[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do licha, dlaczego akurat teraz? pomyślała z gniewem. Skąd ona wie, że masz na imię Tiril? mruknął zdziwiony Móri.Dziewczynka dobiegła do nich. Pani gospodyni bardzo prosi o rozmowę z panną Tiril.Teraz, natychmiast. Pójdę z tobą zdecydował Móri.Oberżystka przyjęła ich w swym prywatnym pokoju, starannie zamknęła zasobą drzwi. Proszę mi wybaczyć pytanie rzekła Tiril. Skąd zna pani moje imię? Gdy przybyliście, a ja was przyjmowałam, zamieniliście między sobą kilkasłów.Ktoś z was zwrócił się do panienki, a Tiril to niezwykłe imię. Aha, po prostu uśmiechnęła się dziewczyna. Czego pani chciałabysię dowiedzieć? Nie o to chodzi odparła pulchna oberżystka.Gotowanie, ulubione za-jęcie, zostawiło swoje ślady. Widzicie, ostatnio przybyli tu dwaj mężczyzni,pytali, czy wśród gości nie ma Tiril.jak to było? Berg1 ? Przeciwnie, Dahl2Móri zaniepokojony uścisnął rękę dziewczyny. Zaglądali tu dwukrotnie.Prosili, bym dała znać, w razie gdyby panna zja-wiła się w moim zajezdzie, przedostatnim na drodze do Christianii.Nie budzilijednak zaufania dlatego postanowiłam porozmawiać z panienką. Brak mi słów, żeby wyrazić pani wdzięczność odrzekł Móri. Przy-puszczam, że jeden z owych mężczyzn był trochę starszy i miał kozią bródkę.A drugiego trudno opisać. Na pewno mówimy o tych samych osobach. Ci mężczyzni śledzą Tiril już od kilku lat, nie wiemy dlaczego.Raz usiło-wali ją zabić. Ach, mój Boże!1Berg (norw.) - góra.2Dal (norw.) - dolina.145 Podejrzewamy, że chodzi o spadek.Pochodzenie Tiril do niedawna kryłosię w mroku.Ostatnio dowiedzieliśmy się, że jej rodzice byli ludzmi niezwykłewysokiego rodu.Próbujemy ich teraz odnalezć. Ach, tak.No, jest też wśród was prawdziwa córka barona. O, ona Móri powiedział to tonem tak wzgardliwym, że Tiril nie mogłapowstrzymać się od uśmiechu. Nie dorównuje Tiril urodzeniem. Rozumiem.Jeśli więc ci mężczyzni powrócą.? To pani niczego nie widziała.Proszę pamiętać, że tu chodzi o życie Tiril! Dobrze, ostrzegę służbę.Opuścili właścicielkę zajazdu, dziękując jej za okazaną życzliwość.Kiedy wyszli, Tiril powiedziała: Prawdę mówiąc zapomniałam o tych łotrach, którzy nas ścigają.Sądziłam,że się już poddali.Przypuszczałam, że tak się stanie po naszej wyprawie do Tive-den, że to właśnie Tiersteingram miałam odnalezć. Ja też tak myślałem, kiedy się tam wyprawialiśmy.Pózniej już w to nie wie-rzyłem.Twoja matka przekazała ci kawałek figurki demona w spadku, ponieważhabsburska część kiedyś trafiła do jej rąk.Traktowała ją prawdopodobnie przedewszystkim jak ciekawostkę, lecz chciała, by dziecko, owoc miłości, otrzymało poniej pamiątkę. A więc Tiersteingram to był ślepy tor? Tak się może wydawać, ale nie mam żadnej pewności.Było coś.Tiril ciężko westchnęła. Nie mam już siły uciekać. Oni nie wiedzą, że wróciliśmy.Porozmawiajmy z.no cóż, z Erlingiem,Catherine jest przecież ledwie przytomna.O świcie opuścimy zajazd. Wspaniale.Ale, Móri, dlaczego oni nas szukali akurat tutaj? Sądzę, że to wcale nie było akurat tutaj.Przypuszczam, że rozpytywali wewszystkich zajazdach wokół Christianii.Ponieważ zniknęły także nasze konie,zrozumieli, że wyjechaliśmy z miasta.Nie wiedzieli jednak, dokąd. Wiele wysiłku w to wkładają. Rzeczywiście, musisz mieć dla nich duże znaczenie. Albo dobrze im płacą. To także możliwe.Chodz, od razu pomówimy z Erlingiem.Cały następny dzień spędzili w drodze.Kiedy cel jest bliższy, człowiek zaczy-na się spieszyć.Zrezygnowali z jazdy gościńcem, przemykali się bocznymi drogami.I za nicna świecie nie odważyli się przenocować w ostatnim zajezdzie przed Christianią!Z każdym upływającym dniem zauważali, że pewność siebie Catherine corazbardziej się chwieje.W zachowaniu baronówny pojawiła się jakaś bezradność,146zagubienie.Móri zdecydowanie okazywał jej swoją niechęć, zmuszona więc byłacoraz częściej szukać pociechy u wiernego Erlinga.Nie chciała się już jednak do niego zbliżać.Gdy próbował dodać jej otuchyuściskiem albo po prostu przytulić, syczała jak woda wylana na ogień, nie oszczę-dzała go też, w słowach.Nie chciała także więcej posługiwać się swymi czarodziejskimi sztuczkami.Na cóż jej to było, skoro i tak ktoś przewyższał ją umiejętnościami?Wciąż nie mogła odzyskać równowagi.Móri nie powiedział jej wprost, że kocha Tiril, nie odważył się na to.Okazywałjednak Catherine tak jawną niechęć, że musiałaby być jeżem albo kamieniem, bytego nie zauważyć.Catherine więc także cierpiała.Podczas odpoczynku na zboczu niedaleko Christianii Tiril i Móri skinieniemgłowy dali sobie znak.Teraz miało to nastąpić!Zapadał już zmierzch, nie wiedzieli, gdzie przyjdzie im spędzić noc.Zjedliostatnie resztki zapasów, karmiąc bezwstydnie żebrzącego Nera.Erling siedziałmilczący, zasmucony, że ich podróż wkrótce dobiegnie końca, a jego stosunkiz Catherine ani trochę się nie wyjaśniły.Intrygi niszczyły przyjazń.Tiril miaławrażenie, że Móri ją zaniedbuje, Móri był niezadowolony, ponieważ nie mógłprzebywać z Tiril i przez to ją krzywdził, a w dodatku Catherine nie dawała muspokoju.Catherine, której nie udawało się zdobyć serca Móriego, irytowała się namiłego, nadskakującego Erlinga, a ten z kolei czuł się odrzucony.%7ładne z nich nie było szczęśliwe. Erlingu zaczęła Tiril. Czy nie mógłbyś dziś wieczorem zabrać Nerana spacer? Już teraz?Zdziwił się. Nera? A po cóż wyprowadzać go na spacer, skoro on i tak przez cały czasbiega wolno, tam gdzie mu się podoba? Jak chcesz, Erlingu westchnął Móri. Ale czy wobec tego mógłbyśsam gdzieś się przejść? My musimy coś omówić.Erling podniósł się, poczerwieniały na twarzy. Dość już tego! Staram się jak mogę poprawić nastrój i wam, i sobie, a wymnie ot, tak sobie odrzucacie! To wcale nie będzie zabawne tłumaczył Móri. Dla twojego dobraprosiłem, abyś odszedł. Nie przypuszczałem, że mamy przed sobą jakieś tajemnice!Był tak urażony, że nie mógł zapanować nad drżeniem głosu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]