[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Przecież wiesz, że nie mogę wam powiedzieć. Caleb uśmiecha się do niej i głaszcze jej brzuch.Zawsze się w niej podkochiwał. Niestety, nie będzie mnie tutaj, kiedy bambinoprzyjdzie na świat. Och. Natalie niespokojnie wodzi wzrokiem od niego do mnie i z powrotem.Wiem, żebardzo się o nas wszystkich martwi.Odkąd kilka lat temu nieoczekiwanie straciła obojerodziców, wiecznie się martwi. Uważaj na siebie, proszę. Nic mi nie będzie, nie martw się o mnie.Będę niecierpliwie zerkał na powrót do domu,żeby jak najszybciej poznać& jak ją właściwie nazwiecie?Natalie i Luke wymieniają znaczące spojrzenia i uśmiechają się do siebie. Nie powiemy  mówi Luke. Cholera, przez co najmniej trzy miesiące nie będzie ze mną kontaktu, więc musicie mipowiedzieć. Nate i ja wracamy na miejsca.Całuje mnie w policzek, a ja pod stołem głaszczę gopo udzie. Caleb, jak ty się wyrażasz!  karci mama, a Caleb przewraca oczami.Ale mu się oberwie. To niespodzianka.Niech nikt się nie waży poinformować mediów, jasne? Jasne, jasne, powiedzcie wreszcie!Caleb łypie groznie na Nat i wszyscy parskamy śmiechem.Natalie zerka na Luke a, który uśmiecha się szeroko i skinieniem głowy daje dozrozumienia, że się zgadza. Będzie się nazywała Olivia Grace.Grace na cześć mojej mamy. Głaszcze się pobrzuchu z uśmiechem, a ja czuję, jak łzy napływają mi do oczu. Dobrze się czujesz?  pyta Nate, dotykając mojego policzka. Tak, hormony Natalie są najwyrazniej zarazliwe. Ze śmiechem ocieram oczyserwetką, ostrożnie, żeby nie rozmazać makijażu. To piękne imiona, kochana. Powiedz, Nate  odzywa się mój ojciec od sąsiedniego stolika i Nate odwraca się zkrzesłem w jego stronę. Czym się właściwie zajmujesz?Krzywię się w duchu.Oczywiście prędzej czy pózniej to pytanie musiało się pojawić.Wymieniamy z Natalie znaczące spojrzenia i wracam wzrokiem do Nate a, który uśmiecha się domojego ojca. Pracuję z Julianne. Ale czym się zajmujesz?  Ojciec nie daje za wygraną. Jestem wspólnikiem.Ojciec kiwa głową i mruży oczy. Czyli jesteś jej szefem? Tak  odpowiada Nate, nie opuszczając wzroku.Wszyscy ucichli, wsłuchani w tę wymianę zdań.Ojciec nie robi niczego złego, alewszyscy wiemy, że to oficjalne przesłuchanie.Nate splata palce z moimi i uściskiem dodaje mi otuchy. A co tak naprawdę łączy cię z moją córką, synu?  Tata odchyla się z krzesłem, splataręce na piersi.Z jego przystojnej twarzy nie da się wiele wyczytać, ale obserwuje Nate a baczniespod zmrużonych powiek.Nate ani na chwilę nie traci rezonu. Związek oparty na wzajemnym szacunku i oddaniu.A niech mnie. O cholera  mruczy Matt.Rozglądam się dokoła.Kobiety uśmiechają się promiennie,mężczyzni patrzą na Nate a z szacunkiem i czuję, że sama się uśmiecham.Ojciec cały czasprzygląda mu się badawczo, aż w końcu kiwa głową i sięga po piwo. No, to w porządku.Mruga do mnie porozumiewawczo.Odpowiadam tym samym i wszyscy ponowniezabieramy się do jedzenia.Moi bracia zaraz zaczynają gadać. Słuchaj, Julie, mam dla ciebie niespodziankę. Natalie podchodzi do mnie zuśmiechem.Rozglądam się zdumiona. Słucham? No wiesz, w zeszłym tygodniu były twoje urodziny, a nie urządziliśmy ci żadnejimprezy, więc nadrobimy to teraz. Natalie uśmiecha się pod nosem i idzie do domu wtowarzystwie Luke a i Willa.Rozglądam się i widzę, że wszyscy uśmiechają się do mnie. Wszyscy o tym wiedzieliście?  