[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sposób, w jaki zamordowano tego człowieka, zdaje się wskazywać na przedstawiciela twego gatunku.— Naturalnie wzięłaś pod uwagę, iż mogło się tak stać, aby rzucić podejrzenie na jakiekolwiek dzikie zwierzę, nie tylko na moje koty.I sprawcy najwyraźniej udało się odwrócić twoją uwagę od prawdziwego zabójcy, skoro poświęciłaś tyle czasu, aby zajmować się mną.— Wszystko jest możliwe.— Nawet nie znałem tego człowieka, który został zamordowany.— To ty tak twierdzisz.Uśmiechnął się, a w jego zielonych oczach rozbłysły iskierki.— Myrmeen, nigdy bym cię nie okłamał.Ogarnął ją gniew.— Wydaje ci się, że możesz wszystko osiągnąć dzięki swojemu urokowi osobistemu.— Do tej pory zawsze mi się udawało.— Zrozum jedno, lordzie Zachariusie.Nawet gdybym była tobą zauroczona — a nie jestem — mogłabym dziś się z tobą kochać, a jutro skazać cię na śmierć.— Rozumiem — mruknął władca kotów.— No cóż, mając to w pamięci, sądzę, że owa czynność nie byłaby nazbyt podniecająca.Dobranoc.Podszedł majestatycznym krokiem do drzwi.— Żądam, abyś ukrócił poczynania swoich ludzi — zawołała za nim Myrmeen.Lord Zacharius odwrócił się i rozłożył ręce w geście otwartości.— Nawet jeżeli moi ludzie są odpowiedzialni za chaos, jaki obecnie panuje w mieście, jestem przekonany, iż oni tylko żartują.To po prostu taka zabawa.Podoba się im tutaj.Nie sądzę, abym był w stanie nakłonić ich do wyjazdu.I jeżeli mogę cokolwiek powiedzieć w tej sytuacji, to tylko tyle, że to jeszcze nie koniec.— Nie radziłabym, moim zdaniem to niezbyt rozsądne.— Nie sądzę.My, koci władcy, potrafimy się dobrze bawić.Ożywimy trochę to miejsce.— Wzruszył ramionami.— Och, czy byłabyś tak uprzejma i wezwała dla mnie eskortę? Wydaje mi się, że zapomniałem drogi powrotnej do mojej celi.Myrmeen nie mogła tej nocy zasnąć.Pod strażą wyszła z pałacu i zmierzała ku ogrodom, kiedy usłyszała krzyk.Ona, która w przeszłości niejednokrotnie zetknęła się ze śmiercią, znała wrzask umierającego człowieka.Zanim przeszła przez labirynt budynków okolonych ogrodami i natknęła się na zwiotczałe ciała strażników pełniących wartę, wiedziała, co znajdzie wśród gęstwy krzewów i kwietników.W ogrodach leżał drugi zamordowany mężczyzna.Jego ciało zostało rozdarte na strzępy.Wszędzie była krew, zwłaszcza zaś w altance.Myrmeen z niedowierzaniem podeszła do trupa, dusząc w sobie krzyk wściekłości.Usiłowała zrozumieć, jak coś takiego mogło wydarzyć się po raz drugi.Myrmeen prawie nie zauważała tego, co ją otaczało, gdy jej żołnierze otoczyli rozszarpane zwłoki.Niebawem Kynan Tofte odkrył głowę ofiary, po czym skierował Myrmeen do miejsca, w którym leżała.Z zaskoczeniem stwierdziła, iż rozpoznaje twarz zabitego.Był to Yolney, starszy mag, którego Evon Stralana wyznaczył do zabezpieczenia i zbadania sklepiku Penna Othmanna przed kilkoma dniami.Stralana zjawił się w ogrodach i wydawał się w pierwszej chwili wstrząśnięty widokiem zwłok maga.Ochrypłym szeptem powiedział:— Yolney i Walcott nadzorowali inwigilację Elhazir.— Może dowiedział się czegoś, co uczyniło go niebezpiecznym dla ściganego przezeń maga.Stralana, odszukaj Walcotta.Albo jemu również grozi niebezpieczeństwo, albo jest w zmowie z mordercą.— Powinnaś wiedzieć coś jeszcze — rzekł minister.— W ostatnim raporcie Yolneya znalazła się wzmianka, że koty obserwowały również Elhazir.— Gdzie jest lord Zacharius?— W swojej celi, gra w kości ze strażnikami.To wydaje się raczej niegroźne, a ludzie byli znudzeni.— Sprowadź go.Chce, aby był z nami, gdy skonfrontujemy się z Elhazir.Stralana oddalił się, aby wypełnić otrzymane polecenia.W przeciągu dziesięciu minut Myrmeen, Stralana i lord Zacharius wyruszyli w kierunku sklepiku Elhazir.Towarzyszyła im drużyna żołnierzy, a nim dotarli do dzielnicy handlowej, ich śladem podążała już spora gromadka kotów.Myrmeen zauważyła jaguara i rozejrzała się wokoło w poszukiwaniu Siobhan, ale kobiety nigdzie nie było widać.Drzwi do sklepu Elhazir były otwarte, a z wnętrza biła ciepła pomarańczowa poświata płonących pochodni.Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, dwa koty wślizgnęły się do środka — jeden z kasztanowym, drugi z jasnosrebrzystym futrem.Myrmeen odwróciła się do żołnierzy i wskazała na lorda Zachariusa.— Niech na razie tu nie wchodzi.— To może nie być rozsądne — rzekł władca kotów.Ignorując go, Myrmeen i Stralana weszli do środka; panował tam niemożliwy do opisania bałagan, a ozdobne kobierce na ścianach wisiały w strzępach.Półki zapełniała podarta na pasy odzież.Szklane szafki zostały roztrzaskane, a znajdujące się w nich przedmioty rozsypane.Podłogę zaścielała tania, połyskująca biżuteria, ozdoby do kostiumów.Dwa koty już tam były, gdy Myrmeen odnalazła dziewczynę, Andreanę, skuloną w kącie kantorka na zapleczu.Elhazir leżała u jej stóp.Włosy starszej kobiety były w nieładzie, wzrok dziki.Miała płytki oddech.Andreana płakała.Kiedy uniosła wzrok i zobaczyła pod-chodzące koty, zawołała coś w języku, którego Myrmeen nigdy dotąd nie słyszała.Nagle z jej dłoni buchnął czerwono-czarny jęzor płomieni, w mgnieniu oka pokonując dystans dzielący ją od kotów.Zwierzęta uskoczyły na boki, gdy ognisty pocisk uderzył w ścianę.Andreana wstała — jej pięści pulsowały czerwonoczarną energią, koty zaś pierzchły w popłochu.— Dlaczego tu jesteś? — rzuciła płaczliwie do Myrmeen.— Aby wyśmiewać się z półgłówka?Szlachcianka spojrzała na dziecko.Oto miała przed sobą zaginionego maga.Elhazir nie musiała opuszczać sklepu, by skontaktować się z czarnoksiężnikiem — był on stale u jej boku.— Andreano? Kto zabił Penna Othmanna?— Był złym człowiekiem.To dobrze, że nie żyje.Robił różne rzeczy.Złe rzeczy.— Tobie?Łzy zalały jej twarz.Rękawy szaty podwinęły się ukazując siateczkę blizn na jej przedramionach.— Tak.I Elhazir też mi to robiła.Bili mnie i przypalali.Chcieli utrzymać mnie w karbach.— Zabiłaś go?— Nie — warknęła — ale chciałabym to zrobić.Myrmeen spojrzała w przerażone oczy stojącej przed nią upodlonej dziewczyny.— Jesteś potężną młodą kobietą.Dlaczego z nimi zostałaś?— Moja rodzina jest biedna.Potrzebowała złota, które jej wysyłałam.— To jedyny powód?— Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •