[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Adela posiada³a te ksi¹¿ki z daru ochmi-strzyni.Bêd¹c wczeSnie pozbawion¹ matki, wychowana jedynie od ciotek, od ochmistrzyñ,pozbawion¹ by³a tchnienia wy¿szych, delikatniejszych uczuæ, jakie tylko troskliwa matkawlaæ jest w stanie.Zreszt¹ odebra³a wychowanie podobne wszystkim szlachetnym pannomowych czasów.Zewnêtrzna skromnoSæ, nadzwyczajna skrupulatnoSæ w pe³nieniu obrz¹dkówzewnêtrznej pobo¿noSci, a przy tym pró¿noSæ, pobudzana czci¹ oddawan¹ kobietom z reszt-kami rycerskich obyczajów - oto by³y g³Ã³wne cechy tego wychowania.Duszê jego stanowi³okarne pos³uszeñstwo dla spowiednika, dla rodziców, dla ochmistrzyni, a w koñcu dla mê¿a,którego czêsto w dniu zarêczyn poznawano, a z którym czêSciej wprzód siê umiano porozu-mieæ.Je¿eli pos³uszeñstwo takie ani razu nie szarpnê³o wêdzid³a - bia³og³owa uwa¿an¹ by³aw po³owie za Swiêt¹.Jakie ona przechodzi³a walki wewnêtrzne, jak tam pos³uszeñstwo towygl¹da³o w sercu, o to siê nikt nie pyta³.I musia³o to siê z wiêksz¹ przynajmniej, jak dziS,prostot¹ odbywaæ.Córka w domu mo¿nym i wziêtym by³a skarbem, lecz czêsto skarbem, któ-rego trudno pilnowaæ, a trudniej siê pozbyæ.Ostro oznaczone szranki rozgraniczaj¹ce stanytrudno siê da³y przeskakiwaæ.Maj¹tek zaS, herby, przodkowie, nie zawsze w jednym znajdo-wa³y siê rodzie.Duma i pieni¹dze czêsto w ma³¿eñstwach szuka³y po³¹czenia - czêSciej, takjak i teraz, stawa³y siê straszliw¹ dla mi³oSci ska³¹.Stary baron Wardstein, znakomitej familii, jedn¹ mia³ córkê, ale maj¹tek jego zbyt by³ szczu-p³ym, aby SwietnoSæ chyl¹cego siê domu by³ w stanie utrzymaæ, tym mniej wesprzeæ i o¿y-wiæ.Z ¿alem patrza³ na poszczerbione blanki, których odnowiæ nie mia³ sposobu; z ¿alempatrza³ na bujne chwasty, czepiaj¹ce siê po basztach, i wtedy z jedyn¹ nadziej¹ spogl¹da³ nasw¹ córkê bujno rozkwitaj¹c¹, z nadziej¹ wydania jej bogato za m¹¿.Z dziedzin¹ barona gra-niczy³ hrabia Reudlin; nie wyrównywa³ mu wprawdzie dawnoSci¹ i powag¹ domu, lecz prze-wy¿sza³ go znakomitym maj¹tkiem.Jedynak, syn hrabiego, mocno siê zaj¹³ wdziêkami Ade-li, a zrêczny baron, podsycaj¹c zapa³ m³odego Reudlina, pewnego w nim upatrywa³ ziêcia.Hrabiowie Reudlin wczeSnie siê chwycili stronnictwa reformy religijnej.Póxniej i baron sta³siê protestantem, mo¿e wiêcej dla zbli¿enia siê z hrabi¹ i widoków politycznych, jak z prze-konania.Wielu bowiem zrujnowanych panów, pocz¹tkowo polityczne stronnictwo w refor-mie upatruj¹c, z zapa³em siê do niej rzucali, roj¹c sposobnoSæ odzyskania lub nabycia maj¹t-ków i wzbicia siê do nowego znaczenia i SwietnoSci.Wszystkim tym jednak piêknym rachubom, jak zwykle siê w ludzkich dzieje sprawach, oko-licznoSci inny nada³y kierunek.Baron Wardstein zapalonym by³ alchemikiem.Nie poSwiêcaj¹c siê nauce teoretycznie, utrzy-mywa³ laboratorium i laborantów.Sam zna³ siê ze wszystkimi alchemikami w Bazylei; mileprzyjmowa³ wszystkich wêdrownych pracowników, których tylu wtedy w³Ã³czy³o siê po Niem-czech, i - o ile mu szczup³e zasoby dozwoli³y - sprawdza³ recepty Lulliusza, Gebera, Valenty-na, a najczêSciej wedle memfickiej czarodziejskiej tablicy miêsza³ i pra¿y³, co mu pod rêkêpodpad³o.Baron posiada³ piêkn¹ bibliotekê alchemiczn¹; Sêdziwoj dla zbioru tych pism,poleconych sobie, stara³ siê uzyskaæ wstêp do zamku Wardstein.M³ody Polak jako szlachcici jako alchemik wstêp ten ³atwo uzyska³.Sztywne i uni¿one obejScie siê goSci barona niekorzystnie odbija³o od swobodnego i Smia³e-go postêpowania Polaka.Jego postaæ szlachetna, bogaty strój cudzoziemski, mowa szczera,wszystko zwraca³o na niego uwagê i nie dozwala³o baronowi traktowaæ go na równi z brudn¹34czered¹ wêdrownych dmucharzy.Tym bardziej, i¿ Sêdziwoj, nie wymagaj¹c za doSwiadcze-nia zap³aty, sam czêsto pracowni¹ barona zasila³.Niespodziany stosunek zbli¿y³ go jeszczewiêcej.Ochmistrzyni Adeli i kobiecego dworu by³a rodem z Czech.Powinowactwo jêzyka,zw³aszcza wtedy, kiedy prawie ka¿dy ukszta³cony Polak umia³ po czesku, przysunê³a go doochmistrzyni, a tym samym do Adeli.Umys³ tej ostatniej zawczasu opowiadaniem ochmistrzyni dobrze by³ o cudzoziemcu uprze-dzony.Poznanie siê ich i po³¹czenie uczuæ nast¹pi³o prawie zarazem, jednoczeSnie, tak jaksiê to czêsto dzieje, i¿ zakochani póxniej dopiero przez d³ugi czas rozwa¿aj¹, przypominaj¹sobie i domySlaj¹ siê, jakim sposobem poznali siê, jakim sposobem los zetkn¹³ ich serca nadrodze ¿ycia.Ochmistrzyni, bawi¹c wiele lat miêdzy Niemcami, nieprzychylnoSæ ku nim uSpi³a na d³ugo.Zjawienie siê Sêdziwoja, jeSli nie o¿ywi³o tej nieprzyjaxni, o¿ywi³o przynajmniej przychyl-noSæ dla spó³plemienina
[ Pobierz całość w formacie PDF ]