[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Złóż je razem, a wynikiem będzie trzy i półmiliona mężczyzn. Zwietnie. W samym LA mamy pięciuset.Mam jednak małą ciekawostkę: żaden z nich nie jestzameldowany w Norwalk. Rozdział 39Czuła, że drżą jej powieki, jednak nie była w stanie ich podnieść.Zwiadomość wracałafalami.Gdy już jej się wydawało, że któraś uderzy o brzeg pamięci, kolejna wciągała jąponownie w czarną pustkę oceanu.Tak naprawdę docierał do niej jedynie zapach.Jakby kulek naftalinowych pomieszanychz silnym środkiem dezynfekującym.Miała wrażenie, jakby ten paskudny smród wnikał w jejnozdrza, płynął do gardła, a dalej do żołądka, paląc wszystko po drodze.Jej wnętrznościprzypominały wijące się węże, które próbowały wydostać się na zewnątrz.Znów poczuła drganie powiek, tym razem dłuższe, zebrała więc wszystkie siły i zdołała jewreszcie otworzyć.Choć otaczał ją półmrok, jej siatkówka zareagowała bólem i mroczkaminawet na słabe, przyćmione światło.Dopiero po chwili zaczęła powoli rejestrować otoczenie.Leżała na plecach na twardym i niewygodnym podłożu w jakimś ciepłym i wilgotnym miejscu.Po suficie biegły we wszystkich kierunkach stare zardzewiałe rury.Znikały w pokrytych pleśniąścianach z żelbetonu.Spróbowała podnieść głowę, ale ten ruch wywołał tylko falę mdłości, która wysłałaniepokojące sygnały do jej żołądka.Sztywność zaczęła powoli ustępować miejsca bólowi.Miała wrażenie, jakby usta rozrywałojej kilka par obcęgów jednocześnie.Szczęka bolała ją, jakby była złamana.Spróbowałaotworzyć usta, ale o mało ponownie nie zemdlała, ból był tak silny.Po policzkach zaczęły jejspływać łzy, gorączkowo się zastanawiała, co dalej.Spróbowała ruszyć rękami  żadnego bólu.I o dziwo nie były wcale związane.Podniosła trzęsące się dłonie do ust.Jej ciałem wstrząsnęły niekontrolowane drgawki, kiedyzdała sobie sprawę, dlaczego nie potrafi ich otworzyć.Były zaszyte.Ogarnęła ją rozpacz.Zupełnie bezwiednie macała szwy opuszkami palców niczym uderzający w klawisze szalonypianista.Jęczała, próbowała krzyczeć, ale nie było nikogo, kto mógłby ją usłyszeć.Szwywbijały się głębiej, ilekroć na nowo próbowała otworzyć usta.Poczuła smak krwi.Nagle jakby ktoś przełączył w jej głowie jakiś guzik, dopuszczając do świadomości inny,bardziej intensywny i przerażający ból.Promieniował spomiędzy jej nóg.Palił takim ogniem,jakby zamieszkał tam sam szatan.Instynktownie podążyła dłońmi w stronę jego zródła, a gdy natknęła się na kolejne szwy,poczuła, jak opuszczają ją resztki sił.Gdzieś głęboko eksplodowała panika, mechanizmy obronne jej organizmu uwolniłyadrenalinę, tłumiąc ból na tyle, by mogła się poruszyć.Napędzana czystym instynktemprzetrwania zdołała usiąść.Dzwięki ucichły, czas stanął w miejscu, a świat stał się czarno-biały.Uświadomiła sobie, żejest naga i leży na jakimś metalowym blacie.Dziwnie wysoko nad ziemią.Zerknęła na swoje gołe stopy i nagle uświadomiła sobie coś jeszcze  nóg też nie miała związanych.Desperacko rozglądała się dookoła.Pokój był duży, kwadratowy, z betonowąpodłogą i metalowymi drzwiami naprzeciwko.Nie wyglądały na zamknięte.Na ścianach wisiałypuste drewniane półki.Nie marnując więcej czasu i nie zastanawiając się, czy to aby nie pułapka, zeskoczyła naziemię.Przy zderzeniu z betonową podłogą poczuła biegnące wzdłuż kręgosłupa dreszcze.Nanosekundę pózniej eksplodował ból tak potężny, że straciła równowagę i upadła na kolana,dygocząc.Spojrzała w dół i ujrzała krew. Rozdział 40Minęły trzy pełne dni od chwili odnalezienia zwłok Laury Mitchell, a śledztwo nie ruszyłosię prawie wcale naprzód.James Smith czy jakkolwiek się naprawdę nazywał, zapadł się podziemię.Przypuszczenia techników się potwierdziły: wszystkie odciski palców znalezionew mieszkaniu należały do jednej osoby.Od kilku godzin sprawdzali je w Krajowym SystemieAutomatycznej Identyfikacji Daktyloskopijnej, póki co bez rezultatu.Wyglądało na to, żeJamesa Smitha nigdy w niej nie było.Na wyniki DNA będą musieli poczekać jeszcze przynajmniej dzień albo dwa.Kimkolwiekbył James Smith, mógł się pochwalić nie lada sprytem.Dzięki najpopularniejszemuamerykańskiemu imieniu i nazwisku automatycznie znikał w milionowym tłumie mężczyzn.Nawet jeśli Hunter poprosiłby wydział operacyjny o przefiltrowanie wyników na podstawiewieku czy przybliżonego wzrostu, lista wciąż byłaby zbyt długa.Zresztą wyglądało na to, żeJames Smith to i tak przybrana tożsamość.Mieszkanie w Norwalk wynajął i opłacił gotówką, za rok z góry.Hunter rozmawiałz właścicielem, emerytowanym sklepikarzem z Palmdale, niejakim Richardsem.Ponoć widziałon Smitha tylko dwa razy  po raz pierwszy, gdy Smith chciał wynająć mieszkanie dwa latatemu i ponownie, przed rokiem, kiedy odnowił umowę najmu i zapłacił czynsz wrazz rachunkami  ryczałtem, który aż nadto pokrywał zużycie mediów  za kolejny rok z góry.To dlatego nie znalezli żadnych kwitków czy książeczek.Pan Richards nigdy nie miał lepszego lokatora [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •