[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poczuła przypływ wściekłości na Girona.Jednak miał rację będąc tak ostrożnym.Araminy pilnował smok.Dlaczego smoczy jeździec po prostu nie zabrał dziewczyny? Czy zastawiał pułapkę na Thellę? Ale jak mogli wiedzieć, że chodziło jej o Araminę? Czy to Brare się wygadał? Czy może ten zuchwały handlarz od taboru? Czy on też rozmawiał ze smokami?Nagle zobaczyła, że ktoś idzie przez zarośla.Zbiera orzechy? Thella popatrzyła zdumiona.Tak, dziewczyna zbierała orzechy! I pomagał jej strażnik.Thella przymknęła oczy, by nie patrzeć na cel swych polowań tak bliski i tak niedostępny.Ona i Giron będą szczęśliwi, jeśli wyniosą stąd cało własne skóry.Szarpnęła ramieniem czując, że Giron ciągnie ją za rękaw.Potem ujrzała, że coś jej pokazuje.Dziewczyna chodziła coraz dalej od strażnika.Jeszcze trochę dalej.pomyślała Thella.Jeszcze trochę dalej, moja ty słodka, dzieweczko moja.Tu zaczęła się uśmiechać szeroko i skinęła Gironowi.Strażnik nie patrzył w dół zbocza.Gdyby byli ostrożni.będą ostrożni! Thella wstrzymała oddech i ruszyła do przodu.Giron pierwszy dopędził Araminę i jedną dłonią zakrywając jej usta, drugą unieruchomił ramiona.Thella chwyciła pełną garść włosów i szarpnęła głowę dziewczyny do tyłu.W oczach Araminy zabłysnęło przerażenie.- W końcu schwytaliśmy dzikiego przewoźnika! - syknęła Thella ciesząc się tym widokiem.Zaczęli spychać dziewczynę w dół, z pola widzenia strażnika.- Nie opieraj się, bo będę musiał cię ogłuszyć.A może powinienem to zrobić, Thello - dodał Giron zaciskając pięść.- Jeśli ona może słyszeć smoki, one mogą słyszeć ją.Thellę przeraziła ta możliwość.- Ona nigdy nie była w Weyrach - odpowiedziała i zwróciła się do dziewczyny: - Nawet nie myśl o przywołaniu smoka!- Za późno! - krzyknął Giron zdławionym głosem.Thella wydała gardłowy okrzyk, kiedy spiżowy smok zablokował jej drogę.Powiało ognistym oddechem, który zmusił Thellę do rozpaczliwej ucieczki.O jeden krok za nią biegł Giron.Kątem oka ujrzała, jak smok łamie drzewa, nie mogąc prześlizgnąć się między nimi tak lekko jak ludzie.Bestia zaryczała z furią.Thella i Giron uciekali na złamanie karku.Rozdział VIWarownia Telgar, O.P.12Mistrz Rampesi przyjechał do Warowni Torica klnąc i wyrzekając na głupców z Północy, którzy myśleli, że Południowe Morze było jeziorkiem górskim czy spokojną zatoką.- Dość już mam tych przeklętych idiotów, Toricu.Wyratowałem następnych sześciu, a pewnie z dwudziestu utonęło, kiedy ta balia przewróciła się o dzień żeglugi z Isty.Każdy porządny żeglarz ostrzega ich, że o tej porze roku są sztormy, ale nie! Muszą wybierać się w dziurawych wiadrach, nie mając między sobą nikogo znającego się na morzu.- O czym ty bredzisz, Rampesi? - przerwał mu zirytowany Toric.- Czy nie zabrałeś mężczyzn, których zamówiliśmy u Konola?- Och, ich też mam, nie bój się.Ale rozeszło się, że żegluję na Południe i musiałem wcześniej wyjść z Wielkiej Zatoki, żeby uciec przed niezdarami szturmującymi statek.Ta sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli, Toricu.- Rampesi zmarszczył brwi, wziął wino, którego mu Toric nalał, wychylił je i westchnął z uznaniem.Potem, kiedy alkohol złagodził nieco jego irytację, usiadł i spojrzał uważnie na Gospodarza.