[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co to za miejsce?- Jesteśmy w Krainie Krzemieni - wyjaśnił Alvin.- Jesteśmy w cieniu Ośmiościennego Kopca - rzekł powoli Ta-Kumsaw.- Nie sądziłem, że Biały może tu trafić - zdziwił się Bajarz.- Ja też nie - przyznał Ta-Kumsaw.- Ale tu siedzi biały chłopiec, a tam biały mężczyzna.- Śniłem o tobie w nocy - wtrącił Alvin.- Śniłem, że jestem na szczycie Ośmiościennego Kopca, a ty ze mną i tłumaczysz mi wszystko.- Nie licz na to - mruknął Bajarz.- Nie wierzę, żeby na szczycie Ośmiościennego Kopca istniało coś, co mógłbym komuś wytłumaczyć.- Jak tu dotarłeś? - zapytał Ta-Kumsaw.- Skoro nie wiedziałeś, że idziesz do Krainy Krzemieni?- Kazała mi iść w górę Musky-Ignum, a kiedy zobaczę biały głaz po prawej, skręcić z odnogą prowadzącą w lewo.Powiedziała, że znajdę Alvina Millera siedzącego z Ta-Kumsawem przy ognisku i piekącego rybę.- Kto ci powiedział? - spytał Alvin.- Kobieta - wyjaśnił Bajarz.- Żagiew.Mówiła, że zobaczyłeś ją w wizji, w kryształowej wieży, najwyżej tydzień temu.To ona ściągnęła ci z twarzy czepek, kiedy się urodziłeś.Była w tej wieży i patrzyła przez twoje oczy.- Prorok mówił, że ktoś z nami jest.- Patrzyła też przez jego oko - potwierdził Bajarz.- I widziała wszystkie przyszłości.Prorok zginie.Jutro rano.Zastrzelony przez twojego ojca, Alvinie.- Nie! - krzyknął Alvin.- Chyba.- dokończył Bajarz.- Chyba że Measure zjawi się na czas i pokaże ojcu, że żyje, że Ta-Kumsaw i Prorok nie zrobili mu krzywdy.Ani tobie.- Ale Measure odszedł już wiele dni temu!- To prawda, Alvinie.Ale schwytali go ludzie gubernatora Harrisona.Harrison go trzyma i dzisiaj, może nawet w tej chwili, ktoś z jego ludzi zabija Measure'a.Łamie mu kości, łamie kark.Jutro Harrison uderzy w Prorocze Miasto z dział i zabije wszystkich.Wybije ludzi do nogi.Popłynie tyle krwi, że Chybotliwe Kanoe zabarwi się szkarłatem, a Wobbish będzie czerwona aż po Hio.Ta-Kumsaw poderwał się.- Muszę wracać.Muszę.- Wiesz, jak to daleko - przerwał mu Bajarz.- Wiesz, gdzie czekają twoi wojownicy.Gdybyś nawet biegł cały dzień i całą noc tak szybko, jak wy, Czerwoni, potraficie.- Jutro w południe - stwierdził Ta-Kumsaw.- Wtedy będzie już martwy.Ta-Kumsaw krzyknął z rozpaczy tak głośno, że kilka ptaków poderwało się z łąki i odleciało.- Uspokój się.Pomyśl przez chwilę.Gdybyśmy nic nie mogli na to poradzić, nie posyłałaby mnie chyba w taką podróż, prawda? Czy nie rozumiesz, że wypełniamy plan, który przewyższa zdolność rozumienia każdego z nas? Dlaczego właśnie Alvina i Measure'a porwali wynajęci Chok-Tawowie Harrisona? Dlaczego znalazłeś się tutaj, i ja też, właśnie tego dnia, gdy najbardziej jesteśmy potrzebni?- Tam nas potrzebują, nie tutaj - mruknął Ta-Kumsaw.- Nie sądzę - odparł Bajarz.- Gdybyśmy tam byli potrzebni, tam byśmy trafili.Potrzebują nas tutaj.- Jesteś jak mój brat, kiedy próbuje dopasować mnie do swoich planów.- Chciałbym być podobny do twojego brata.On ma wizje i wie, co się dzieje, podczas gdy ja mam tylko list od żagwi.Ale oto jestem tutaj, ty jesteś tutaj, i gdybyśmy się nie powinni tu znaleźć, to by nas tu zwyczajnie nie było.Czy ci się to podoba, czy nie.Alvin nie lubił rozmów o tym, co powinno się zdarzyć.Niby kto o tym decyduje? O co chodzi Bajarzowi? Że są jak lalki na patykach? Czy ktoś ich przesuwa, żeby wypełnili to, co zdaniem tego kogoś zajść powinno?- Jeżeli ktoś tak sobie wszystkim rządzi - oświadczył - to nie idzie mu to najlepiej, skoro wpakował nas w coś takiego.Bajarz uśmiechnął się.- Religia do ciebie nie przemawia, co?- Po prostu uważam, że nikt nas do niczego nie zmusza.- Nie powiedziałem, że zmusza.Twierdzę tylko, że sytuacja nigdy nie jest aż tak zła, żeby nie można jej było trochę poprawić.- Chętnie wysłuchamy propozycji.Co mamy robić według tej żagwi? - zapytał Alvin.- Mówi, że powinieneś wejść na szczyt góry i uleczyć Measure'a.Nie pytaj mnie o nic więcej.tyle tylko powiedziała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •