[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najchętniejwyciągnąłby z niego odpowiedź siłą, ale mężczyzna wyglądał na oszołomionego.Prawdopodobnie wciąż brał środki uspokajające.– Nie wiem – powiedział w końcu.– Proszę spróbować sobie przypomnieć.To bardzo ważne.Ponownie usłyszał w myślach głos Lene: „Znowu będę musiała sięprzeprowadzać?”, pomyślał też o słowach Michaeli Reiter: „Mieszkam tuod niedawna”.Może to był nic nieznaczący punkt zaczepienia, a może bardzo ważny trop.Spojrzał błagalnym wzrokiem na Achima Kleibera.– Proszę, chodzi o kolejne ludzkie życie.Musi pan sobie przypomnieć.Czyznalazła to mieszkanie przez znajomych, ogłoszenie w gazecie albo na stronieinternetowej? Przecież przeprowadziła się tutaj dopiero niedawno.– Przez Internet, tak.Teraz sobie przypominam.– Czy musiała zapłacić prowizję pośrednikowi?Achim Kleiber potarł sobie brodę.– Tak, raz o tym wspomniała.Nie pasowało jej to, przeklinała takiezdzierstwo i.Przerwał, jego oczy wypełniły się łzami.– Wiem, że to wszystko jest dla pana bardzo bolesne, ale proszę jeszczepomyśleć.Może pamięta pan nazwę agencji nieruchomości?– Nie wiem.Wydaje mi się, że ta firma wyspecjalizowała się w pośrednictwiewłaśnie w tej okolicy.Trojan wybrał numer Stefanie, która czekała w komisariacie.– Stefanie, daj mi nazwy agencji specjalizujących się w dzielnicach Kreuzbergi Neukölln.– Mam już przed sobą listę wszystkich agencji w Berlinie – odpowiedziała.„Dobrze – pomyślał – jest szybka, bardzo dobrze”.– W grę mogą wchodzić Habermann, Krüger, Redzkow albo Jung.Trojan powtórzył nazwy na głos i patrzył na Kleibera w napięciu.– To był Redzkow – powiedział mężczyzna.– Na pewno?– Tak.Przypomniałem sobie, że przeklinała firmę Redzkow.Zainkasowalidużą prowizję.– Dziękuję – powiedział komisarz i już był przy drzwiach.– Stefanie – mówił w drodze przez telefon – teraz wyszukaj mi, proszę, domdziecka, w którym umieszczono Lene.– Dobrze, za chwilę do ciebie oddzwonię.Trojan wyszedł na ulicę, wsiadł do samochodu i pojechał w kierunku GörlitzerPark.Jego serce waliło jak oszalałe.Znowu pomyślał o Janie.Obliczył, ile godzinznajdowała się już w rękach mordercy.Wolał nie wyobrażać sobie tego,co musiała teraz przeżywać.Zadzwoniła komórka, odebrał.– W domu dziecka robią problemy – powiedziała Stefanie.– Czy mampołączyć cię z wychowawczynią, która ma nocny dyżur?– Tak.Po chwili usłyszał surowy kobiecy głos.– Proszę posłuchać, tłumaczyłam to już pana koleżance, Lene śpi i jestjeszcze w złym stanie.Nie mogę narazić jej na to całe zamieszanie.– Proszę ją obudzić – odpowiedział Trojan.– Chodzi o ludzkie życie.– Lene wciąż jest bardzo wyczerpana, muszę ją chronić.– Proszę natychmiast przyprowadzić ją do telefonu!– Tym tonem na pewno nie będziemy rozmawiać.Uderzył otwartą dłonią w kierownicę.Potem postarał się opanować głos.– Proszę posłuchać, gdyby w tym momencie pani przyjaciel znajdował sięw sidłach mordercy, a pani wiedziałaby, że jedynym człowiekiem, nawet jeślibyłoby to dziecko, które przeżyło coś strasznego i widziało zbrodnię, straciłomatkę i ma depresję, więc gdyby pani wiedziała, że ten człowiek mógłbyuratować pani przyjaciela.– Już dobrze, proszę poczekać, spróbuję.Odetchnął, wjechał w Glogauer Straße, przejechał przez kanał i dotarłdo Pannierstraße.Wreszcie usłyszał w słuchawce zaspany głos Lene.– Tak?– Lene, mówi Nils Trojan.Mam nadzieję, że mnie jeszcze pamiętasz.Po drugiej stronie usłyszał tylko oddech.– Znalazłem cię w waszym mieszkaniu.– Ten w skórzanej kurtce, prawda?– Tak – powiedział.Przełknął ślinę.– Lene, to jest teraz bardzo ważne, proszę, przypomnij sobie wszystko.Zanim mogłyście przeprowadzić się na Fuldastraße, na pewno przez jakiś czasszukałyście nowego mieszkania.– Tak.– Czy wiesz, w jaki sposób twoja.– zaciął się – twoja mama znalazła tomieszkanie?– Nie pamiętam.– Proszę, skup się.Usłyszał, jak dziewczynka oddycha do telefonu.– Czy oglądałyście jakieś inne mieszkania?– Tak.– A czy podczas oglądania mieszkania na Fuldastraße ktoś was po nimoprowadzał?– Tak.– Kto to był?– Mężczyzna.Poczuł mrowienie w dłoniach.– Możesz opisać, jak wyglądał?– Już nie pamiętam.Miał garnitur.Był dla nas bardzo miły.Pamiętam,że mama.– przerwała na chwilę – że mama była bardzo szczęśliwa, kiedy nampowiedział, że możemy mieć to mieszkanie.Nabrał powietrza.– Czy byli tam jacyś inni ludzie? Inni chętni?– Nie, byłyśmy z nim zupełnie same.Przełknął ślinę.– I naprawdę nie potrafisz go opisać? Czy był wysoki, niski, chudy, gruby?Zaczęła szlochać do słuchawki.– Nie pamiętam.– Już dobrze, Lene.Dziękuję, bardzo mi pomogłaś.Chciał jeszcze spytać, jak jest w domu dziecka i czy już trochę się tamzadomowiła.W ogóle było jeszcze tyle spraw, o których chciał jej powiedzieć, ale nie miałczasu.Była piąta rano.W krzakach ćwierkały wróble.Na ulicy było pusto.Nacisnął wszystkie guziki domofonu w budynku pod numerem 76, ale nikt nieotworzył.Wziął rozbieg i rzucił się na drzwi.Zaskrzypiały w zawiasach.Jeszczeraz wziął rozbieg.Nie wiedział, ile par drzwi próbował już wyważyć tej nocy.Na drugim piętrze ktoś wychylił się przez okno i przeklinał.Trojan poznał,że była to staruszka, która mieszkała naprzeciwko Michaeli Reiter.Zawołałdo niej, żeby otworzyła, ale kobieta tylko zamknęła okno.Wziął trzeci rozbiegi drzwi wreszcie puściły.Wpadł do środka.Na ścianie wciąż było widać ślady krwi.Ktoś próbował je zmyć, ale mu się tonie udało.Zwlekał tylko przez chwilę, rozejrzał się, potem wyciągnął broń, przesunąłsię na bok i wycelował w zamek.Wystrzelił.Raz, dwa, trzy razy.Zamek odskoczył, Trojan otworzył drzwi.Na klatce schodowej słyszał wzburzone głosy, ale nie zwracał na nie uwagi.Wpadł do pokoju i rozejrzał się.Wreszcie zauważył kilka segregatorówstojących na półce.Wyciągnął jeden z nich.Podczas gdy przeszukiwał dokumenty, ktoś z sąsiadów dzwonił na policję.Wziął kolejny segregator i w pośpiechu kartkował dokumenty.Nagle zamarł.Michaela Reiter lubiła porządek.Wyrwał kartkę z segregatora.Jego dłoń drżała.Był to rachunek z datą z lutego 2010 roku.W nagłówku napisano wielkimiliterami: Redzkow Nieruchomości.Trojan upuścił segregator, schował rachunek i wybiegł z mieszkania.Staruszka z naprzeciwka wystawiła głowę przez szparę w drzwiach.– Jezusie, Maryjo i Józefie – wymamrotała.Nie zwrócił na nią uwagi.Popędził po schodach na dół, wypadł na ulicę i wsiadł do samochodu.Dodał gazu i jednocześnie wybrał numer Stefanie.27Wolfgang Redzkow junior posiadał działkę graniczącą ze Sprewą.Drogaz Neukölln do Stralau zajęła więc Trojanowi niecały kwadrans.Zatrzymał się przed domem i wysiadł.Budynek był nowoczesny,dwupiętrowy, z dużymi oknami.Na brzegu stał mały żuraw do przenoszeniałodzi.Trojan wcisnął przycisk domofonu.Ponieważ nikt nie otwierał, bez namysłuprzeszedł przez płot.Gdy zeskoczył na trawnik, zadzwonił jego telefon.To była Stefanie.– Nils, gdzie jesteś?– Już na miejscu.– Poczekaj jeszcze chwilę, poinformowałam Landsberga i Gerbera, są jużw drodze.Podszedł do domu.– Nie mogę dłużej czekać.– Nils, tylko nie popełnij teraz żadnego błędu.Wyłączył telefon i się rozejrzał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •