[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kim jest Amerykanin?Jake zaczął wyjaśniać, usilnie starając się nie patrzeć przy tym na osłonę otworu wentylacyjnego.* * *Roland schował broń do kabury, chwycił oburącz za koło i spróbował je obrócić.Nawet nie drgnęło.Wcale go to nie zdziwiło, stwarzało natomiast poważny problem.Ej stał przy jego lewym bucie, spoglądając niespokojnie, czekając, aż Roland otworzy drzwi, żeby mogli dalej pójść za chłopcem.Nie było to jednak takie łatwe, a nie mógł po prostu stać i czekać, aż ktoś wyjdzie.Mogło upłynąć wiele godzin, a nawet dni, zanim któryś z Siwych postanowi ponownie skorzystać z tego przejścia.A podczas gdy Roland będzie tu czekał, Gasher i jego kamraci mogą - na przykład - obedrzeć Jake’a ze skóry.Przyłożył ucho do stalowych drzwi, ale nic nie usłyszał.To też go nie zdziwiło.Dawno temu widział już takie drzwi.Nie można rozbić kulami ich zamków i z pewnością nie dochodził przez nie żaden dźwięk.Być może były pojedyncze, lecz mogły też być podwójne, z warstwą powietrza miedzy nimi.Gdzieś jednak znajdował się przycisk, który uruchamia pokrętło na środku drzwi i otwiera zamki.Jeśli Jake zdoła go nacisnąć, wszystko będzie dobrze.Roland rozumiał, że nie jest pełnoprawnym członkiem tego ka-tet.Podejrzewał, że nawet Ej jest bardziej świadomy sekretów (wątpił, by bumbler wytropił tu Jake’a, kierując się wyłącznie węchem w tunelach, którymi płynęły strugi skażonej wody).Mimo to Roland zdołał pomóc Jake’owi, kiedy chłopiec starał się przejść ze swego świata do tego.Zdołał go zobaczyć.i przesłać mu wiadomość, kiedy chłopiec usiłował odzyskać upuszczony klucz.Tym razem będzie musiał być bardzo ostrożny, wysyłając wiadomość.W najlepszym wypadku Siwi mogą się zorientować, że coś jest nie tak.W najgorszym.Jake może źle zinterpretować jego sygnały i zrobić coś głupiego.Jeśli jednak widział wtedy.Roland zacisnął powieki i skupił wszystkie myśli na Jake’u.Wyobraził sobie oczy chłopca i wysłał swoje ka na ich poszukiwanie.Z początku nie znalazł niczego, ale w końcu przed jego oczami zaczął formować się obraz.Twarz okolona długimi, szarożółtymi włosami.Zielone oczy błyszczące w głębokich oczodołach jak ogniska w jaskini.Roland natychmiast zrozumiał, że to jest Tik-Tak, potomek człowieka, który zginął w katastrofie samolotu.Interesujący fakt, ale w tej sytuacji praktycznie bezużyteczny.Starał się zobaczyć coś za plecami Tik-Taka, obejrzeć resztę pomieszczenia, w którym przetrzymywano chłopca, oraz otaczających go ludzi.- Ejk - szepnął Ej, jakby przypominając Rolandowi, że to nie czas ani miejsce na drzemkę.- Cii - powiedział rewolwerowiec, nie otwierając oczu.A jednak nic mu to nie dało.Dostrzegał jedynie rozmazane smugi, zapewne dlatego, że Jake całą uwagę skupił na Tik-Taku.Poza nim wszystko i wszyscy byli zaledwie szarymi bezkształtnymi plamami na skraju percepcji.Roland otworzył oczy i uderzył pięścią w otwartą dłoń.Podejrzewał, że powinien bardziej się przyłożyć, a wtedy zobaczyłby więcej.tylko że chłopiec mógłby zdać sobie sprawę z jego obecności, a to byłoby niebezpieczne.Gasher wyczułby pismo nosem, a jeśli nie on, to z pewnością Tik-Tak.Spojrzał na wąskie otwory wentylacyjne, a potem na Eja.Często się zastanawiał nad inteligencją tego zwierzątka, a teraz nadszedł czas, żeby ją sprawdzić.Wyciągnął zdrową lewą rękę, wsunął palce w poziome szczeliny kratki znajdującej się najbliżej grodzi, za którą zabrano chłopca, i pociągnął.Kratka wysunęła się w deszczu rdzy i suchego mchu.Otwór za nią był o wiele za mały dla człowieka.ale nie dla billy-bumblera.Roland odstawił kratkę, wziął Eja na ręce i szepnął mu do ucha.- Idź.zobacz.i wróć.Rozumiesz? Nie pozwól, żeby cię spostrzegli.Po prostu idź tam i wróć.Ej patrzył na niego, nic nie mówiąc, nawet nie powtarzając imienia chłopca.Roland nie miał pojęcia, czy zwierzątko zrozumiało go, czy nie, lecz nie było sensu tracić czasu na rozmyślania.Umieścił Eja w otworze wentylacyjnym.Bumbler obwąchał pasma suchego mchu, lekko kichnął, a potem znieruchomiał, z powątpiewaniem patrząc na Rolanda tymi swoimi dziwnymi oczami.Podmuch powietrza rozwiewał mu długie, jedwabiste futerko.- Idź, zobacz i wracaj - powtórzył szeptem Roland i Ej znikł w ciemności, bezgłośnie poruszając się na poduszkach łapek ze schowanymi pazurkami.Rewolwerowiec czekał z bronią w ręku.Ej wrócił niecałe trzy minuty później.Roland wyjął go z otworu i postawił na podłodze.Ej spojrzał na niego, wyciągając długą szyję.- Ilu ich jest? - zapytał Roland
[ Pobierz całość w formacie PDF ]