[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie kojarzyło się też z lotnią.Duży pionowy szyb musiał się rozgałęziać na mniejsze, jednak wystar­czająco duże, poziome szyby.Kiedy wejdzie do jedne­go z nich - jeśli to mu się w ogóle uda - nie będzie mógł się obrócić.Może też nie znaleźć odpowiedniej dźwigni, żeby wyważyć zasłonę zamykającą wejście do poziomego szybu.Może ugrzęznąć gdzieś w środku.Czy musiał zamieniać się w karalucha w rurze?Odłożył radio i thompsona, położył się na brzuchu na metalowej platformie i wsadził głowę oraz ramiona do szybu.Był on szerszy, niż myślał.Niemal zbyt szeroki.Leland sięgnął w dół na jakieś trzy i pół stopy, to wszystko.Miał nadzieję, że jeśli nie zobaczy pierw­szego poziomu szybu, to przynajmniej go wyczuje.Nic z tego.Będzie musiał wejść tam, nie wiedząc, gdzie można znaleźć oparcie dla nóg.Jeśli zawiodą go siły, spadnie i rozbije się.Mówiąc inaczej, będzie miał cztery sekundy życia - wystarczająco dużo, żeby śmierć nie była łatwa.Poczuł, że wywraca się w nim żołądek i wysunął się z szybu.Przyjrzał się swojemu sprzętowi.Jak to wszystko zabierze? Będzie potrzebował obu rąk, a thompson był bez paska.Torba miała płócienny pas.Odpięty, mierzył pięć stóp długości.Czy jedna z tych zapinek mogłaby go utrzymać? Jeśli będzie odpowiednio mocna, użyje karabinu jako zaczepu, położy go w poprzek, wejścia do szybu i zwiesi się na pasie do środka.Uwzględniając, że nie wyprostuje całkowicie rąk, ponieważ będą podtrzymywały cały jego ciężar, powinien spuścić się jakieś dziesięć stóp.Jeśli utrzyma go jeden zaczep, to tym bardziej dwa, a jeśli puści pierwszy, to i tak będzie po wszystkim.Pasek naramienny od kabury był szeroki, wykona­ny z porządnej skóry, prawdopodobnie mocniejszy od pasa torby.Włoży browning za pasek od spodni.Przedłużając pas torby, zyska kolejne dwie stopy.Może stracić thompsona.Tak samo torbę.Nie.Może zawiesić przecież torbę na końcu pasa, wrzucić wraz z nim do szybu i spuścić się na dół, mijając ją i trzymając się pasa od kabury.Jak już znajdzie poziomy szyb, to nawet jeśli nie uda mu się uwolnić thompsona, będzie mógł zawsze sięgnąć i odczepić torbę.Zresztą, jak go straci, to pomyślą, że jest nie uzbrojony - oczywiście pod warunkiem, że zwróci na to ich uwagę.Najpierw musi znaleźć poziomy szyb.“Nie tak szybko, chłopie”.Udało mu się przejść z dachu windy na pomost roboczy.Sięgnął do góry w stronę drabiny.Musi się zastanowić.Może się znaleźć jakieś cztery, pięć stóp nad przejściem w suficie czterdziestego piętra.Co potem? Przypuśćmy, iż usłyszą, że jak szczur przesuwa się nad ich głowami?Musiał uwzględnić, że nie zejdzie dalej w dół, jeśli znajdzie przejście na bezpiecznym poziomie.Jeżeli nie będzie miał pewności co do względnego bezpieczeń­stwa zaczepów i pasa, nie może nawet myśleć o zejściu.Najsłabszym ogniwem były zaczepy.Co będzie, jeśli są wykonane z jakiegoś rozpłaszczonego drutu? W świetle wyglądały na metalowe.Powinien je spraw­dzić, zaczepiając thompsona o drabinę.Tylko żadnych hałasów.Wystarczy, że usłyszą, jak się rusza po pomoście i pójdą za nim.Trzeba było koniecznie pomyśleć o czymś innym.Umysł wtedy odpoczywa.Zastanowił się, co dałaby rozmowa z samym sobą.Przez całe lata sądził, że nigdy tego nie robił, ale jego matka powiedziała Karen, że rozmawiał ze sobą, gdy był dzieckiem.Karen była sierotą, miała przybranych rodziców.Często stosowa­ła tę metodę.Pamiętała o wiele więcej ze swojego dzieciństwa, niż on mógł kiedykolwiek sobie przypom­nieć.Ponieważ nigdy nie chciał być nikim innym, tylko policjantem, spędził dzieciństwo w wymyślonym świe­cie, bawiąc się, słuchając radia, nudząc się, a rzeczywis­ty świat zauważał tylko wtedy, gdy ktoś wymówił jedno ze znaczących dla niego słów, takich jak “podej­rzany” czy “zapudłowali go”.Matka wspierała go z wielką ofiarnością, a on przyjmował to jako coś naturalnego i dopiero pod koniec jej życia uświadomił sobie, jak słabo ją rozu­miał.Otworzył mu na to oczy jego związek z Karen i obserwacja starości ojca.Matka była klasyczną pięknością.Poznała jego ojca zaraz po szkole i zanim skończyła dwadzieścia lat, urodziło się im ich jedyne dziecko.Resztę życia poświęciła na stworzenie domu, na zbudowanie czegoś, co było oparte na miłości, woli i poświęceniu.Skontrolował swoje oprzyrządowanie.Nawet ko­miksowy Napoleon sprawdzał powiązane prześcierad­ła, zanim wydostał się przez okno z pułapki.Wszystko wskazywało na to, że dobrze pozna ten budynek - może będzie miał na to jedynie cztery sekundy, ale będzie go znał.Upewnił się, że thompson jest zabezpieczony i przełożył pas przez poprzeczkę drabiny.Martwiły go klamry.Było tak mało miejsca na manewrowanie, że będzie mógł obciążyć tylko pierwszą z nich.Powinien się uspokoić.Musi wymienić myśli jak zużytą oponę.Co pomyślałaby teraz o nim matka? Tak napraw­dę, to chciał wiedzieć, co o nim myślała, kiedy jeszcze żyła.Zawsze mówiła, że jest z niego dumna, ale później, gdy zdobył się na uczciwość wobec samego siebie, przypomniał sobie coś jeszcze.Bała się go.Cholera, wszyscy się go bali.Przez całe życie ludzie zachowywali wobec niego dystans i rzadkie były momenty, kiedy starali się go dosięgnąć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •