[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tak. Jesteś angielskim szpiegiem? Rozejrzała się po pokoju, jakw chwili, gdy do niego weszła.Ponownie podziwiała ostentacyjnebogactwo wystroju.Paletę głębokich czerwieni równoważyłojaśniejsze drewno.Ten wystrój był jednocześnie męski i ciepły. Byłem odpowiedział lekkim tonem, ale gdy ponownie naniego popatrzyła, jego spojrzenie było ostre i skupione. Pewnie chcesz wiedzieć, jak zdobyłam tę wiedzę? Uśmiech-nęła się. W żaden niebezpieczny sposób, zapewniam cię.Jednaz kobiet, które były ze mną wczorajszego wieczoru jest kurtyzaną.Jej dobrze ustosunkowany kochanek kiedyś powiedział jej cośtakiego. Jakim cudem córka para spoufala się z kurtyzaną? Dłoń Si-mona przesunęła się w kierunku jej ramienia i bezwiednie gładziłaskórę.Jego dotyk sprawił, że miała ochotę mruczeć i przeciągać się jakkotka.Przełknęła głośno i odpowiedziała: Moja matka poznała ją u modystki, lata temu.Kiedy jeszczemoi rodzice mieszkali we Francji. Dlaczego żona para miała umówioną wizytę w tym samym cza-sie, co kurtyzana? Zazwyczaj unika się takiej niedyskrecji.Lynette zmarszczyła nos i pogrążyła się w rozmyślaniach.133/272Bez ostrzeżenia Simon położył dłoń na jej karku i ucałowałczubek nosa.Bliskość jego ciała wypełniła nozdrza zapachem mieszanką skóry, koni, piżma i tytoniu.Od razu przywiódł wspom-nienia wczorajszego wieczoru w bibliotece.i dzisiejszych chwilprzy drzwiach.Jej ciało zareagowało bólem.Jęknęła.Przeklął i wstał szybko i zwinnie. Nie mogę myśleć, kiedy jesteś w pobliżu.A właśnie teraz po-trzebuję jasności logicznego myślenia bardziej niż kiedykolwiekdotąd. Simon. Czy istnieje jakakolwiek możliwość, że twoja matka miaładziecko, o którym nie wiesz?Lynette cofnęła wyciągniętą ku niemu rękę. Nie.Narodziny moje i mojej siostry zniszczyły jej łono. To może wcześniej? Nie. Jesteś pewna? Całkowicie.Zapytam ją wprost, jeśli będzie trzeba.Wicehrabiade Grenier.Jest bardzo śniady.Siostra i ja odziedziczyłyśmy kar-nację po matce.Zdarzało się, że ludzie brali ją za naszą siostrę. De Grenier? Simon podszedł do konsolki z karafkami sto-jącej przy ścianie.Nad nią wisiał wiejski pejzaż wnoszący nieco ko-loru błękitem strumienia górskiego i zielenią lasów. Nie znamgo. Rodzice opuścili Francję, zanim się urodziłam.Przez wiele latmieszkaliśmy w Polsce.Simon stał przy konsolce, trzymając kryształową szklankę w jed-nej dłoni, drugą oparł płasko o powierzchnię mebla.Dzieliły ichteraz ledwie dwa metry, ale odczuła pewien rodzaj osierocenia. Kiedy zdecydowaliście się na powrót do Paryża? Nie zdecydowaliśmy się. Jej smukłe palce pogładziły nerwo-wo tkaninę sukni.Obserwował ją niczym jastrząb, skupiony134/272i drapieżny. Mama zaproponowała wspólne wakacje w Hiszpanii,żebyśmy zakończyły żałobę.Błagałam ją, żebyśmy zatrzymały sięw Paryżu, bo pragnęłam go zobaczyć. Błagałaś? Moja mama nie przepada za tym miastem. Dlaczego? Nie wiem. Wstała. Kiedy ja będę mogła cię przepytać? Gdy skończę.Simon uniósł szklankę do ust.Grdyka poruszała się przy każdymprzełknięciu.Dla Lynette widok ten był niezwykle zmysłowy,pobudzał ją.Była jednocześnie podniecona, zagubiona i urażonajego arogancją. Czy ta druga kobieta, która była z tobą wczoraj, to twojamatka? zapytał zmienionym od piekącego alkoholu głosem. Tak. To bardzo dziwne, że wicehrabina zabiera swoją niezamężnącórkę na orgię. To nie była orgia. Do jasnej cholery, oczywiście, że była! wykrzyknął, ukazującwściekłość, która dotychczas umknęła jej uwadze. I niemal stra-ciłaś tam dziewictwo.Ugryzła się w język, by mu się nie odciąć.Twarz jej płonęła. Była temu bardzo niechętna odpowiedziała rozdrażniona.Jego krytyka mocno ubodła jej dumę. Ale to jej nie powstrzymało. Nie.Chcesz wiedzieć, czemu? zapytała ze złością. Czywolisz raczej dalej straszyć mnie swym wybuchowymtemperamentem?Rozszerzył nozdrza. Nie wyglądasz na przestraszoną.Odstawił szklankę i podszedł do niej, poruszając się z celowązmysłowością.Zaparło jej dech w piersiach na to ewidentnezaproszenie.Reakcja jej ciała była natychmiastowa i odczuła ją135/272w nagłym ucisku ubrań.Gorset i stanik stały się nagle zbyt ciasne,by mogła czuć się komfortowo. Jeśli podejdziesz choć trochę bliżej wycedziła będę musi-ała cię uwieść.Simon zatrzymał się w pół kroku, zaskoczony jej bezpośrednioś-cią.Uśmiechnął się. Czarownica syknął. Mon cheri. Podniosła dłoń i przycisnęła ją do piersi.Wydęłausta, nadąsana. Ranisz me serce.Kącik jego ust drgnął. Dostrzegam pewne podobieństwa między tobą a LysetteRousseau.Uśmiech zszedł z jej twarzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]