.Zużyty materiał ludzki.Pociąg pędzi kołysząc się z lekka na boki.Nastia słyszy coś jakby głuchy szum przyboju.Eszelon kołysze się coraz bardziej.Już czuje się to w parowozie.Rzuca pociągiem na wszystkie strony.Anna Iwanowna, inteligentna kobieta, nauczycielka, która odsiedziała pełny wyrok, opowiadała, że jest sposób na uniknięcie rozstrzelania.Jeśli ludzie wiedzą, że są wiezieni na śmierć i jadą nie w wagonach stołypinowskich, a w towarowych, mają szansę, by się uwolnić.Oczywiście nie wszyscy.Skazańcy uderzają z rozbiegu o ściany wagonów.U-uch.Najpierw o jedną.Potem o drugą.U-uch!Z początku nic się nie dzieje.Ludzie w pociągu są chudzi, wycieńczeni, a wagony wielotonowe.Ale od czego ludzki upór? Wagon zaczyna się kołysać.W prawo.W lewo.W prawo: u-uch! W lewo: u-uch! Im większa szybkość, tym lepiej.Konwojowi, który usłyszy rytm uderzających o ściany wagonu ciał, nie pozostaje nic innego jak skakać.Nic już nie zatrzyma tej fali.Patetyczna wizja wyzwolenia poprzez samobójczą śmierć przebiega wszystkie zamknięte na głucho wagony.W całym eszelonie rozlega się pieśń: Umrzemy! Umrzemy! Ciała walą o ściany w jednym wspólnym porywie.Kiedy człowiek wie, że śmierci nie da się już uniknąć, wtedy staje się wolny.Przestaje się bać.Bo nie ma już czego!Wolność polega na tym, że ludzie nie boją się śmierci.Ani w ogóle niczego.Wystarczy tylko wyzbyć się tego ohydnego strachu przed śmiercią.I już jest się wolnym.Właściwie niby dlaczego jej się bać? I tak wszyscy zdechniemy, jeden czort.Gdyby wyzbyć się tego strachu, żyło by się inaczej.Pociąg huczy głucho, kołysze się w prawo, w lewo, w prawo, w lewo.U-uch, u-uch, u-uch.Nastia rozpoznała to śmiertelne kołysanie.Niewielu ujdzie z życiem z takiej katastrofy.Może nikt.Kto wie, z jakiego zbocza pociąg się stoczy, o jakie skały uderzy, do jakiej rzeki wpadnie.Wtedy śmierć zabierze wszystkich.Ale na razie w zamkniętych wagonach triumfuje wolność.Na razie ludzie śpiewają na całe gardło i rzucają się na ściany w przedśmiertnym uniesieniu.Rytm jest coraz szybszy, jak w tańcu szamana.Coraz bardziej gorączkowy.Konwojenci już nie strzelają do Nasti z dachów.Ci na platformach przynajmniej nie muszą skakać z tak wysoka.Ale ci z dachów?Nastia też poddała się temu samobójczemu kołysaniu.Skazańcy nie mają wyjścia.Drzwi zamknięte, w oknach - kraty.A ona może wyskoczyć.Tylko żal jej wypaść z rytmu.U-uch! U-uch! W prawo.W lewo.W prawo.W lewo.W każdej chwili pociąg może przewrócić się kołami do góry.Ostatnia myśl przemyka jej przez głowę: czy wrzucić walizeczkę do paleniska? Metal stopi się, zostanie grudka złota i stali.Nikomu się to na nic nie przyda, nikt się tym nie posłuży.Co to ją zresztą obchodzi? Niech dzielą między sobą władzę, jak chcą.Ale pojawia się jeszcze jedna myśl: dlaczego nie skaczę, skoro mogę?Nastia skarciła się w duchu.Zanadto, dziewczyno, dałaś się urzec śmierci.Walizeczkę z modułem kontroli można uratować.Można ją dostarczyć towarzyszowi Stalinowi i zasłużyć na jeszcze jeden Order Lenina.Albo na kulę w łeb.Trzeba zmniejszyć szybkość.Pociągnęła za jedną dźwignię, za drugą.Bez skutku.Znaczy, trzeba po stopniach w dół.A parowóz kołysze się we wspólnym z wagonami rytmie.Nie tak jak one, ale zaraz osiągnie tę samą amplitudę.Plecak na ramię, osłonić głowę rękami - i skok.Ostre kamienie, Luger w biodro, walizeczka w plecy, gałęzie drzew, świst wiatru.Spadochroniarka i sportsmenka gdzieś w niej każe zwinąć się w kłębek, jak najciaśniej.Żeby nic nie wystawało.Poczuła smak gorącej krwi w ustach.Tocząc się po stromym stoku widziała nad sobą straszny czarny pociąg, grzmiący rozhuśtaną stalą i ludzkimi wrzaskami.I nie wiedziała już, czy spada sama, czy razem z lokomotywą, z wagonami wyjących dziko ludzi.Naprawdę nie wiedziała.ROZDZIAŁ 17INie ma gorszego bólu niż ból powrotu do życia.Nastia leży twarzą do ziemi.Cała, do najdrobniejszego włókienka, jest jednym wielkim bólem.Przepełnia ją radosne oczekiwanie śmierci - wyzwolicielki.Śmierć zaraz nadejdzie i zabierze Nastię ze sobą.Nastia zna już to słodkie oczekiwanie - ziemia.ziemia coraz bliżej i.trzepot spadochronu nad głową.i.Wtedy śmierć nie przyszła.Nie przyszła i teraz.Zamiast niej wraca życie.I to jest najstraszniejsze.Podobnie bywa z narodami.Przez tysiąc lat wspinają się z mozołem w górę.Aż wreszcie mają dość.Są zmęczone.Zatrzymują się w drodze.A wiadomo, że chcąc utrzymać się na szczycie, trzeba się wspinać bez przerwy.Tymczasem naród stanął w miejscu.Stracił równowagę i runął w dół.Dobrze jest spadać, bez żadnego wysiłku, napięcia.Nic, tylko spadanie i pęd powietrza.Nie trzeba o niczym myśleć, o nic się troszczyć, l wszyscy widzą, że naród nie stoi w miejscu.Że jest w ruchu.Nabiera przyspieszenia.Aż w uszach gwiżdże.A potem następuje upadek.Dla niektórych narodów śmiertelny.Dlatego narody giną.Te jednak, które utrzymują się przy życiu, czują straszliwy ból, ból gorszy od śmierci, przepełniający ich duszę i ciało.Ból połamanych rąk i nóg, kręgosłupa i karku.Ból i nic, tylko ból.I krew.Rozlegają się głosy: jak dobrze było padać! A przecież każdy upadek można przedłużać w nieskończoność.Straszny był powrót Nasti do życia.Lepiej, żeby go nie doświadczyła.W głowie huczy rozkołysany dzwon, stalowe młoty miażdżą kręgosłup
[ Pobierz całość w formacie PDF ]