[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tebulot, Opiekun Maszyny? Podobnie jak Henry zaczynał sądzić, że ktoś robił z nich idiotów, dokładnie i na całego.Springer spojrzała jednak na Gila, przenikliwie i z rozbawieniem, tak jakby mogła odczytać jego myśli, potem powiedziała nie zmieszana:- Kasyx, Strażnik Mocy, stanowi centrum potęgi tria.To Kasyx pobiera moc od Ashapoli, korzystając z dowolnego z dziewięciuset źródeł, z których jedno jest w tym domu, i przechowuje ją dla towarzyszy na wypadek walki z Yaomauitlem.Jeśli wolicie inny język, to można powiedzieć, że Kasyx jest baterią, która ładuje nocny oręż Tebulota i Sameny.- Zatem Kasyx.sam nie jest uzbrojony? - spytał Henry.- Jego moc może zostać użyta jako broń - powiedziała Springer - lecz tylko w ostateczności.To dlatego, że rozładować ją może wówczas tylko w jednym potężnym wyładowaniu, zostawiając całą trójkę bezbronną.Tak więc, jeśli owo rozładowanie nie wywoła pożądanego efektu, zostaniecie bez jakichkolwiek środków obrony.Ponadto, uwolnienie energii wywołuje naprawdę ogromne i straszne efekty, jest czymś zbyt potężnym, by użyć tego w normalnej walce.Można w ten sposób zniszczyć budynek.Zdarzyło się w historii kilka głośnych eksplozji, które wyjaśniano jako zjawiska naturalne, chociaż tak naprawdę byli to właśnie Strażnicy Mocy, toczący ostatnią walkę z diabłem.- A co z Tebulotem? - spytał Gil.- Tak, to Opiekun Maszyny.Maszyna jest bronią, lecz jest także narzędziem.Wykorzystuje pobraną od Kasyxa moc.by przedzierać się przez ściany i drzwi, a ilekroć to jest potrzebne, by łatać i naprawiać.Może być również używana do przeprowadzania kontrolowanych wyładowań czystej energii.Maszyna, można powiedzieć, posiada kontrolę nad mocą, nie może jednak znajdować się ona w pieczy Kasyxa, bowiem wówczas każda próba użycia jej kończyłaby się natychmiastowym wyładowaniem całej jego energii.Gil założył ręce.Nie wierzył w żadną z tych rzeczy, o których opowiadała im teraz Springer.Jego podniecenie sprzed kilku minut opadło do tego stopnia, że spokojnie mógłby już teraz iść do domu.Był umówiony z Bradleyem na kręgle.Susan również nie wierzyła ani słowu, w odróżnieniu jednak od Gila chciała zostać jeszcze trochę i posłuchać.Opowieści Springer o Kasyxie, Tebulocie i Samenie brzmiały prawie jak bajka, a ona lubiła bajki.Uśmiechnęła się, gdy Springer podeszła do niej kładąc ręce na jej ramionach.- Samena szybsza jest od spojrzenia, to najszybszy biegacz świata.I jest bardzo silna.O ile Tebulot jest zdolny do zadawania ciosów miażdżących niczym maczuga, to Samenę można porównać do precyzyjnie trafiającego snajpera.I ona pobiera energię od Kasyxa.Jej bronią jednak jest własny palec.Springer wyprostowała ręce przed sobą krzyżując prawy nadgarstek nad lewym, lewą dłoń ściskając lekko w pięść.Wyprostowała palec wskazujący prawej dłoni i wycelowała wzdłuż prawego ramienia.- W taki właśnie sposób Samena używa swej broni, lepiej jednak będzie zademonstrować to praktycznie.Ujęła Henry'ego za ramię i ustawiła go na środku pokoju.Stanął tu przy niej, z rękami na biodrach i zakłopotaniem na twarzy.- Zakładam się o obiad u „Anthony'ego”, że nic się nie stanie - powiedział.Springer obeszła miękko pokój i przysunęła Gila i Susan bliżej Henry'ego, do obu jego boków.- Jesteście już gotowi - oświadczyła.- Musicie zrozumieć, że w materialnym świecie, gdy to wszystko nastąpi, będziecie pogrążeni we śnie.Wasze fizyczne ciała pozostaną uśpione w łóżkach, podczas gdy wy, pod postacią Wojowników Nocy, wędrować będziecie przez ciemność w poszukiwaniu diabła.Wraz z zostawieniem ciał fizycznych wzrośnie wasza moc - energia nie będzie musiała wtedy przechodzić przez stawiające opór ciało i kości.To, co zobaczycie teraz, da wam niejakie pojęcie o tym, do czego będziecie zdolni.Podeszła bliżej i dotknęła czoła Henry'ego.- Z czasem będziesz zdolny sam tworzyć swą potęgę, na razie jednak nie przeszedłeś szkolenia, więc zrobię to za ciebie.Dobrze będzie, jeśli zamkniesz oczy.Henry zawahał się, lecz ostatecznie zamknął oczy.Niech tam, pomyślał, mogę ostatecznie przejść przez to i mieć już spokój.Gdy otworzę oczy, cała moja grupa studentów będzie już stała wkoło, pękając ze śmiechu.Mam jednak wrażenie, że nadal jestem dość pijany, by się tym nie przejmować.Strażnik Mocy przypomniał sobie z narastającym sceptycyzmem, że jedyne rzeczy, w których zawarta była jakaś moc, to wódka, piękne kobiety i Beethoven, no, może nie zawsze w tej kolejności.Niemniej, przyszedł tutaj i wysłuchał, co Springer miała mu do powiedzenia, więc musiała być jeszcze w jego umyśle jakaś komórka nadal otwarta na nowe argumenty i to niezależnie od tego, jak byłyby one nieprawdopodobne.Przytknięte do czoła Henry'ego palce Springer zaczęły wibrować, co było już irytujące.Wyobrażał sobie prąd elektryczny o wysokim napięciu, przepływający przez palce wprost do jego mózgu.Musiał przyznać, że Springer była geniuszem iluzji i autosugestii.Bliski był uwierzenia, że naprawdę rośnie, nabiera siły, że ciało jego lśni od tysięcy woltów zmagazynowanej energii.Powoli otworzył oczy.Springer zabrała dłoń.W powietrzu unosił się metaliczny zapach spalenizny, wyładowania elektrycznego, prochu i rozgrzanej miedzi.Gil i Susan wpatrywali się w niego ze zdziwieniem, jakiego nigdy dotąd nie było mu dane oglądać.Każde z nich można by teraz walić deską po głowie i nie zwróciliby na to uwagi.- Chodź - powiedziała Springer i przywołała go gestem ku ścianie pokoju.Otworzyła białą, wpuszczoną w ścianę szafę, w której nie było ubrań, ukazując duże lustro przymocowane na wewnętrznej stronie drzwi.- To jesteś ty: Kasyx, największy z Wojowników Nocy.Henry spojrzał na siebie.Bardzo powoli uniósł rękę do głowy i postać w lustrze powtórzyła ten gest.To był rzeczywiście on, Henry Watkins, wyleniały nieco profesor jeszcze bardziej wyleniałej filozofii, alkoholik i sfrustrowany geniusz, wcielony w Kasyxa, Wojownika Nocy.Nie był wcale wyższy - chociaż teraz stał prosto, z ramionami na swoim miejscu.Nie był muskularny, lecz cechowała go teraz bardziej zdecydowana postawa, otaczała go aura siły charakteru i autorytetu.Wyglądał na człowieka, który potrafił poradzić sobie w walce.Najniezwyklejsza była jednak na wpół przezroczysta zbroja okrywająca go od stóp do głów, aż po spiczasty hełm.Wyglądała na ciężką i misterną, z kometkowym napierśnikiem, z przypominającymi odwłok homara spojeniami na biodrach i z dziesiątkami przyłączy energetycznych, kabli, zębatek i haczyków.Ledwo widział tę zbroję i wcale nie czuł jej wagi.Jednakże, gdy się poruszył, zbroja ruszyła się razem z nim, tak jakby naprawdę miał ją na sobie.Odwrócił się do Springer i powiedział:- To wdzianko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]