pytam. Skarbie, nie myślałaś chyba, że zapomnieliśmy o twoich urodzinach?  Mama uśmiechasię szeroko.Marszczę brwi. Przecie przysłaliście mi kwiaty, dzwoniliście, pisaliście& Mała, to nie były prezenty; tak się po prostu robi w czyjeś urodziny  wyjaśnia Will.Wraca objuczony prezentami.O rany. To przyjęcie Nat i Luke a  upieram się i energicznie kręcę głową. Zamknij się, Julie  mamrocze Natalie i przelotnie całuje mnie w policzek, wracając naswoje miejsce.Przenoszę wzrok na Nate a, który uśmiecha się od ucha do ucha. Wiedziałeś o tym?Wzrusza ramionami. Oczywiście.A niech mnie.Will kładzie prezenty na stole i siada. Rozpakuj to, mała. Nie mów do mnie: mała  prycham, jak zawsze, gdy tak do mnie mówi. A właśnie, że będę  odpowiada z uśmiechem.Podejrzliwie zerkam na paczki na stole, przenoszę wzrok na rodzinę, widzę, że wszyscymnie bacznie obserwują.W końcu Natalie ze śmiechem podaje mi małą paczuszkę. No, rozpakuj to w końcu.Otwieram kolejne paczki i zachwycam się prezentami: Nat i Luke dali mi piękną srebrnąbransoletkę, Isaac i Stacy śliczny szal, pozostali członkowie rodziny równie ładne prezenty.Podkoniec mam łzy w oczach i promienny uśmiech na twarzy. Dziękuję wam wszystkim, to cudowne, zwłaszcza że w ogóle się tego niespodziewałam. Zakładam szal na szyję, wsuwam bransoletkę na przegub. Mamy dla ciebie coś jeszcze  oznajmia Natalie z uśmiechem. Co?  dopytuję się. Cały dzień w SPA, dla ciebie i Natalie, po narodzinach małej  mówi Luke. Super! Dzięki, nie odmówię!  uśmiecham się do Natalie.Odpowiada tym samym.Nagle Nate kładzie przede mną jeszcze jedną złotą torebeczkę.Patrzę w jego piękne szareoczy i ściągam brwi. Przecież już mi dałeś prezent urodzinowy. Julianne, dzisiaj dostajesz prezenty od wszystkich.Myślałaś, że przyszedłem z pustymirękami? Ale&  Przestań  szepcze, dotyka mego policzka dłonią, zmusza, bym spojrzała mu w oczy.Mówiłem ci już, że lubię kupować ci prezenty.Rozpakuj to.Przez chwilę patrzę mu w oczy, a potem zaglądam do ślicznej złotej torebki.W środkujest czerwone pudełeczko z logo Cartiera. Nate& Otwórz, proszę.W środku jest śliczna błyszcząca bransoletka z brylantami. O rany  mruczę. Jezu, ale cacko!  woła Samantha. Cudeńko  podziwia moja mama.Nate wyjmuje ją z pudełeczka, zakłada mi na przegub i całuje w rękę.Biorę jego twarz wdłonie i całuję go czule.Jego dłoń spoczywa na mojej talii. Uważaj z tymi łapami, McKenna  warczy Caleb i wszyscy parskamy śmiechem. Dziękuję  szepczę.Koniec końców, nikt nie zginął.Ba, obeszło się nawet bez rozlewu krwi.Ostatni goście wyszli i trzeba było zaledwie trzech samochodów, żeby przewiezć łupymałej Olivii do domu Nat i Luke a.Zamykam drzwi wejściowe i udaję się na poszukiwanie Nate a.W całym domu panujebałagan, ale spodziewałam się tego i tym bardziej cieszę się, że znalazłam Alecię.Zamówiła najutro ekipę sprzątającą, która też rozmontuje namiot i zabierze stoły i krzesła.To istny skarb [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •