[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaczął pisać list.Częściowo dlatego,że uznał, iż unikanie przeprosin to tchórzostwo.Kiedy rozważał, w jakisposób mógłby porozmawiać z Alexią na osobności, do pokoju wszedłElliot z kopertą w ręce.- No, widzę, że wreszcie zwlokłeś się z łóżka.Przyniósł to dziś ranojeden z lokajów ciotki Hen.Hayden wziął list.Henrietta była, mimo wszystkich pochlebnychsłówek, rozżalona.Rozumiała, oczywiście, że nie może przebywaću niej przez cały czas i nie chciałaby mu się narzucać.Tylko że onnaprawdę powinien ją odwiedzić i porozmawiać przy okazji z pannąWelbourne, bo jej lekcje francuskiego nie przynoszą należytychefektów.Miała nadzieję, że Hayden znajdzie na to czas dziś popołudniu.- Czegokolwiek chce, zajmę się tym - oznajmił Elliot.- Nadzwyczajny z ciebie brat.Czujesz, że zaprząta mnie coś innegoi chcesz się poświęcić, żeby mnie ochronić.- Ostatnie zmiany w twoim zachowaniu przekonały mnie, że mojedomysły są prawidłowe.- Wskazał na list.- Odpisz Hen i znajdz jakiśwykręt, jeśli uważasz, że zabraknie mi zręczności i nie wypłaczę z jejsideł.Hayden przeczytał po raz wtóry list z żądaniem upomnienia pannyWelbourne.W takim razie mógłby się z nią znalezć sam na sam!W końcu miał z nią do omówienia pewne sprawy, które domagały sięostatecznego rozstrzygnięcia, chociaż nic ich nie łączyło z naukąfrancuskiego.- Nie, wezmę to na siebie.Rozmowa, której ode mnie żąda, już oddawna jest konieczna.Alexia w skupieniu przyglądała się zielonym wstążkom przypierwszym ze sporządzanych przez siebie kapeluszy.Miał dziwniezwyczajny, zanadto oczywisty wygląd.Ona zaś pragnęła uzyskać swo-bodniejszy i bardziej romantyczny efekt, tak by wstążki robiły wrażeniezawiązanych z fantazją, a nie z rozmysłem. Podeszła z kapeluszem do okna i popatrzyła na niego uważnie.Pra-ca nad nim przychodziła jej z większym trudem, niż z początku sądziła.Z braku stelaża musiała wymodelować go na własnej głowie, a że niechciała poplamić materiału, naszywała na nim ozdoby w rękawiczkach.Mimo upomnień Fedry, mozoliła się nad tym przy świetle lampy.Zaczęła tę robotę zaraz po powrocie z teatru, cztery dni wcześniej.W porywie rozpaczy aż do białego rana przystrajała kapelusz wstążkamii obszywała krepą w nadziei, że jeśli dobrze jej wyjdzie, uchroni ją to odpokus.Zamarła, trzymając go w rękach, bo nagle odniosła wrażenie, żektoś stoi tuż obok niej.%7łe to właśnie on! W jednej chwili naszło jąwspomnienie skandalicznego zachowania w teatrze i co gorsza, nie byłoono wcale przykre, lecz miłe i ekscytujące! Zgorszyło ją to.Jakieś odgłosy z ulicy zwróciły jej uwagę, wyjrzała przez okno.Henrietta i Caroline wsiadały właśnie do powozu, który miał je zawiezćna przymiarkę do madame Tissot.Powinna była pojechać razem z nimi, lecz wymówiła się złym sa-mopoczuciem.Nie było to zupełne kłamstwo, gdyż na myśl o po-nownym spotkaniu z Haydenem robiło się jej niedobrze.Nie zawitałtu wprawdzie od tamtego czasu, ale kiedyś przecież musiało to na-stąpić.Odłożyła kapelusz i usiadła, chcąc dokończyć list do Roselyn.Miaładzisiaj do zrobienia kilka ważniejszych rzeczy niż przymiarka u ma-dame Tissot.Za nic nie będzie nosić uszytych tam dla niej strojów!Po zapieczętowaniu i wysłaniu listu poszła ku pomieszczeniom dlasłużby.Henrietta i Caroline wyjechały blisko godzinę temu.Miałanadzieję, że uda jej się poszukać pewnych rzeczy.Jeśli nie, przez wieledni nie będzie miała innej sposobności.Nie mogła po raz kolejny prosićo zwolnienie z wyjazdu na miasto.Wzburzył ją nie tylko incydent w teatrze, ale i rozmowaz Rothwellem.Chciała się upewnić, jaki był los Benjamina.Pragnęłausłyszeć, że zginął w wypadku, że jej podejrzenia są bezpodstawne.Zdała sobie teraz sprawę, że Rothwell udzielił jej wymijającychodpowiedzi.Potem zaś zamącił jej w głowie pocałunkami. Serce się jej ściskało na myśl, że Ben mógł świadomie zostawić ją ąna świecie.Bo jeśli miłość nie jest w stanie odwieść kogoś odsamobójstwa, to cóż z niej za pożytek?Mogła znalezć jakąś wskazówkę wśród jego osobistych rzeczy.Jeśliniczego takiego nie uda jej się odszukać, uzna, że to był wypadek.Weszła na strych, mając nadzieję, że nie czeka jej tam nic próczsmutnych wspomnień.Musiała długo kluczyć wśród skrzyń z rzeczami Henriettyi usuniętymi z niższych pięter częściami wystroju.Marmurowekolumny, które służyły Caroline jako tło podczas deklamacji Iliady,stały z obu stron drzwi.Na ich gładkiej powierzchni odbijało się światłowpadające przez małe okienko.Złożono tu również kilka zrolowanychdywanów Na ścianach wisiały obrazy Easterbrooka.Znalazła skrzynie z rzeczami Bena pod jedną ze ścian.Na wierzchupierwszej leżał, niedbale ciśnięty przez kogoś, frak.Otrzepała goz kurzu i starannie złożyła, a potem przesunęła skrzynie bliżej okna.Niemogła znalezć krzesła, rozwinęła więc jeden z dywanów, przykryła nimdeski podłogi i usadowiła się wygodnie.Pierwsza ze skrzyń zawierała ubrania.Uklękła przed nią i po koleizaglądała pod każdą sztukę odzieży, chcąc się przekonać, co leży naspodzie.Rozpoznała wiele z tych strojów i mogła go sobie w nichwyobrazić.Wypatrzyła jedwabną kamizelkę w niebieskie i czerwonepaski, wyciągnęła ją na wierzch i uniosła ku oczom.Benjamin nosił ją tego dnia, kiedy całowali się po raz ostatni.Razjeszcze poczuła pod palcami ten sam jedwab i serce uderzyło jej żywiej.Ukradkowy pocałunek trwał krótko, jak zresztą wszystkie inne.Ben byłpełen podniecenia na myśl o przyszłych przygodach w Grecji, ona zaśczuła tylko dotkliwy lęk.A także żal, że Ben ją opuszcza.Zauważył to i zrozumiał. Zobaczysz, szybko stamtąd wrócę i jużzawsze będziemy razem", obiecał.Odłożyła kamizelkę i zamknęła skrzynię.Czy mówiłby tak, gdybymiał zamiar dać się zabić? Albo, co gorsza, gdyby sam zamierzał tozrobić? Nagle te poszukiwania wydały się jej niemalże zdradą.PytaniaRothwella sprawiły, że zaczęła wątpić w miłość Bena [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •