[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szarpnął za klamkę, błagając, żeby otworzyła.Znalazła kluczyk, wpakowała go do stacyjki i zapaliła.Alan odskoczył, gdy samochód z rykiem ruszył gwałtownie w tył, wyrzucając błoto i żwir spod kół.- Poczekaj!!! - wrzasnął.Ellen przełączyła bieg i omijając doktora wypadła z parkingu na szosę.Przejechała kilkaset metrów, zanim zapaliła światła, potem z poślizgiem skręciła i już jej nie było.Springer rzucił się w stronę swojego samochodu, zanim przypomniał sobie, że przecież przyjechał tu karetką.Wyszarpując z kieszeni dziesięciocentówkę, pobiegł do automatu i zadzwonił do Charlie'ego Danielsa.- Policja Hudson City.- Charlie, Alan Springer.Ellen Barbar przed chwilą wybiegła z motelu.Jest w histerii.Pojechała do Błękitnego Bractwa.- Samochodem?- Tak.Zatrzymaj ją.- Dobra.o kurczę, właśnie pognała Main grzejąc jak odrzutowiec.Dogonię ją.- Trzasnęła odkładana słuchawka.Doktor też odwiesił swoją i pobiegł truchtem w kierunku miasta.Dziesięć minut później, z walącym z wysiłku sercem, dotarł do szpitala, znalazł swój wóz i ruszył drogą Spotting Mountain.Na każdym zakręcie spodziewał się Danielsa, stojącego nad wrakiem samochodu Ellen, ale zobaczył go dopiero pod bramą ośrodka sekty.Policjant był sam.Oglądał ziemię koło wjazdu w świetle reflektorów radiowozu.Springer wysiadł z samochodu.Wysoko w budynku paliło się pojedyncze, niebieskie światło.- Gdzie ona jest?- Nie wiem - odpowiedział Daniels.- Jak to nie wiesz? Policjant wyprostował się.- Niech pan się nie denerwuje, doktorze.Wydawało mi się, że widziałem, jak skręcała w Spotting Mountain Road.Wydawało mi się, kiedy tu przyjechałem, że widziałem w świetle reflektorów lekki kurz.Teraz nie jestem tego wcale pewien.Mogła skręcić w którąś z leśnych dróg, gdzieś niżej.- Po co miałaby to robić? Nie zna tam nikogo.Daniels spojrzał na górę, ledwo odcinającą się na tle nieba.- Może pojechała dalej.Wsiedli do radiowozu i pojechali wzdłuż terenu należącego do Bractwa i dalej, żwirową drogą do parkingu pod szczytem Spotting Mountain.Daniels wycelował reflektor w stojący tam pojedynczy samochód.Zobaczyli dwie przerażone twarze.Policjant włączył na dachu podświetloną tablicę z napisem "Policja", żeby pokazać, że nie są rabusiami, i zapytał, czy nie widzieli innego samochodu.Nie widzieli.Kiedy wracali do wozu Springera, Daniels wywołał przez radio policję stanową i powiedział im, że kobieta, która znalazła trupa w motelu Pines, nagle wyjechała z miasteczka.- Ale ona może być tam, w środku - zaprotestował Springer.- Nie widziałem, jak wjeżdżała.Ty nie widziałeś, jak wjeżdżała.Nie jestem nawet pewny, czy widziałem ją na tej drodze.Nie martw się, stanowi ją odnajdą.- Dlaczego jesteś o tym przekonany? Daniels odparł:- Bo okręgowy lekarz sądowy i prokurator będą bardzo niezadowoleni, jeżeli kobieta, która znalazła ciało, nie stawi się w czasie śledztwa.22- A co znowu stało się z tą kobietą? - spytał sarkastycznie lekarz sądowy okręgu Warrington.Kapitan James McNelty spoglądał z pomieszczenia dla świadków jak osaczony wilk.Było gorąco - w budynku urzędu okręgowego zepsuła się klimatyzacja i lekarz wściekał się z tego powodu.McNelty powtórzył, że policja jeszcze nie odnalazła świadka.Patolog, trzydziestopięcioletni mężczyzna, zajmujący swoje stanowisko o parę lat za długo, jak na dobrze zapowiadającą się karierę, gderał jeszcze przez chwilę, po czym spytał kapitana o wyniki śledztwa dotyczącego miejsca pobytu Franka Bissela przed jego śmiercią.Policja stanowa przeszukała leśną drogę w dziennym świetle.Nie zauważono żadnych dowodów na to, że Bissel przecinał płot Błękitnego Bractwa, ani że posługiwał się liną, za pomocą której, jak mówiła Ellen Barbar, miał opuścić się na dno wąwozu.Jej twierdzenia podważało to, że brakowało jakichkolwiek odcisków palców na samochodzie, butach i pasie Bissela, poza jego własnymi.Kiedy kapitan skończył, Springer wydał swoją opinię jako medyk sądowy.Podkreślił, że temperatura ciała denata wskazywała, iż Bissel umarł wcześniej i w innym miejscu.Wyniki autopsji, jak stwierdził lekarz sądowy, nie dostarczyły jednak innych dowodów na potwierdzenie tego faktu.Przedstawił kapitanowi swój raport: kręgosłup szyjny Bissela został złamany potężną siłą działającą z lewej strony; na ciele nie było śladów walki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]