[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WychodzÄ…cy z  Baru BosmaÅ„skiego pijak wpadÅ‚ mu wobjÄ™cia.Andrzej! Tak nieoczekiwane spotkanie z poszukiwanymkilka godzin temu Andrzejem bynajmniej nie ucieszyÅ‚oteraz PawÅ‚a. Nie jestem pijany  zapewniaÅ‚ Andrzej koÅ‚yszÄ…c siÄ™ nasÅ‚abych nogach  jestem tylko caÅ‚kowicie wypeÅ‚nionywódkÄ….PaweÅ‚ popatrzyÅ‚ na sÅ‚aniajÄ…cego siÄ™ przyjaciela i żal musiÄ™ go zrobiÅ‚o.ZatrzymaÅ‚ przejeżdżajÄ…cÄ… taksówkÄ™. Pakuj siÄ™  powiedziaÅ‚ ostro. O!  suka !  ucieszyÅ‚ siÄ™ Andrzej przekonany, żewsiada do milicyjnego radiowozu. Nie ma nic milszego,jak przejażdżka  sukÄ… w towarzystwie gustownegogliniarza.Cześć stary!  zwróciÅ‚ siÄ™ do kierowcy  maszgaz? To obaj jesteÅ›my na gazie, dobre co? PaweÅ‚ podaÅ‚ adres matki Magdaleny, przypomniaÅ‚ sobiebowiem, że musi tam pojechać.ByÅ‚o niedaleko  na po-czÄ…tku Alei ZwyciÄ™stwa.Przed domem zostawiÅ‚ w taksówcedrzemiÄ…cego Andrzeja, pobiegÅ‚, zaÅ‚atwiÅ‚ zlecenie.Zajęło muto dziesięć minut.Andrzej drzemaÅ‚ nadal, a kierowca, wyraznie rozbawiony,powiedziaÅ‚ zapuszczajÄ…c motor: Panie, co ten paÅ„ski kolega tu nawygadywaÅ‚! MówiÅ‚ miprzed chwilÄ…, że bardzo pana lubi i żal mu pana mÅ‚odegożycia, bo pan za chwilÄ™ wyleci w powietrze razem znieletnimi dziećmi mieszkajÄ…cymi w bloku, do którego panposzedÅ‚, bo on panu wrzuciÅ‚ do kieszeni bombÄ™ zegarowÄ….%7Å‚e dla niego to nie żadna sztuka, bo jest specjalistÄ… odzbrodni doskonaÅ‚ej i że znajÄ… go w Å›wiecie pod nazwiskiem, Ósma żona sinobrodego.Ale brednie, co?  dodaÅ‚ pochwili. Brednie  potwierdziÅ‚ PaweÅ‚.CzuÅ‚ siÄ™ nieludzko zmÄ™-czony.Gdy zatrzymali siÄ™ przed domem Andrzeja, wyrzuciÅ‚go brutalnie z taksówki.Ma siÅ‚Ä™ pleść brednie, to i do domudojdzie.Potem kazaÅ‚ siÄ™ zawiezć pod swój blok, ledwiepatrzÄ…c, byle jak rozesÅ‚aÅ‚ tapczan i zanim zdążyÅ‚ przykryćsiÄ™ koÅ‚drÄ…, zasnÄ…Å‚ kamiennym snem.Zaczyna siÄ™ poniedziaÅ‚ekPrysznic, który o czwartej nad ranem zaaplikowaÅ‚ sobiePaweÅ‚, miaÅ‚ wszelkie cechy masochizmu.ObudziÅ‚ siÄ™ wypoczÄ™ty, peÅ‚en energii  ale i gÅ‚Ä™bokiegoniezadowolenia z siebie.LeżaÅ‚ analizujÄ…c wczorajsze po-suniÄ™cia i rosÅ‚a w nim zÅ‚ość.No bo rzeczywiÅ›cie! BiegaÅ‚ jakoszalaÅ‚y, rozmawiaÅ‚ z uczestnikami urodzinowego przyjÄ™cianie dowiadujÄ…c siÄ™ niczego, dokonaÅ‚ caÅ‚kowicie zbÄ™dnegowÅ‚amania, dostaÅ‚ po gÄ™bie, wydaÅ‚ jednÄ… piÄ…tÄ… pensji i  conade wszystko wÅ›ciekaÅ‚o PawÅ‚a  nie potrafiÅ‚ sprostać wrozmowie BÅ‚ażejowi.Nagle zrobiÅ‚o mu siÄ™ gorÄ…co; przypomniaÅ‚ sobie szklankÄ™, którÄ… wyniósÅ‚ z mieszkania Magdaleny, miejsca przy-puszczalnego przestÄ™pstwa.Zacieranie Å›ladów! W ten spo-sób musi zostać okreÅ›lony jego czyn.I już sÅ‚yszaÅ‚ pytaniestawiane przez prowadzÄ…cego Å›ledztwo: dlaczego zabraÅ‚pan szklankÄ™? DotykaÅ‚ jej pan goÅ‚ymi rÄ™koma? Nie? To dzi-wne, bo odciski papilarne wskazujÄ… na co innego.Aha,chciaÅ‚ pan nam pomóc? Intencja chwalebna.Może jednakbyÅ‚o inaczej? Może dlatego szukaÅ‚ pan szklanki tak go-rÄ…czkowo, bo wiedziaÅ‚, że jest to kardynalny dowód prze-ciwko panu? Po co w przeciwnym razie ryzykowaÅ‚by panwÅ‚amanie, narażaÅ‚ siÄ™ na najgorsze podejrzenia? Pan wie-dziaÅ‚, co znajduje siÄ™ w szklance; dosyć tych żartów! SkÄ…dpan wziÄ…Å‚ truciznÄ™?Co mnie napadÅ‚o? Po co ja tÄ™ szklankÄ™ wziÄ…Å‚em? Przecieżja nawet nie znam nikogo pracujÄ…cego w laboratorium, wktórym można by zbadać zawartość! Aadnie siÄ™ urzÄ…dziÅ‚em.Niech siÄ™ o tym dowiedzÄ… w szkole.No! wyobrażam sobietriumfujÄ…cÄ… minÄ™ panny Jaskier  wszystko jasne, potakim facecie można byÅ‚o siÄ™ tego spodziewać.I w tym momencie zrozumiaÅ‚ PaweÅ‚ obawy Alego.Ależlak! Birbantki, alkohol, podejrzane zgony.to musi zawa-żyć na opinii, a co za tym idzie, karierze zawodowej.Aprzecież obaj sÄ… nauczycielami.Nie ma odwrotu, musi samrozwikÅ‚ać caÅ‚Ä… tÄ™ sprawÄ™.ZerwaÅ‚ siÄ™ z tapczana, otworzyÅ‚ szeroko okna, energicznieprzeszedÅ‚ do Å‚azienki.ZdjÄ…Å‚ piżamÄ™, zegarek z sekun-dnikiem poÅ‚ożyÅ‚ na półeczce na wysokoÅ›ci wzroku, wszedÅ‚do wanny.BiorÄ…c prysznic zmienia siÄ™ zwykle temperaturÄ™ wody,stosujÄ…c raz zimny, raz gorÄ…cy tusz, rzadko kiedy jednakwoda zimna oznacza najniższÄ… temperaturÄ™, jakÄ… możnauzyskać z wodociÄ…gu, a gorÄ…ca parzy skórÄ™.PaweÅ‚ na swojerozgrzane snem ciaÅ‚o puÅ›ciÅ‚ ostry strumieÅ„ zimnej wody.Natychmiast straciÅ‚ oddech.To nic byÅ‚a zimna woda, to byÅ‚pÅ‚ynny lód! ZaciskajÄ…c zÄ™by chlastaÅ‚ lodowatymi strugamiwody skórÄ™, patrzÄ…c na wolniusieÅ„ko przesuwajÄ…cÄ… siÄ™wskazówkÄ™ sekundnika.Wreszcie minęła minuta.ZakrÄ™ciÅ‚ kurek i puÅ›ciÅ‚ wodÄ™ gorÄ…cÄ….Na szczęście o godzinieczwartej nad ranem maÅ‚o kto bierze kÄ…piel, przez co gorÄ…cawoda nie ma jeszcze temperatury ukropu, w przeciwnymrazie PaweÅ‚, przy dzisiejszym swoim nastawieniu, raczej bysiÄ™ ugotowaÅ‚ niż dodaÅ‚ zimnej.Dziesięć minut trwaÅ‚o tosamobiczowanie.W pokoju panowaÅ‚a temperatura arktyczna.ChcÄ…c unik-nąć losu zdarzajÄ…cego siÄ™ badaczom polarnym, czyli za-marzniÄ™cia, gimnastykowaÅ‚ siÄ™ zapalczywie.ZamykajÄ…c popiÄ™tnastu minutach okno, byÅ‚ najzupeÅ‚niej rozgrzany.Ubrany i wewnÄ™trznie spokojny zaczÄ…Å‚ przygotowywaćśniadanie.MyÅ›laÅ‚ teraz, że pewien sukces jednak wczoraj osiÄ…gnÄ…Å‚.Próba zastraszenia go Å›wiadczyÅ‚a o tym, że BÅ‚ażej obawiasiÄ™ PawÅ‚a i dlatego próbowaÅ‚ go zmusić do zaniechaniadociekaÅ„.Czego BÅ‚ażej siÄ™ boi? Dlaczego uważa, że PaweÅ‚mógÅ‚by wyrzÄ…dzić jakÄ…Å› krzywdÄ™ i komu?Rozmowa z BÅ‚ażejem miaÅ‚a dla PawÅ‚a jeszcze inny aspekt.ZrozumiaÅ‚, że ludzi, w których towarzystwo wszedÅ‚, Å‚Ä…czÄ…Å›ciÅ›lejsze wiÄ™zy niż mógÅ‚ przewidywać i że zupeÅ‚nie ich niegna.Nawet Andrzeja.BÅ‚ażej [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •