[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Przykro mi, Hocho, ale nie mam ochoty uczestniczyć w żadnych festiwalach.W ramach pogłębiania wiedzy ucze­stniczyłem kilka dni temu w jednym z nich w Ontoset.Tańce mnie nudzą, żarcie okropne, a wino równie rozwodnione i md­łe, jak oficjalne przemowy.Jeszcze mniej interesują mnie tur­nieje i zabawy.Jeśli na tym polegają kręgi dworskie, to dzię­kuję, doskonale się bez tego obejdę.– Milamber, w twym wykształceniu jest wiele luk.Przy­wdzianie czarnej szaty nie oznacza jeszcze natychmiastowego, mistrzowskiego opanowania naszej sztuki.Ochrona Imperium to znacznie więcej niż siedzenie na tyłku i marzenie o nowych sposobach miotania energią czy też prowokowanie ekonomi­cznych katastrof na lokalnym rynku lichwiarskim.– Wziął kolejne ciasteczko i ponownie zaczął besztać Milambera.– Obawiam się, że jest kilka konkretnych powodów, dla których musisz jednak udać się ze mną na te obchody.Po pierwsze, za przyczyną swego równie zdumiewającego co wspaniałego domu stałeś się pewnego rodzaju osobistością w wyższych sfe­rach państwa.Wieści rozeszły się już po wszystkich zakątkach Imperium, a roznoszą je głównie ci młodzi rozbójnicy, którym płacisz tak hojnie za wyrafinowane malunki, które tak kochasz.Doszło już do tego, że „wypada” mieć identyczne malowidła na swoim domu, że to pewnego rodzaju nobilitacja.A to miejsce.– jego ręka zatoczyła szeroki łuk, a na twarzy pojawił się udawany zachwyt – każdy człowiek na tyle mądry i wyrafinowany, by zaprojektować i zbudować taki dom, jest z pewnością godzien uwagi.– Spoważniał.– A przy okazji, to, że zniknąłeś tajemniczo, zaszywając się na odludziu, ani na trochę nie ukróciło tych bzdur, wprost prze­ciwnie, twoja sława jeszcze bardziej wzrosła.No tak, ale powróćmy do bardziej istotnych powodów niż towarzyskie.Jak sobie dobrze zdajesz sprawę, narasta zanie­pokojenie z powodu tuszowania wieści na temat wojny.Minęło ładnych parę lat, a postęp właściwe żaden.Mówi się coraz głośniej, że sam Cesarz może otwarcie wystąpić przeciwko polityce Wodza Wojny.A jeśli do tego dojdzie.– przerwał, nie kończąc myśli.Milamber milczał przez chwilę.– Hocho, wydaje mi się, że nadszedł już czas, żebym ci o czymś powiedział.Jeśli uznasz, że zasługuję przez to na karę śmierci, możesz wystąpić przed Zgromadzeniem, by mnie oskarżyć.Hochopepa spoważniał raptownie, zamieniając się w słuch i porzucając swoje docinki i żarty.– Ty, który mnie uczyłeś i wychowywałeś, dobrze wy­konałeś swe zadanie, przepełnia mnie bowiem pragnienie ro­bienia tego, co najlepiej służy interesom Imperium.Niewie­le pozostało we mnie cieplejszych uczuć dla świata, w którym się narodziłem, a ty nigdy nie będziesz w stanie pojąć, co to oznacza.Jednakże w procesie tworzenia mnie tym, kim jestem dzisiaj, nigdy nie potrafiłeś wzbudzić w moim wnętrzu miłości do kraju, miłości, którą kiedyś odczuwałem do oj­czystego Crydee.Udało ci się stworzyć człowieka o silnym poczuciu obowiązku, ale to poczucie ani trochę nie jest ła­godzone miłością.Hochopepa milczał przez moment, analizując z uwagą sło­wa Milambera.Po chwili, kiedy pojął w pełni ich sens, skinął powoli głową.– Hocho, moja osoba może się okazać największym za­grożeniem dla Imperium od czasów, kiedy Obcy dokonał in­wazji na wasze niebo.Jeśli bowiem zaangażuję się w politykę państwa, będę czystą, wypraną z wszelkich uczuć, sprawied­liwością, bez cienia litości.Wiem wszystko o zwalczających się frakcjach w obrębie różnych partii, przechodzeniu całych rodów z jednej partii do drugiej, a także świadom jestem konsekwencji tych kro­ków.Czy wydaje ci się, że skoro siedzę na szczycie mego wzgórza, gdzieś na końcu świata, to nie wiem o tych wszy­stkich przesunięciach, podskórnych drgnieniach politycznej menażerii w stolicy? Oczywiście, że wiem.Kiedy Partia Błę­kitnego Koła rozpadnie się, a jej członkowie sprzymierzą się z Partią Wojny czy Imperiałami, już następnego ranka wszy­scy straganiarze z Ontoset dyskutują o tym zażarcie na targu.Wiem o wszystkim równie dobrze jak ci, którzy nie biorą bezpośredniego udziału w rozgrywkach politycznych.W cza­sie tych kilku miesięcy, które spędziłem na odludziu, doszed­łem do jednego, podstawowego wniosku: Imperium powoli zabija samo siebie.Starszy mag przez dłuższy czas pogrążony był w milczeniu.– Czy zastanawiałeś się również nad tym, co w naszym systemie sprawia, że wyniszczamy sami siebie?– Oczywiście.– Milamber wstał i przechadzał się przez chwilę.– Studiuję to zagadnienie i postanowiłem wstrzymać się na razie z działaniem.By zrozumieć dobrze historię, którą tak dobrze mi wykładałeś, potrzebuję jeszcze więcej czasu.Doszedłem już do pewnych wstępnych wniosków co do przy­czyn niepowodzenia systemu, które posłużą mi jako punkt wy­jściowy do dalszych studiów.– Przechylił głowę, pytając ge­stem, czy ma kontynuować.Hochopepa skinął głową, by mówił dalej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •