[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Linnet widziała otwarte usta i zdumione twarze, kiedy powóz ichmijał.- Nudy.- Charles schował szablę do pochwy, na powrót umościł się wswoim kącie i przymknął oczy.Z niedowierzaniem kręcąc głową, Linnet szczelniej otuliła siępeleryną, pod którą miała czerwoną suknię podróżną, i usadowiła sięwygodnie w narożniku po skosie naprzeciw Charlesa.Kordelasuspokajająco ocierał się o jej biodro.Na wprost niej siedział Deverell,Logan zajmował miejsce obok.Opuścili Paignton Hall na godzinę przed świtem, w lodowatymzimnie.Phoebe i Penny stały na schodach, machając im; niewzruszonapewność, z jaką pożegnały mę-314żów słowami, że wkrótce zobaczą się w Elveden, okazała sięzarazliwa.Dobry znak, kiedy wyruszało się na spotkanie z łajdakami.- Po tej stronie naliczyłem pięciu - mruknął Deverell.Linnet zerknęłana niego.- Po tej było trzech - rzekł Logan.- Czyli razem ośmiu - podsumował Charles, nie otwierając oczu - comoże już wzbudzać lekki niepokój.- Skoro pozostawili ośmiu ludzi przy bocznej drodze.- Deverellpopatrzył na Logana.- Kolejna grupa przed Exeter, nie sądzisz?- Więcej niż prawdopodobne - zgodził się Logan.- Wobec tego przygotujmy się do przerzedzenia ich szeregów.-Charles otworzy! oczy, wstał i z półki nad głowami Linnet i Logana zdjąłcztery małe kusze oraz kilka bełtów*.- Ostatecznie, taki jest główny celmisji wabika: zwabić i osłabić wroga.- Rozdając kusze, spytał Linnet: -Umiesz z tego strzelać?Wzięła kuszę i obejrzała ją z uwagą.- Na pokładzie mamy arbalety, duże.Potrafię z nich wystrzelić, jeślitylko są na czymś wsparte, ale ona - zważyła kuszę w ręku - jest na tylelekka, że zdołam ją unieść, zatem tak.- Uniosła brwi, biorąc od Charlesaniewielką korbę do naciągania kuszy i parę bełtów.- Może nawet uda mi się ją ponownie załadować.Charles usiadł inaciągnął swoją kuszę.- Nie będzie potrzeby robić tego natychmiast - rzekł- chyba że tamci zdołają zatrzymać powóz.Jeśli wszakże polują wgrupach po mniej więcej ośmiu, to gdy każde z nas położy jednego,powinniśmy się przedrzeć przez kolejną blokadę.- Nie będą wiedzieli, że to my, dopóki nie zajrzą do środka.- Deverellpołożył naciągniętą kuszę na pod-Beit - przypominający strzałę pocisk do strzelania z kuszy(przyp.red.).315łodze.Powóz należał do niego, był szybki i wygodny, ale nie nosiłżadnych oznaczeń.- Jeśli grzecznie zwolnimy, gdy na nas zamachają,poczekamy, aż się zbliżą, opuścimy szyby i oddamy strzały, a Davidnatychmiast popędzi konie, wówczas się przedrzemy.Linnet przyjrzała się oknom: szkło w drewnianych ramach,przesuwane w dół, tak że chowały się w ścianach powozu, z klameczką ugóry.- Jestem za.- Logan skinął głową.Deverell wstał, otworzył klapę w dachu i przekazał Davidowi świeżerozkazy.Kiedy usiadł z powrotem, zostawiając klapę otwartą, powóz akuratzwolnił, a następnie skręcił w prawo, na główną drogę z Plymouth doExeter.- Na tej trasie będą się nas spodziewać.- Logan wyjrzał przez okno.-Czarna Kobra, to znaczy Ferrar, jest bystry, miał też dość czasu, żebyrozmieścić członków kultu we wszystkich głównych portachpołudniowego wybrzeża.Wiemy, że wysłał ludzi do Plymouth.Niepominąłby Exeter.- A ponieważ wiedzą, że opuściłeś Plymouth drogą do Exeter, ale dosamego Exeter na razie nie dotarłeś, będą czekać.- Charles uśmiechnąłsię z nadzieją.Powoli wstawał świt, szary i mżysty.- Poganie przed nami, milordzie - dobiegło przez otwartą klapę.-Dziewięciu łajdaków z kindżałami.To ja się uśmiecham i udajęniewiniątko.- Powóz zwolnił.Deverell skinął na Linnet.- Zamień się ze mną miejscami.Nie spierała się.Podobnie jak Logan, Deverell usadowił się nieco pod kątem,wpatrzony w okno.Wszyscy czworo mieli już w rękach kusze.Powóz sięzatrzymał.Linnet strząsnęła z siebie pelerynę i sięgnęła do okiennejklamki.Widziała, że mężczyzni bez pośpiechu robią to samo.- Teraz! - Deverell nacisnął klamkę.316Gwałtownie opuszczono szyby w czterech oknach.Odgłos zaskoczyłczłonków kultu, zbliżających się po trzech z każdej strony powozu.Brzdęknęły kusze Logana i Deverella.Dwaj członkowie kultu upadli.Linnet ustawiła kuszę pod kątem, spostrzegła ciemną tunikę, zwisającą zramienia czarną szarfę; pociągnęła za spust.Cofnęła się natychmiast izasunęła okno, gdy tymczasem powóz szarpnął i zaczął przyspieszać.Zablokowała okienną klamkę, wyjrzała przez szybę i zobaczyła, żedwaj członkowie kultu, którzy najwidoczniej dotąd pilnowali koni,rozpłaszczyli się na ziemi.Powóz ich minął.Przedarli się.- Czterech mniej.- Charles odłożył kuszę na podłogę.- Ciekawe, ilu jeszcze spotkamy?Niedługo potem znalezli się na przedmieściach Exeter.- Jadą za nami, milordzie - zawołał z góry David.- Trzech.Ale trzymają się z tyłu, chyba nie chcą nas dogonić.- Niech sobie jadą.- Deverell spojrzał na Logana
[ Pobierz całość w formacie PDF ]