[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Osobiście sądzę, choć umotywować tego nie potrafię, że od dawna poszukiwana cząstka elementarna, tak zwany bozon Higgsa, w ogóle nie istnieje.Bozon ten jest fizykom potrzebny, ponieważ matematyczna struktura istniejącej teraz chromodynamiki kwantowej przedstawia się, mówiąc obrazowo, jak wielka, skomplikowana stalowa konstrukcja, w której zieje dziura, i cząstka taka dziurę tę by wypełniła.Nie mamy nic lepszego niż teorie, nie możemy jednak nic lepszego robić, aniżeli nieustannie je weryfikować, nie powinniśmy natomiast przysięgać na ich niezawodność.Lista problemów otwartych jest w tej dziedzinie długa.Sprawa grawitacji: ostatnio rozlegały się wśród fachowców głosy, że wszechświat będzie się coraz bardziej, nieskończenie rozszerzał, ponieważ oprócz sił przyciągania, czyli grawitacyjnych, istnieją jakieś siły odpychania się na olbrzymie odległości.Sprawa, którą zajmował się między innymi nasz astrofizyk Bohdan Paczyński, pracujący w Princeton, czyli rozbłyski gamma — ich spójna moc nieraz przekracza całe promieniowanie sfery niebieskiej, tyle że chodzi o rozbłyski bardzo krótkie.Zagadka ich też nie została przekonująco wyjaśniona, aczkolwiek prób takiego wyjaśnienia jest mnóstwo.— Czym się ich pochodzenie tłumaczy?— Mówiono między innymi o kollapsarach, o wybuchach supernowych, a nawet o tym, co Drodze Mlecznej grozi już za dwa miliardy lat, mianowicie o zderzeniu galaktyk.Droga Mleczna ma się zderzyć z Andromedą: nie czołowo, lecz skośnie, ale to wszystko jedno.Gwiazdy się nie zderzają, ale zderzenie się obłoków międzygwiezdnego gazu powoduje straszliwe promieniowanie, które by nam bardzo zaszkodziło.Na szczęście życie na Ziemi zakończy się wcześniej, kiedy Słońce wypali swój wodór i stanie się czerwonym olbrzymem, swoją średnicą pochłaniającym orbitę ziemską… Tak więc to, co się stanie za kilka miliardów lat, nie powinno być naszym głównym zmartwieniem.— Miliardy lat to rzeczywiście zbyt długa perspektywa.Każdego najbardziej interesuje jego własne krótkotrwałe istnienie — czy uda się je przedłużyć?— Rozmaici dziennikarze i niedziennikarze z Niemiec czy Austrii pytają mnie, czy będzie można przedłużyć wiek dojrzały.Nie starość! — starość już się nam przedłużyć udaje, ja sam, łykając codziennie mnóstwo pigułek, żyję o kilka lat dłużej niż mój ojciec.Każdy jednak chciałby w wieku lat sześćdziesięciu zachować sprawność trzydziestolatka.Na pytania tego rodzaju uczciwie odpowiedzieć się nie da, aczkolwiek można mnożyć obietnice.Człowiek jest wprawdzie zbudowany z atomów i molekuł, wszystko to razem daje jednak wypadkową, która jest czymś więcej niż sumą poszczególnych składników.Jak się zna trochę podstawy na przykład fizyki ciała stałego, to się wie, jak mało wiemy.Richard Feynman wspominał, że gdy trzeba było stwierdzić praktycznie, który pierwiastek pochłania największą liczbę powolnych neutronów, szczególnie skutecznych w inicjowaniu zapłonu nuklearnego, to się okazało, że teoretycznie tego obliczyć się nie da.Amerykanie brali po prostu iryd, pallad, cynk, miedź i tak dalej i sprawdzali ich przydatność doświadczalnie.W rezultacie okazało się, że pierwiastkiem najlepiej wyhamowującym neutrony jest kadm, i dlatego zastosowano tak zwane blendy kadmowe — jeszcze się je zresztą stosuje.— Czyli że szukanie sposobu na naszą sprawną długowieczność także odbywać się będzie raczej metodami eksperymentalnymi?— Raczej tak.Wracając zaś do kosmologii: wielkiemu, chociaż dosyć powolnemu zaburzeniu uległ obraz wszechświata, który za moich młodych lat wyglądał jak gigantyczny, statyczny i ustabilizowany zegar.Teraz okazuje się on raczej burzliwym ognistym piekłem, w którym galaktyki się zderzają, supernowe wybuchają, i tak dalej.Wspomniałem tu już o okładce najnowszej mojej książki, zatytułowanej Okamgnienie — w tytule chodzi o trwanie cywilizacji ziemskiej.Zmontowaliśmy tę okładkę z dwóch zdjęć z archiwum NASA, przedstawiających Ziemię nad horyzontem Księżyca.To bardzo piękny i poruszający widok, który spowodował, że jeden z Amerykanów uczestniczących w wyprawie „Apolla” nawrócił się i przez wiele lat oddawał medytacji.Inna rzecz, że nie widzę wielkiej przyszłości dla wypraw kosmicznych, z uwagi przede wszystkim na to, że dłuższy pobyt w kosmosie okazuje się dla naszych organizmów bardzo szkodliwy.Jesteśmy stworzeniami ukształtowanymi i wyewoluowanymi na Ziemi, dlatego kosmos nam szkodzi: promieniowaniem, brakiem ciążenia, odwapnieniem kości, a co najgorsze — przyspieszeniem starzenia się, co widać wyraźnie po rocznym już pobycie.Wiemy więc, jak starzenie się przyspieszyć, nie umiemy go, niestety, spowolnić.Przejść na koniec chciałem do rzeczy zupełnie osobnej, a wymagającej pieczołowitej uwagi; sporo o niej już tu zresztą powiedzieliśmy.Myślę o najszerzej pojętej sferze medialnej.Nie chodzi mi o dziecinady w rodzaju polowania na pornografię taką czy owaką.Tak się jednak ostatnio złożyło, że mój sekretarz przez kitka dni chorował, i ja, ponieważ nie umiem obsługiwać komputera, miałem dużo wolnego czasu.Siedziałem więc przed telewizorem i oglądałem programy amerykańskie, niemieckie i angielskie.Nie mogę uwierzyć, by masowy mord, na wszystkich moich dwudziestu dwóch kanałach nieustannie obecny, nie wpływał kształtujące, czy raczej deformująco na umysły młodociane.Zastanawiałem się też w kategoriach bardziej ogólnych nad przebijającym z ekranu ubóstwem fabularnej wynalazczości.Na początku jest zawsze jakiś zły czyn, potem dochodzi do identyfikacji sprawcy i ewentualnie jego schwytania.Dlaczego nic innego nie przychodzi wielkim imaginatorom telewizyjnym na myśl — nie wiem i zrozumieć nie potrafię.Powoływanie się na popyt publiczny niczego nie tłumaczy.Jestem przekonany, że gdyby dozwolić na pokazywanie w telewizji masowych gwałtów i orgii, popyt na nie też okazałby się znaczny — dotąd jednak na szczęście nie ośmielono się takich numerów robić.To mi przypomina, że podczas choroby mojego sekretarza zadzwonił z „Odry” Mariusz Urbanek, bym jak najszybciej wysłał kolejny odcinek Rozważań sylwicznych.Wydało mi się wskazane, by w paru słowach — więcej nie warto — wejść na teren z wielkim nabożeństwem w ostatnich numerach tego miesięcznika uprawiany; myślę o wskrzeszeniu uczonej i świątobliwej sadologii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]