[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Twierdzi, że dotarcie tam na czas będzie możliwe, jeżeli statki zostaną załadowane i odbiją o północy.— Wszystkie trzy? W takim razie znajdzie się tam miejsce dla wszystkich mieszkańców?Kami skinęła głową z wielką powagą.— Tak, proszę pana! Powiedział, że wszyscy, którzy będą mogli popłynąć, powinni się zgłosić.Wiadomość zawierała takie polecenie.— Doskonale.Czy możesz zawiadomić wszystkich mieszkańców? Świetnie, dziękuję ci, Kami.Kami wysunęła się przez kuchenne drzwi i Readis zobaczył ją przez okno, jak biegła ścieżką w kierunku chat.— Poproszę cię o chleb, Readisie, i odpowiednie porcje dla mamy i Boskoneya.Był to bardzo dziwny dzień.Ludzie wykonywali swoje normalne zajęcia, ale wszyscy mieli smutek na twarzach.Oczy niektórych były zaczerwienione od płaczu, a wielu głośno pociągało nosem.Szczególnie wyraźnie widział to Readis, gdy w roli gońca rozdawał przysłane mu przez Alemiego przydziały miejsc na statku.Zastanawiał się nad tym, czy wuj zawiadomił delfiny.Najwyraźniej to zrobił, gdyż kiedy w środku nocy wsiadali na „Pomyślny Wiatr”, widział mnóstwo płetw grzbietowych i wysmukłe ciała srebrzyście połyskujące w świetle gwiazd.Niestety, nie mógł czuwać tak długo, jak by chciał — ostatni wieczór i noc były bardzo męczące, a dzień najdziwniejszy jaki przeżył.Delfiny również śpiewały pieśni pełne smutku.Readis zwinął się w swojej kryjówce na dziobie „Pomyślnego Wiatru” i zasnął ukołysany szumem fal, pieśnią delfinów i łagodnymi przechyłami statku na spokojnym morzu.Kiedy wpłynęli do Zatoki Monako, znajdowało się tam już wiele statków i mniejszych łodzi, a w wodzie pływały setki delfinów.W powietrzu fruwały wielkie stada latających jaszczurek, było ich jeszcze więcej niż wczoraj w Siedlisku, chwilami dosłownie zasłaniały słońce.Tak się zapatrzył na jaszczurki, że początkowo nie zauważył statku, całego udekorowanego na czarno, który zacumowany był do nabrzeża.„Pomyślny Wiatr” zakotwiczył dość daleko, z drugiej strony zatoki i dopiero ojciec zwrócił mu uwagę na kondukt — niewielką kolumnę żałobników kierującą się w stronę przystani.Readisowi pozwolono przyglądać się przez dalekowid Wulemiego.— Chciałbym, żebyś to zapamiętał, chłopcze — powiedział ojciec, podając mu długą rurę.— Zmarł wielki człowiek.Następnie patrzyli, jak rozwijano na statku żagle obrębione czarnymi szarfami i jak je powoli wydymał łagodny wiatr.Statek majestatycznie odbił od nabrzeża.Alemi także postawił żagle, gdy żałobny statek przepływał obok nich.Następnie „Pomyślny Wiatr” ruszył jego śladem.Readis przez cały czas denerwował się, żeby jakiś delfin nie został zraniony, tak liczną tworzyły eskortę.Chłopiec z tego dnia najlepiej zapamiętał, poza niezwykłą powagą panującą na statku i okrytymi zwłokami spoczywającymi na jego dziobie, widok smoków wypełniających nieboskłon, eskadra obok eskadry, w zwartych formacjach nieruchomo zastygłych w powietrzu podczas trwania całej ceremonii.Zapamiętał również potężne ich zawodzenie w chwili, gdy zwłoki Głównego Harfiarza zsuwały się do wody.Dźwięk tych głosów przeszywał najgłębsze zakamarki jego ciała i jeżył mu włosy na głowie.Te odgłosy były znacznie gorsze od szumu robionego przez latające jaszczurki.Piski i cmokania delfinów uzupełniały panujący hałas.Czy delfiny znały Głównego Harfiarza? Wszystkie stada wykonały pożegnalny skok, a Readis nieświadomie i wstrzymał oddech w chwili, gdy zniknęły pod wodą.Tak długo jednak nie wypływały, że był zmuszony zaczerpnąć powietrza, bo czarne płatki zaczęły mu krążyć przed oczami.Potem spojrzał daleko na morze, ale w zasięgu wzroku nie mógł dostrzec nawet pojedynczej płetwy.Zorientował się, że na niebie pozostał tylko jeden smok.Niewątpliwie był to Ruth, jego biała skóra wyraźnie rysowała się na błękitnym niebie.Zawisł w bezruchu na tak długo, że Readis zaczął się martwić, czy mu się coś nie stało.Ruth pozostał na straży, gdy Alemi, sam przy kole sterowym, skierował statek w stronę macierzystego portu i rozpoczął rejs powrotny.Wreszcie zniknęła w oddali sylwetka Rutha, a może smok opuścił swój podniebny posterunek.Readis pomyślał, że było to najsmutniejsze ze wszystkiego, co przeżył w tym dniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]