[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Młodzieniec często polował, przemierzając najniższe poziomy podziemi Coruscant.Tropił gigantyczne ślimaki pełzające po granitowych ścianach, obdarzone kłami pająkokaraluchy, zmutowane ogromne szczury.Intuicja mówiła mu, że to pomieszczenie jest tylko salą treningową, jedną z wielu w Akademii Ciemnej Strony.Nie sądził, żeby mogło grozić mu jakiekolwiek niebezpieczeństwo.A jednak.Jaskinia rzeczywiście wyglądała jak prawdziwa.Nagle Norys usłyszał rozdzierający uszy pisk.Zobaczył, że jakieś stworzenie oderwało się od sklepienia i zatoczywszy krąg, zaczęło pikować wprost na niego.Miało ogromne, przecięte szczelinami ślepia.Norys wyraźnie widział spiczaste uszy i coś na kształt wystających z czubka łba anten.Kiedy stworzenie obniżyło lot, dostrzegł także ostre jak igły kolce, jakimi były zakończone końce łopoczących skrzydeł.Mynock.Stworzenia nie cieszyły się opinią groźnych drapieżników, ale widząc paskudnie wyszczerzone kły i ostre pazury, Norys doszedł do wniosku, że ten mynock nie wygląda na potulnego.Wymierzył blaster i wypuścił ognistą smugę, ale błyskawica przeleciała dosyć daleko od celu.Trafiła jakiś stalaktyt i zbudziła cztery inne rozgniewane latające stwory.Mynocki, rozwścieczone tym, że ktoś śmiał zakłócić ich mroczny sen, rzuciły się do ataku.Norys strzelał, raz po raz przyciskając guzik spustowy i kierując lufę ku coraz innym celom.Obserwował, jak jaskrawe błyskawice rozjaśniaj ą ciemności wilgotnej groty.Świetliste smugi oślepiały go, wskutek czego tylko z trudem mógł widzieć pomimo ciemnych gogli hełmu, chroniących jego oczy.Diabelskie mynocki pikowały ku niemu, nic sobie nie robiąc ze śmiercionośnych strzałów.To było niesprawiedliwe! Miał przecież tylko ćwiczyć; wprawiać się w celowaniu.Powinien był mierzyć do tarczy strzelniczej albo, ukryty za parapetem jakiegoś okna, strzelać do idącej ulicą i niczego nie przeczuwającej ofiary, jak często czynił, kiedy mieszkał w podziemiach Coruscant.Kolejna blasterowa błyskawica chybiła celu.Mynocki krążyły teraz nad jego głową, machając skrzydłami i drażniąc szarpiącymi nerwy, przenikliwymi piskami.Norys zastanawiał się nawet, czy Qorl złośliwie nie przestawił celownika broni, żeby strzały jego ucznia nie trafiały stworzeń.Nagle uświadomił sobie, że przez cały czas niewłaściwie mierzył.A zatem to on był winien.Kierował lufę pistoletu, ogarnięty panicznym strachem.Działając w pośpiechu, nie miał szansy oddania celnego strzału.Ujrzał, że pierwszy mynock rzucił się na niego, szczerząc długie kły i wyciągając kolce.Norys poświęcił sekundę, by dokładnie wymierzyć, i dopiero potem przycisnął spust broni.Posłał długą błyskawicę, która skwiercząc, przemknęła przez ciało potwora.Mynock wydał dziwny bulgoczący dźwięk, a później opadł na dno jaskini, gdzie nadział się na jeden ze stalagmitów.- Tak! - zawołał triumfująco Norys.ale po chwili zobaczył, że wokół jego głowy krążą trzy inne mynocki, widocznie zwabione okrzykiem.Znów strzelił i znów chybił.Stworzenia atakowały go teraz z przodu, z tyłu i z boków.Norys odwrócił się, ale pamiętał, żeby najpierw pomyśleć, a potem skierować lufę broni, wymierzyć i strzelić.Trafił drugiego mynocka.Tymczasem od sklepienia oderwały się dwa następne, ale chłopak obrócił górną część ciała i zmusił się do poświęcenia sekundy na skupienie uwagi.Jedno z ostatniej dwójki stworzeń zaatakowało go od tyłu.Ostre kolce niemal musnęły biały pancerz szturmowca.Norys zlekceważył ten atak.Starannie wymierzył w drugiego potwora i zestrzelił go w locie.- Mam cię! - krzyknął i zaczął uważnie mierzyć do innych stworzeń, jednego po drugim.Nauczył się celować.Nauczył się, jak być śmiertelnie skuteczny.W końcu widząc, że lampka na obudowie modułu zasilania blastera mruga na znak, że zasób energii jest bliski wyczerpania, znieruchomiał i czekał.ale od sklepienia jaskini nie oderwało się żadne inne stworzenie.Norys zmrużył oczy i spoglądał przez gogle, w każdej chwili gotów odeprzeć nowy atak.Ściany wilgotnej groty znów zalśniły i zniknęły, zastąpione przez szary metal sali treningowej.Z wolna Norys zaczął się odprężać.- Dobrze - pochwalił Qorl.Młodzieniec odwrócił się i ujrzał starego pilota stojącego obok pulpitu aparatury kontrolnej.W podnieceniu, wywołanym ćwiczeniami, Norys zupełnie zapomniał o obecności wojskowego instruktora.- To była doskonała zabawa - powiedział.- Zaczynało mi iść całkiem dobrze.Rzucił okiem na blaster, zastanawiając się, kiedy znów będzie mógł się nim posłużyć.Był ciekaw, kiedy otrzyma zgodę na strzelanie do prawdziwego celu.- Poradziłeś sobie całkiem nieźle, Norysie - odezwał się znów Qorl.- Musisz wszakże pamiętać o jednym: Mynocki nie odpowiadają ogniem na twoje strzały.Stary pilot przycisnął na pulpicie jeszcze jeden guzik i drzwi pomieszczenia się rozsunęły.- Chodźmy; musimy teraz udać się do sali wykładowej - oznajmił.- Zapewne wszyscy inni już tam czekają.Nasz wielki wódz zamierza wygłosić przemówienie do wszystkich osób przebywających na pokładzie Akademii Ciemnej Strony.Zaczekał, aż Norys przejdzie przez próg, po czym ruszył za nim.Zekk był pełen wiary we własne siły.Dziesiątki innych uczniów, mających zostać Ciemnymi Jedi, zgromadziło się w sali wykładowej, w której mistrz Brakiss i Tamith Kai zapoznawali ich z właściwościami ciemnej strony Mocy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •