[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakieś piętnaście minut temu spotkałem podczas spacerupewnego bardzo miłego Amerykanina.Był mniej więcej w moim wieku i miał na głowie białąpłócienną czapeczkę.Chciałbym za prosić go któregoś dnia na drinka, ale nie jestem pewien,czy dobrze usłyszałem jego nazwisko.Sprawdzają mnie, pomyślał recepcjonista.Wielcy ludzie nie tylko mają swoje tajemni-ce, ale tak\e starannie ich strzegą.- Z pańskiego opisu, sir, mogę się domyślać, \e spotkał pan szanownego pana Patricka.- Rzeczywiście, chyba tak właśnie mi się przedstawił.To irlandzkie nazwisko, ale onchyba jest Amerykaninem, czy\ nie tak?- Bardzo wykształconym Amerykaninem, sir, z Bostonu w stanie Massachusetts.Mieszka w willi numer czternaście, trzeciej na zachód od pańskiej.Wystarczy wykręcić 714.- Bardzo panu dziękuję.Aha, gdyby go pan widział, proszę mu o ni czym nie mówić.Jak pan wie, moja \ona nie czuje się najlepiej, więc będę musiał poczekać z zaproszeniem nadogodny dla niej termin.- Nigdy nic nie powiem, szanowny panie, dopóki osobiście mi pan nie rozka\e.Wewszystkim, co dotyczy pana i pana Patricka, sir, stosujemy się ściśle do poufnych zaleceń gu-bernatora.- Doprawdy? To bardzo miło z waszej strony.Adieu.Udało się, pomyślał triumfalnie kierownik recepcji, odkładając słuchawkę; Wielcy lu-dzie chwytają w lot wszelkie subtelności, on zaś był tak subtelny, \e z pewnością nawet jegoarcymądry wujek byłby z niego zadowolony.Nie tylko podał natychmiast nazwisko Patrick,ale tak\e u\ył słowa wykształcony", co kojarzyło się natychmiast z uczonym.lub sędzią, awreszcie zaznaczył wyraznie, \e nikomu nie piśnie ani słowa bez wyraznego polecenia gu-bernatora.Dzięki swojej niesłychanej inteligencji zyskał zaufanie nadzwyczaj wa\nych oso-bistości.Było to wręcz niesamowite prze\ycie, postanowił więc natychmiast zadzwonić doswego znakomitego wuja, aby podzielić się z nim najświe\szymi wra\eniami.Fontaine siedział na krawędzi łó\ka, trzymał na kolanach telefon i obserwował siedzącąna balkonie kobietę.Jej wózek stał bokiem, dzięki czemu Fontaine widział wyraznie jej pro-fil; miała pochyloną głowę i oczy zamknięte z bólu.Ból! Cały ten okropny świat był wypeł-niony bólem! Wiedział, \e on tak\e ma swój udział w rozprzestrzenianiu go i nie oczekiwałod nikogo litości, ale chodziło o nią! W kontrakcie nie było o niej ani słowa! Jego \ycie -oczywiście, jak najbardziej, lecz nie jej, dopóki w tym wyniszczonym ciele tliła się jeszczeiskierka świadomości.Non, monseigneur.Je refus! Ce n 'estpas le contrat!A więc słu\ąca Szakalowi armia starców dotarła ju\ do Ameryki.Nale\ało się tego spo-dziewać.Podeszły wiekiem Amerykanin irlandzkiego pochodzenia, wykształcony człowiek,który z takich lub innych powodów zaciągnął się pod sztandar Carlosa, był jednym z jego eg-zekutorów.Przypatrywał się uwa\nie Fontaine'owi i udawał, \e nie zna francuskiego, ale wy-starczyło spojrzeć, by dostrzec odciśnięte na nim piętno Szakala. We wszystkim, co dotyczypana i pana Patricka, sir, stosujemy się ściśle do poufnych zaleceń gubernatora".Gubernatoraotrzymującego rozkazy od rezydującego w Pary\u władcy śmierci.Dziesięć lat temu, po pięcioletnim okresie nienagannej pracy, otrzymał numer telefonuw Argenteuil, sześć mil na północ od Pary\a, z którego wolno mu było korzystać jedynie wostateczności, w sytuacji najwy\szego zagro\enia.Do tej pory zdarzyło się to zaledwie raz,ale teraz nadeszła pora na drugi.Zapoznał się uwa\nie z informacją na temat połączeń mię-86dzynarodowych, podniósł słuchawkę i wykręcił kolejne numery kierunkowe, a wreszcie tenostatni, najwa\niejszy.Minęły prawie dwie minuty, zanim ktoś odebrał telefon.- Le Coeur de Soldat - odezwał się matowy męski głos; w tle słychać było muzykę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]