[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak myślisz, dlaczego należało powstrzymać Blackburna? Nie mieliśmy wybooru.- Nie w wymawiaj jego nazwiska.I nie ośmielaj się nazywać mnie zdrajcą! - zaprotestował Caine.Głos zaczął mu drżeć.- Na Boga, nie jestem przyzwyczajony do takiego traktowania.To sprawa tych skurwysynów, tych bandytów, z którymi się zadajesz.Czego właściwie ode mnie oczekujesz?- Bezpośrednio niczego.Ale są w Stanach ludzie, którzy w przeszłości wykonywali dla nas pewne specyficzne zlecenia.Którzy potrafią niepostrzeżenie pojawiać się w pewnych miejscach i z n nich znikać.Wiesz, kogo mam na myśli, Marcus.Caine nie dowierzał własnym uszom.- Nie - powiedział.- Nie będę tego słuchał.- Ależ będziesz, będziesz - przerwał mu Nga.- Powiem ci, co trzeba - zrobić z Gordianem.Powiem ci to, bo nie mamy innego wyboru.I z tego samego powodu uważnie mnie wysłuchasz.- Nie, nie, nie.- Powiem ci to, Marcus - powtórzył Nga.I powieział, nim Caine zdołał po raz kolejny mu przerwać.15SAN JOSE, KALIFORNIA24 WRZEŚNIA 2000Siedząc w swoim pikapie na parkingu przed motelem Bay-view Motor, Jack McRea z trudem powstrzymał się, żeby po raz trzeci w ciągu ostatnich dziesięciu minut nie spojrzeć na zegarek.Miotały nim sprzeczne uczucia.Z jednej strony gorąco pragnął ujrzeć kobietę, z którą się tutaj umówił, z drugiej miał nadzieję, że ta jednak się nie pojawi.W ciągu ponad dziesięciu lat małżeństwa zdradził żonę tylko raz, a i to jedynie dlatego, że się upił i stracił panowanie nad sobą, kiedy Alice wyjechała akurat na jakiś czas z miasta.W dodatku nigdy dotąd nie sprzeniewierzył się tak wyraźnie obowiązkom zastępcy szeryfa okręgowego ani nie naruszył dyscypliny w żadnym z dodatkowych zajęć, których się podejmował, by móc zapłacić rachunki.Nie zrobił tego nawet po najgorszych pijackich hulankach.A jednak sterczał teraz na tym motelowym parkingu, podczas gdy powinien być właśnie na prywatnym lotnisku, gdzie pracował po godzinach jako nocny stróż.Sterczał tutaj, czeka-jąc na kobietę spotkaną w barze, do którego wpadał czasami na kilka piw po zakończeniu służby w biurze szeryfa, a przed rozpoczęciem zmiany na lotnisku.Nie wiedział o niej nic z wyjątkiem tego, że ma na imię Cindi, pisane przez dwa “i”, że jest blondynką o ślicznych oczach i że wygląda wprost fantastycznie w krótkich spódniczkach i w butach na wysokim obcasie.Poza tym usta malowała czymś takim, że zawsze wyglądały, jakby były wilgotne, i miała niewiarygodny, podniecający uśmiech - jeden z tych, na których widok wszystkich mężczyzn aż ściska w dołku.Gdy ostatniej nocy spotkali się w barze, powiedziała mu, że czeka na przyjaciela, który ma wpaść i ją stamtąd odebrać.Postawił jej drinka, bo wyglądała na nieco przygnębioną, a potem niespodziewanie wywiązało się między nimi coś w rodzaju flirtu.Przysunęła bliżej swój wysoki stołek, a kiedy spojrzał na nią znacząco, by dać do zrozumienia, że to zauważył, uśmiechnęła się tylko i nie ruszała przez chwilę, siedząc z podciągniętą niebotycznie wysoko spódniczką i dotykając udem jego nogi.I tak to się zaczęło.Ponieważ sytuacja była drażliwa, a oboje doskonale wiedzieli, ku czemu to wszystko zmierza, Jack - chcąc, by miała pojęcie, na czym stoi - zdecydował się postawić sprawę jasno i powiedzieć jej, że jest żonaty.Zachichotała cichutko, usłyszawszy to wyznanie, a kiedy zapytał ją, co w tym takiego śmiesznego, przesunęła palcem po jego obrączce i oznajmiła, że nie jest to dla niej żadna wielka nowina, chyba że nosi coś takiego po to tylko, by wyglądać na trudniejszego do poderwania.Zrozumiał, jak głupio musiało zabrzmieć jego wyznanie, i również zaczął się śmiać, a wtedy Cindi powiedziała mu, że ma stałego chłopaka, co sprawia, że są w takiej samej lub niemal takiej samej sytuacji.Z jakiegoś powodu roześmiali się oboje, po czym śmiejąc się wciąż, pochylili ku sobie i pocałowali głęboko, namiętnie.Po chwili zaczęli się pieścić, opowiadając sobie gorączkowo, jak bardzo chcieliby być teraz sami, zapomnieć o chłopaku i o żonie i pieprzyć się od razu tu, przy tym barze.Jack wiedział o istnieniu Bayview, gdyż każdego wieczoru przejeżdżał obok niego w drodze do pracy na lotnisku należącym do grupy miejscowych biznesmenów, którzy zawiązali spółkę i trzymali tu swoje firmowe odrzutowce.Poza tym o położonym o rzut kamieniem od lotniska motelu opowiadało mu kilku żonatych kumpli, którzy bywali tu, gdy zdarzył się im skok w bok z poznaną przygodnie panienką.Właściciele Bayview Motor, jak zapewniali, znani są z gościnności i dyskrecji.Kiedy byli już bardzo podnieceni, a Cindi siedziała mu na kolanach, Jack wspomniał jej o tym motelu.Dodał, że zostało mu jeszcze kilka wolnych godzin do rozpoczęcia pracy, i w końcu spytał, czy miałaby ochotę pojechać tam z nim i dokończyć to, co rozpoczęli.Wtedy wyjaśniła mu, że chłopak, z którym się tu umówiła, jest kierowcą osiemnastokołowej ciężarówki i spotyka się z nią za każdym razem, gdy akurat przejeżdża przez miasto.Tej nocy miał się tu właśnie zatrzymać na kilka godzin, robiąc sobie przerwę w długim kursie.Potem znów nie będą się długo widzieć, ale spodziewała się, że zażąda od niej tego, czego zwykle oczekuje w takich sytuacjach.Zapewniała jednak Jacka, że myśl o tym, iż jeszcze tej samej doby będzie mogła dać to samo również jemu, bardzo ją ekscytuje.McRea nie wiedział, co myśleć o jej historii, poza tym, że zapragnął nagle wziąć zimny prysznic, zapytał więc wprost Cindi, czy nie zmieniła przypadkiem zdania.“Nie, nie, źle to odebrałeś", odparła, po czym wsunęła dłoń między jego uda i powiedziała, że jej chłopak ruszy w trasę następnego ranka i że tak będzie lepiej, jeśli mają pojechać razem do motelu.Wtedy nie będzie już musiała myśleć o niczym innym i da Jackowi wszystko, czego pragnie.Tak właśnie mówiła, trzymając cały czas dłoń na jego jądrach, pocierając je i niewiele sobie robiąc z obecności innych klientów baru.A jej uśmiech, ten uśmiech był-jak to szło w tej piosence? - słodki jak ciastka moc i dziki jak piątkowa noc, coś w tym stylu.Wszystko, czego pragnie.Och, Boże, jak można się oprzeć takiej perspektywie?Wkrótce zaczęli planować, jak spędzą tę noc.Początkowo Jack chciał się spotkać z Cindi w barze około szóstej, a następnie pojechać z nią do Bayview, gdzie mogliby spędzić kilka godzin, zanim będzie musiał zluzować strażnika, który miał dzienną zmianę.Powiedziała mu jednak, że po południu ma jeszcze kilka ważnych spraw do załatwienia i że wolałaby spotkać się z nim trochę później - może o siódmej, a najlepiej siódmej trzydzieści, by mieć pewność, że zdąży na czas.Odparł, że nie bardzo mu to odpowiada, bo musi być w pracy o ósmej, w związku z czym zostałoby im najwyżej pół godziny, a nie sądzi, by któremukolwiek z nich zależało, żeby za pierwszym razem zrobili tylko szybki numerek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]