- Więc co zrobimy, żeby Benden i jego Lordowie nie włazili nam na karki? Trochę uczciwego handlu to jedno, hurtowa emigracja bezdomnych to co innego.I jeszcze jest Lord Telgaru, próbujący zwerbować ludzi do swoich kopalni, Asgenar, który chce, by jego lasy patrolowano przeciwko diabelnie sprytnym rozbójnikom i różne inne dziwaczne sprawy, aż po Przylądek w Iscie.Toric zacisnął wargi i potarł dłonią podbródek.- Mówisz, że stało się wiadome, że wpuszczamy tu ludzi z Północy?- To pogłoski, oczywiście.- Rampesi wzruszył ramionami -Ja im zaprzeczam.Handluję z Istą, Nevratem, Fortem i Wielką Rzeką.- Tu puścił do Torica oko.- Przyznaję się, że czasem zwieje mnie z kursu aż na Południowy Kontynent.Na razie nawet Mistrz Idardan tego nie kwestionował.Ale trudniej będzie umknąć oficjalnym dochodzeniom.- Stanowczo trzeba coś zrobić, by uciąć te pogłoski.- oznajmił Toric.- Albo załatwić legalny kurs na południe.Rampesi słono liczył Toricowi za przewóz rzemieślników do Południowego Grodu, więc Toric mógł sobie wyobrazić, jakie byłyby zyski żeglarza, gdyby interes prowadzić otwarcie.- Powiedziałeś mi - zaczął Toric - że jest zapotrzebowanie na ołów i cynk.- I wiesz, jakie ceny dostawałeś za to, co przeszmuglowałem.Te północne kopalnie były eksploatowane już bardzo, bardzo długo.- Rampesi pochwycił wątek Torica.- Jestem tylko żeglarzem, Lordzie Toric, więc nie mam upoważnienia, by mówić za ciebie tam, gdzie to się liczy.- Tak, tam gdzie się liczy.Zabiorę Lordowi Laradowi jego zyski.- Ale nie Mistrzowi Farandelowi - odparł szybko Rampesi.- To on płacze o te wszystkie metale i inne rzeczy potrzebne do jego projektów.- Ale on jest w Telgarze.- A tak, lecz jest też Mistrzem Rzemiosła Kowalskiego.Siedziby Rzemieślników nie muszą prosić o nic Lordów Warowni ani też im przytakiwać.Są tak samo kapitanami u siebie jak ja jestem na mojej Pani Zatoki.Gdybym był tobą, poszedłbym po pomoc do Mistrza Robintona.On wie najlepiej, do kogo się zwrócić.Muszę zawinąć z towarem do Fortu, więc mogę zawieźć listy od ciebie i zrobię to z przyjemnością.Najmądrzejszy kurs to wjechać prosto w ten temat, Toricu.- Wiem, wiem - odrzekł Toric poirytowany.Potem przypomniał sobie, jak bardzo zależny jest od usług Rampesiego, i uśmiechnął się.- Być może będę miał dla ciebie pasażera - oznajmił.- To coś nowego - zauważył sarkastycznie kapitan wyciągając szklaneczkę po więcej wina.Toric odnalazł Piemura, jak zwykle, w pracowni Sharry, roześmianego i gadającego z nią o wiele za poufale, jak na gust Torica.Zajęci byli - nie mógł się do nich o to przyczepić - pakowaniem lekarstw, które Rampesi miał zabrać dla Mistrza Harfiarzy.Toric stwierdził, że będzie mu Piemura brakować.Młodzik okazał się ostatnio bardzo użyteczny przy budowie wieży bębnów, a jego mapy Island River okazały się równie dokładne jak Sharry, włączając w to zaznaczone miejsca, gdzie można by założyć gospodarstwa, plantacje jadalnych owoców oraz pastwiska biegusów i bydła.Ale zdecydowanie zbyt wiele czasu spędzał w towarzystwie Sharry! Młody Harfiarz nie pasował do toricowych planów dotyczących jego młodszej siostry.Należało go jednak wykorzystać.Piemur był osobistym uczniem Mistrza Robintona i był we wspaniałej komitywie z Menolly i Sebellem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]