[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na wprost niego, na końcu szerokiej alei, wznosiła się wieża strażnicza.Przez jej otwarte drzwi było widać płonące w barghasckich obozach ogniska, które rozświetlały gęstniejącą mgłę.Choć Malazańczyk czuł się wyczerpany, sen nie chciał nadejść.Od chwili, gdy przed dwoma dzwonami rozstał się z Cafalem, jego myśli wędrowały niezliczonymi ścieżkami.Wewnątrz nadal trudzili się barghasccy gnaciarze, którzy rozmontowywali czółna i zbierali starożytną broń.Poza tym jednak Niewolnik wydawał się całkowicie opuszczony i martwy.Puste sale i korytarze nieubłaganie przywiodły Parana do myśli o tym, jak wygląda teraz jego rodzinna posiadłość w Uncie.Oboje rodzice nie żyli, Felisin skuwały łańcuchy w jakiejś odległej o tysiące mil kopalni, a kochana Tavore miała do swego użytku ze dwadzieścia luksusowych komnat w pałacu Laseen.Dom został sam na sam ze swymi wspomnieniami.Ograbili go służący, strażnicy oraz uliczne szczury rynsztokowe.Czy przyboczna przejeżdżała czasem tamtędy konno? Czy jej myśli wędrowały tam niekiedy podczas pełnego zajęć dnia?Tavore nigdy nie miała skłonności do ulegania sentymentom.Cechowała się zimnym spojrzeniem, brutalną racjonalnością i pragmatyzmem o tysiącu ostrzy, gotowych rozpruć każdego głupca, który podszedłby zbyt blisko.Cesarzowa będzie bardzo zadowolona ze swej nowej przybocznej.A co z tobą, Felisin? Z twym szerokim uśmiechem i roztańczonym spojrzeniem? W kopalniach otataralu nie ma miejsca na skromność.Nic nie osłoni cię tam przed najgorszymi aspektami ludzkiej natury.Mimo to z pewnością znajdziesz opiekuna – jakiegoś zbira albo alfonsa.Kwiat zmiażdżony obcasem.Twoja siostra jest jednak zdecydowana cię uratować.Tyle przynajmniej o niej wiem.Niewykluczone też, że na okres trwania wyroku przydzieliła ci strażnika albo i dwóch.Ale nie uratuje dziecka.Nie będziesz już dzieckiem.Nie będziesz się już uśmiechała, a roztańczone spojrzenie ustąpi miejsca czemuś twardemu i śmiercionośnemu.Trzeba było znaleźć inne wyjście, siostro.Bogowie, lepiej by było, gdybyś zabiła Felisin i tyle.To byłby akt miłosierdzia.Obawiam się, że pewnego dnia drogo zapłacisz za ten błąd.Paran pokręcił głową.Rodziny nikt nie mógłby mu zazdrościć.Sami rozerwaliśmy się na strzępy.A teraz troje rodzeństwa zmierza każde swą odrębną drogą.Nigdy dotąd szansa na to, że ich szlaki jeszcze kiedyś się przetną, nie wydawała się tak mała.Wytarte schody, które widział przed sobą, pokrywały plamy popiołu, jakby jedynym, co ocalało w mieście, był kamień.Ciemność sprawiała wrażenie przepojonej powagą i smutkiem.Nie było słychać żadnych dźwięków, które powinny towarzyszyć nocy w takim miejscu.Dzisiejszej nocy wyczuwa się bliskość Kaptura.Jedne z potężnych, dwuskrzydłowych drzwi Niewolnika otworzyły się nagle.Kapitan obejrzał się przez ramię, po czym skinął głową.– Śmiertelny Mieczu, wyglądasz na.wypoczętego.Potężnie zbudowany mężczyzna wykrzywił twarz.– Zamęczyła mnie prawie na śmierć.Cóż za okropna baba.– Słyszałem już, jak mężczyźni mówili tak o swoich kobietach i w ich skargach zawsze pobrzmiewała nuta zadowolenia.Teraz również ją słyszę.Zrzęda zmarszczył brwi.– Masz rację.Śmieszna sprawa.– Schody są szerokie.Usiądź, jeśli masz ochotę.– Nie chcę zakłócać twej samotności, kapitanie.– Zrób to, proszę.Z chęcią się od niej uwolnię.Gdy jestem sam, ogarniają mnie mroczne myśli.Śmiertelny Miecz podszedł bliżej i usiadł na stopniu obok Parana, ze szczękiem sfatygowanej, niezawiązanej zbroi.Wsparł przedramiona na kolanach, a zakute w stalowe rękawice dłonie zwisały luźno.– To również i moja klątwa, kapitanie.– Masz szczęście, że trafiłeś na Hetan.Mężczyzna chrząknął.– Kłopot w tym, że ona jest nienasycona.– Innymi słowy, szukasz teraz samotności, a moja obecność ci w tym przeszkodziła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]