[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pianino co jakiś czas przekazywało główny temat fleciście, potem oba instrumentyzamieniały się miejscami, czasami odzywał się śpiew: marynarskie piosenki z forkasztelu,których tak często słuchali na morzu.Słuchajcie teraz, o dzielni \eglarzeCiekawej historii, którą waru przeka\ę,O okręcie  Lichtfield" przez los pokrzywdzonym,Na brzeg barbarzyński rankiem wyrzuconym. Zciemnia się ju\  zauwa\ył Stephen, odkładając flet. Na brzeg barbarzyński rankiem wyrzuconym. Jack zaśpiewał raz jeszcze. Strasznieposępna ta jesień.Na szczęście deszcz przestał padać  zauwa\ył, wyglądając przez okno. Wiatr skręcił na wschód.Nie.Na północny wschód.Nie zmokniemy po drodze. Dokąd się wybieramy? Na przyjęcie do Queenie, oczywiście.Do lady Keith. Stephen spojrzał zpowątpiewaniem na swój rękaw. W świetle świec to ubranie będzie wyglądało całkiem przyzwoicie  stwierdził Jack.Zwłaszcza jeśli przyszyje się oderwany środkowy guzik.Zdejmij je, proszę, i powieś tutaj.Zaraz przyniosę igłę i nitkę, a ty tymczasem zmień kołnierzyk.Włó\ te\ pończochy.Jedwab-ne, oczywiście.Zawią\ ten krawat.Dostałem go od Queenie, gdy szedłem na morze wyjaśnił, owijając nitkę dookoła stopki guzika i odrywając koniec zębami. Teraz musimyjeszcze doprowadzić do ładu twoją perukę.Wystarczy odrobina mąki z kuchni.O, teraz bę-dziesz wyglądał bardzo modnie.Pozwól jeszcze, \e wyszczotkuję ci kurtkę.Wspaniale.Mo\esz iść na najbardziej eleganckie przyjęcie. Dlaczego zawijasz się tak w ten płaszcz? Ach, zapomniałem powiedzieć. zawołał Jack. Jedna z panien Lamb napisała list dokrewnych i ów list został w całości wydrukowany w gazecie.Zostałem wymieniony znazwiska i prawnicy moich wierzycieli na pewno rozesłali ju\ za mną swoich ludzi.Muszęsię trochę zamaskować i zdjąć kapelusz.Powinniśmy te\ mo\e wziąć w mieście doro\kę. Czy musisz wychodzić dziś wieczorem? Czy warto ryzykować aresztowanie i sąd? Toprzecie\ tylko przyjęcie. Nie szkodzi.Będzie tam lord Melville.Chcę te\ zobaczyć się z Queenie.Nawet gdyby mitak nie zale\ało na spotkaniu z nią, muszę dbać o swoje interesy.Wśród zaproszonych gościma być admirał i z tuzin innych bardzo wpływowych osób.Chodzmy.Wyjaśnię ci wszystkopo drodze.Podają tam te\ wspaniałe ciasto. Słyszę głos świergotka! Coś podobnego! Nie hałasuj przez chwilę.O, teraz znowu! O tejporze roku! To cud! Czy to aby dobra wró\ba?  zainteresował się Jack.Stał, nasłuchując odległego śpiewuptaka. Na pewno.Chodzmy ju\.Nie mo\emy się spóznić.Do Upper Brook Street dotarli w najgorszym momencie: karety, doro\ki i powozy kolejnowysadzały swoich pasa\erów przed drzwiami domu numer trzy, podczas gdy z przeciwnejstrony podobny sznur pojazdów zmierzał pod numer siódmy, gdzie pani Damer podejmowaładziś swoich przyjaciół.Na chodnikach kłębił się gęsty tłum gapiów, którzy przybyli, abyobejrzeć gości i skomentować ich stroje.Wszędzie dookoła kręcili się natrętni, bosonodzychłopcy, otwierający drzwi, czasem z krzykiem przebiegający między zaprzęgami.Mogliwydawać się w szczególny sposób irytujący, zwłaszcza dla kogoś, kto był zdenerwowany lubzmęczony.Aubrey zamierzał wprost z doro\ki wbiec po schodach prowadzących do wejścia.Drogę zatarasowała jednak skutecznie gromada ślamazarnych głupców, którzy przyszli tu na87 piechotę bądz te\ wysiedli ze swoich powozów na rogu Grosvenor Square, a teraz tłoczyli sięw przejściu jak rój niesfornych pszczół.Jack przycupnął na krawędzi siedzenia, czekając a\ w tłumie pojawi się luka.Aresztowaniaza długi nie były niczym niezwykłym  kilku jego przyjaciół trafiło w ten sposób dowięzień, skąd pisali potem \ałosne listy i apelacje  sam jednak po raz pierwszy znalazł sięw podobnej sytuacji.Bardzo niewiele wiedział o obowiązujących w takich okolicznościachzasadach i przepisach.Na pewno nic mu nie groziło w niedziele i prawdopodobnie równie\ wdniu urodzin króla.Z tego co pamiętał, nie aresztowano arystokratów, istniały te\ bezpiecznemiejsca, takie jak Savoy czy  Whitefriars"  miał więc nadzieję, \e podobny przywilejdotyczy równie\ domu lorda Keitha.Dlatego właśnie Jack z takim napięciem wpatrywał się wjasno oświetlone, otwarte drzwi. Dalej, wielmo\ny panie  ponaglał doro\karz. Ostro\nie, wasza łaskawość, stopień  powiedział chłopiec, przytrzymując drzwiczki. No dalej, ruszaj się, bałwanie  krzyknął z tyłu woznica. Znosisz jajko, czy co?Nie było rady.Aubrey wyszedł na chodnik, stanął obok Stephena w skłębionym tłumie izasłonił płaszczem twarz. To cesarz Maroka  stwierdziła jaskrawo umalowana prostytutka. Raczej polski siłacz od Astleya. Poka\ nam buzkę, kochaniutki. Główka wy\ej, kogucie!Część gawiedzi widziała w Jacku cudzoziemca, sprzymierzonego z Francuzami tureckiegopsa, pozostali gapie uznali, \e to Old Moore lub przebrana Matka Shipton.Powoli przepychałsię do otwartych drzwi i gdy poczuł na swym ramieniu czyjąś dłoń, obrócił się gwałtownie.Bardzo ucieszył tym tłum, prawie tak jak panna Rankin, która przed chwilą zaplątała się wpoły płaszcza i upadła jak długa. Aubrey! Jack Aubrey!  zawołał Dundas.Heneage Dundas.Słu\yli kiedyś razem na tymsamym okręcie. Od razu poznałem twoje plecy.Wszędzie bym cię poznał.Jak się czujesz?Wyglądasz, jakbyś miał gorączkę.O, doktor Maturin.Witam serdecznie.Wchodzicie dośrodka? Ja te\, cha, cha, cha.Nadal tak się ze sobą zgadzacie?  Dundas został ostatnioawansowany na stopień kapitana i dowodził uzbrojoną w trzydzieści sześć dział fregatą Franchise".Był w doskonałym nastroju, kochał wszystkich i jego wesołe gadanietowarzyszyło Jackowi i Stephenowi a\ do holu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •