[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak naprawdę to wcale nie znała odpicowanego na wysoki połyskpółnocnego wybrzeża Jamajki.Jej ojczym Denzil zaprojektował wieledomów z kolumnami, ukrytych w luksusowych ogrodach nadturkusowym morzem, ale dla Harley te tereny nigdy nie stanowiłyintegralnej części wyspy.Przyleciała do Montego Bay jakocudzoziemka i, podobnie jak inni goście z bogatych krajów, byłazażenowana panującą tu nędzą i przerażona powolną, niesprawnąobsługą hotelową.W dodatku wściekła się na policjanta, który, zatrzymując ichgodzinę wcześniej za przekroczenie szybkości, poprosił bezwstydnie o coś dla mnie".Musiała ugryzć się w język, żeby nie palnąć mowy otym, jak przekupstwo podważa przepisy prawa i degraduje zasadysprawiedliwości.Było jej wstyd za naciągaczy, którzy wałkonili się naobrzeżach prywatnej plaży hotelowej napinając muskuły i połyskujączłotem.Cmokali na widok białej kobiety, chyłkiem obrzucalimężczyzn różnymi wyzwiskami, a gdy mijała ich Harley, gwizdali cicho i wołali za nią  siostro".Nie zależało jej na tym, żeby się z nimiutożsamiać.- Czy spotkasz się ze swoją rodziną?- Jeszcze nie wiem.- Kingston jest bardzo niebezpieczne, prawda? Nie boisz sięstrzału w plecy, kiedy tam wrócisz?- Jasne, że nie - wtrącił się Kelly.- To mnie się wstydzi i tyle.Nie chce zaprosić do domu, żebym poznał jej starych.Zostanie dłużej,żeby się z nimi spotkać, kiedy wypieprzymy do domu.- Moja rodzina i tak mieszka teraz po tej stronie wyspy.Harleyuśmiechnęła się niepewnie.Coś błysnęło w oddali.To chyba morze.Szkła kontaktowe zostały w hotelu.Bez nich Jamajka sprawiała lepszewrażenie.- Ach, rozumiem.- Ulrike poprawiła swe pszeniczne włosy istraciła zainteresowanie.Harley patrzyła gniewnie na tył głowyKelly'ego.Podczas tej podróży wcale nie pragnęła spotkać się zrodziną.Odwiedziła ją po otrzymaniu dyplomu i odbyła przepisowąturę przyjęć.Była powodem dumy ojczyma i matki, choć w trochęinny sposób.Pozowała w todze do oficjalnych zdjęć i wygłosiławykład na Uniwersytecie Indii Zachodnich.Każda rozmowakoncentrowała się na jej wielkim sukcesie, ale teraz nie zajmowała sięwspaniałą karierą prawniczą, więc będzie musiała zaspokoićciekawość i stawić czoło krytyce wyjaśniając, dlaczego nagle stała sięmodelką, a nie prawniczką.Doskonale wiedziała, ile ludzi sięrozczaruje.Natomiast matka nie posiadała się ze szczęścia z powodu jejsukcesów i regularnie pisywała wylewne listy, które wpędzały ją wgłębsze poczucie winy niż jakiekolwiek wymówki.Harley nie chciaładopuścić do siebie myśli, że znalazła się po drugiej stroniezwierciadła, w powierzchownym, banalnym świecie matki.Kelly studiował mapę.- Słuchaj, gdzie jest ten wodospad?Harley pohamowała westchnienie i wyjęła z torby okulary.- Gdzieś tutaj.- Pochyliła się do przodu i z wahaniem pokazaładrogę paznokciem pomalowanym perłoworóżowym lakierem.Kellypostanowił robić zdjęcia kostiumów kąpielowych przy wodospadzie.Chodziło mu jednak o naturalny, leżący na uboczu wodospad nietknięty cywilizacją, a nie o zdeptane przez turystów miejsca. Przypomniała sobie, że kiedyś ojczym pokazał jej taki wodospad wodległości około godziny drogi od Montego Bay.Teraz jednakniczego nie rozpoznawała.- Myślę, że na tej mapie nie zaznaczylimniejszych dróg.- Ale będziesz chyba wiedziała, gdzie skręcić, jak dojedziemy dotego miejsca?- Nie wiem, Kelly.Już dawno nie byłam na PółnocnymWybrzeżu.Wszystko wygląda tak samo.- Ptasi móżdżek.Może ktoś z nich będzie wiedział.- Wskazałgrupkę osób, które przysiadły w cieniu przydrożnego drzewa.-Podjedz do nich.Podwieziemy kogoś do domu.- Kelly, nie rób tego.Proszę.- Dlaczego nie? Wez tamtą dziewczynę.Może, do cholery,będzie wiedziała, jak tam dojechać.Asystent zatrzymał się na skraju drogi i otworzył drzwi dlastojącej najbliżej osoby.Była to młoda kobieta o pełnej twarzy, wspranej różowej sukience.Podniosła się niezgrabnie i podeszła do nichz wahaniem, powłócząc nogami w popękanych plastikowychsandałach.Oglądała się nerwowo na swych towarzyszy, którzypatrzyli na nią zawistnie.Kelly przesiadł się do tyłu, żeby pasażerka mogła jechać z przodui pokazać kierowcy drogę.Modelki ścieśniły się, robiąc mu miejsce.Narzekały na upał i stroje.Dziewczyna pokazała im zakręt w górę, odchodzący od szosynadbrzeżnej.Mówiła pełnym szacunku szeptem z mocnym akcentem.Jej oczy spoczęły pożądliwie na nowym walkmanie Sonny, którynależał do Corinny.Australijka podała jej wynalazek.Dziewczynadokładnie obejrzała urządzenie, z niedowierzaniem łowiąc dzwiękimuzyki z maleńkich słuchawek.Oburzona Harley skurczyła się wkącie i naciągnęła kapelusz na oczy.Ta dziewczyna bardzoprzypominała Hiacyntę, jej koleżankę z dzieciństwa, ale były zadaleko od Rush River, a poza tym Hiacynta byłaby starsza.Wkrótce dziewczyna poprosiła, żeby się zatrzymali i pozwolili jejwysiąść.- To tutaj? Tu mieszkasz?Kelly dziwił się, że tyle czasu zmarnowała na czekanie, żebyprzejechać tak krótką trasę. - To podwórko moja mama - wyszczebiotała, próbując ostrożnieotworzyć drzwi samochodu.- Przez półtora mila musicie się trzymaćta strona drogi, a potem znajdziecie miejsce, które szukacie.Kelly sięgnął do klamki i otworzył jej drzwi.- Myśleliśmy, że mieszkasz dalej, skoro czekałaś, aż ktoś ciępodrzuci.W pewnej odległości od drogi Harley zauważyła małą, drewnianąchałupę otoczoną wrzecionowatymi krzakami i zardzewiałymiczęściami samochodowymi.Pod progiem rył młody prosiak, któryuciekł z kwikiem, kiedy na zewnątrz wyszedł mężczyzna i odlał się naścianę domu.Harley zacisnęła oczy z nadzieją, że nikt więcej tego niewidział.- Moja nie może chodzić.Moja buty podarte.- Z udawanąpowagą dziewczyna pokazała im plastikowe sandały - standardoweobuwie w krajach Trzeciego Zwiata - które się podarły i w kilkumiejscach otarły jej skórę do krwi.- Moja nie ma jeszcze pieniędzy nanowe.Macie może dla mnie kilka drobnych?Zanim Harley zdążyła zaprotestować, Kelly wsunął jej do rękipięć dolarów amerykańskich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •