[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zauważyła dziwną broń, jakby kleszcze, przewieszone do jego pasa.Pas był zresztą jedyną rzeczą, jaką nosił, nie miał żadnego ubrania.Ludzie-koty, mimo że znacznie różnili się pomiędzy sobą długością futra, od rzadkiego i krótkiego, jak w przypadku Lilihy, do długiego i gęstego, jak ów wojownik, nigdy nie nosili ubrań.Ayana wstała, po czym, na znak dany przez wojownika, ruszyła za nim.Szli długimi korytarzami, schodami i po kilkuminutowej wędrówce przystanęli przed drzwiami pokoju.Dostępu do drzwi broniła grupa wojowników.Wśród nich zauważyć można było również kilka kobiet.Wszyscy rozstąpili się przed Ayaną i jej przewodnikiem.W środku kilka kotów otaczało ciasnym kręgiem jednego spośród swoich.Był odrobinę jakby przygarbiony, miał rzadkie futro oraz cienkie ręce i nogi.Przez ramiona miał przerzucony płaszcz z lśniącego materiału, wyróżniający go spośród otaczającej świty.Był to Gammage, przywódca albo lider ludzi-kotów, przywódca, którego marzeniem było przejęcie całej wiedzy Demonów na użytek jego własnego ludu.Gdy Ayana weszła do środka i przystanęła przed nim, spojrzał jej prosto w oczy.W ręce trzymał dysk podłączony do mechanicznego tłumacza, którego pudło spoczywało u jego stóp.- Powiedziano mi - zaczął bez żadnych wstępów - że twierdzisz, iż twoi współplemieńcy ze statku wiedzą o maszynach wojennych więcej, niż ktokolwiek inny na tej planecie.- Tak, to prawda.- Czy twoi współplemieńcy wesprą Rattonów, czy nas? - zapytał.- Nie wiem - odparła Ayana, zgodnie z prawdą.- Mogę ich jedynie prosić o pomoc dla was.Dla nas - poprawiła się, gdyż tak właśnie myślała.Gammage w jednej chwili podjął decyzję.- Poproś ich więc - powiedział.ROZDZIAŁ OSIEMNASTYFurtig przystanął w cieniu pod murem.Był jednym z tych, którzy eskortowali kobietę Demonów do samego krańca legowisk.Ruszyła sama w kierunku statku, bez wątpienia doskonale widoczna dla tych spośród swoich, którzy znajdowali się we wnętrzu statku.Otrzymała z powrotem te spośród swoich przyborów, które mogły służyć jej do przekazywania sygnałów pozostałym Demonom.Na wszelki wypadek Furtig trzymał jednak w dłoni miotacz promieni.Dzięki niemu mógł w jednej chwili zgasić życie Demona, gdyby tylko doszedł do wniosku, że wypuszczona na wolność kobieta zamierza zdradzić Ludzi.Obok niego, tak blisko, że ich futra ocierały się o siebie, stała Liliha.Również trzymała broń w dłoni, mimo że to ona właśnie nalegała najbardziej, by zaufać Demonowi, twierdzącemu, iż zależy mu na powstrzymaniu Rattonów.Demony zaiste były dziwnymi istotami.Niespodziewanie dziwnym stało się również życie Ludzi, być może pod ich wpływem? Oto bowiem siły tych, którzy do tej pory zamieszkiwali legowiska, wzmocnione zostały nie tylko wojownikami Ku-La i tymi, którzy przybyli z pieczar, ale również Barkerami, z którymi w końcu Gammage zdołał zawrzeć przymierze.Jeszcze dobę temu Furtig wątpił, czy aż tak szerokie przymierze jest możliwe.Tymczasem Gammage konsekwentnie dopiął swego.Tymczasem w miejscu, w którym stał statek kosmiczny, rozległ się dziwny głośny dźwięk i na ziemię opadły wąskie schodki.Demon potrzebował teraz już tylko krótkiej chwili, by być bezpiecznie ukrytym we wnętrzu statku.Furtig nie był pewien, czy potrafiłby teraz użyć swej broni odpowiednio szybko, aby przeszkodzić mu w zdradzie.Liliha przyłożyła do ucha jedno z urządzeń, które Demony nazywały przywoływaczem.Dzięki temu urządzeniu mogła słyszeć, co Demon mówi do swoich ukrytych na statku.Furtig mógł go tylko obserwować.Przez długą chwilę nic się nie działo, a Demon nawet się nie poruszał.Nikt nie pojawił się w otworze, stanowiącym wejście do statku.Furtig był spięty.Przez cały ten czas spodziewał się, że nagle do akcji wkroczy nowa, nieznana Ludziom broń, która zada im kres.A jednak z każdą chwilą stawało się coraz bardziej oczywiste, że Liliha miała rację twierdząc, iż Demon dotrzyma słowa.Wreszcie w drzwiach statku ukazała się jakaś sylwetka, opatulona w gruby kombinezon, poruszając się powoli, niezgrabnie.Zeszła po schodkach trapu i zbliżyła się do oczekującego przed statkiem Demona.- To jest druga kobieta - wyszeptała Liliha.- Ta, którą Ayana określa imieniem Massa.Furtig przypuszczał, że Demony określają się pomiędzy sobą imionami, tak jak Ludzie, Barkerowie, czy nawet Rattonowie.A jednak nigdy dotąd nie myślał o nich jako o normalnych, żywych, myślących i czujących istotach; traktował ich zawsze jako wstrętne kreatury, rodem z najstraszliwszych opowieści o dawnych czasach.Dolar przystanął za Lilihą.- O czym one rozmawiają? - zapytał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]