[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zmarszczył czoło i już zupełnie świadomie popatrzył na dziewczynę.— Simsa…— Tak.— Pokiwała głową.— Thom! — Odważyła się ująć go pod ramiona i podciągnąć do pozycji siedzącej.Ponownie pokazała mu broń.— Popatrz! — Celowo nie kierowała jego uwagi na znikający wrak, ale na stwory wyłaniające się ze szczelin.Drobne sylwetki, jedna obok drugiej, licznymi grupami nieuchronnie zmierzały w ich kierunku.Nastąpiła chwila, w której Thom zrozumiał grożące im niebezpieczeństwo.Ujrzawszy napastników wyrwał broń z dłoni Simsy, nagle zdecydowany, silny, gotów do walki.Rozdział ósmy— Greeta! Greeta! — Thom zaczął wykrzykiwać imię martwej kobiety.Na próżno, oczywiście, zresztą kabina latacza znajdowała się pod powierzchnią piasku.Stwory z rzeki ciągle skakały po jeszcze widocznej resztce wraku, wpychając go w strumień piasku.— Ona nie żyje — powiedziała Simsa ostro.— Nie wydobędziesz jej już ze strumienia.— Machnęła ręką w kierunku stworów, deptających po wraku.Thom posłał jej szybkie spojrzenie.Nie zauważyła w nim ani cienia przyjaźni, ani wdzięczności.Jego spojrzenie i mocno zaciśnięte usta świadczyły jedynie o złości.To gniew sprawił, że nagle zapomniał o bólu, o swoich ranach.Simsa wyczuła to bez trudu.Uważnie przyjrzał się swojej broni, sprawdził, czy lufa właściwie przymocowana jest do rękojeści.Nagle wycelował w tłoczące się stwory i posłał w ich kierunku strumień ognia tak jasny, że Simsa musiała zakryć oczy w obawie, że ją oślepi.Gdzieś w głębi jej umysłu wzniósł się krzyk.Nie był spowodowany strachem albo bólem, który dotarłby do jej ciała.Był to krzyk przerażenia istot, które Thom zaatakował ogniem.Wkrótce słaby odór ich płonących ciał przemienił się w cuchnącą chmurę, która wzniosła się ponad planetę.Simsa nie była w stanie tego znieść.Ujęła Thoma za łokieć, gdy po raz kolejny podnosił broń, by strzelić.— Nie! — wykrzyczała.— Ona była martwa już wtedy, gdy cię znalazłam.Nie pomścisz jej strzelając do nich, a jedynie wywołasz większą agresję.Czy zamierzasz poświęcić swoje życia zmarłej, która przekroczyła Gwiezdne Wrota i której sprawy tego świata już nie obchodzą? Ona od dawna nie żyła! Przysięgam ci… na to.— Podsunęła mu pod oczy berło.Przez długą chwilę Thom zdawał się albo nie wierzyć jej słowom albo udawał, że ich nie usłyszał.Nagle opuścił swój śmiercionośny miotacz.Simsa mimo to przez kilka chwil nie puszczała jeszcze jego ręki.Odwróciła go, by stanął plecami do rzeki i popatrzył na rozległą pustą przestrzeń, która dzieliła ich od wejścia do doliny.Szczelin, które znajdowały się na tej drodze, naprawdę należało się bać.Simsa widziała teraz wyraźnie, jak wyrzucają w górę gejzery piasku, jak wypełzają z nich niezliczone zastępy żółtych stworów, niewątpliwie żywiące wobec niej i Thoma wrogie zamiary.— Co to za jedni? — Po raz pierwszy Thom odezwał się do niej w normalnym języku.— To śmierć — odparła krotko, po czym dodała — To oni tutaj rządzą.Tam… — wskazała na odległe skały, które z każdą chwilą rzucały ku nim dłuższe cienie — tam jest nadzieja.Niewielka… — Była zgorzkniała, lecz szczera, ponieważ miała pewność że bezsensowny atak Thoma rozbudził wściekłość nawet najbardziej spokojnych spośród władców tej planety.— Jeśli tylko tam się dostaniemy… Ale jak? Czy potrafisz wypalić dla nas ścieżkę do tych skał?Znów uniósł broń, tym razem by sprawdzić zawartość amunicji.— Wciąż mam połowę ładunku w miotaczu — odezwał się, jakby mówił głośno sam do siebie, ponieważ nawet nie spojrzał przy tym na dziewczynę.Po chwili dodał jednak: — Mam jeszcze dwa zapasowe ładunki, to wszystko.Po raz pierwszy zmierzył Simsę wzrokiem.— Jeżeli tam się dostaniemy — ruchem ręki wskazał na odległe skały — co wtedy?Rzeczywiście, co wtedy? Do tej pory Simsa całkiem świadomie unikała myśli o tym co nastąpi, kiedy dotrze do skał.Czy znów przejdzie rzekę w poszukiwaniu tunelu, doliny? Lecz przecież ci, którzy ją zamieszkiwali, już raz zaatakowali Thoma.Czy teraz więc zechcą okazać mu pomoc? Może, nie zważając na nią, po raz kolejny zechcą go zabić? Od czasu, gdy Starsza wznieciła burzę, która strąciła latacz, mieszkańcy doliny mogą okazać się trochę bardziej łaskawi wobec Simsy, jednak czy powinna na to liczyć? Ratując Thoma, zapewne skazała się raz na zawsze na ich potępienie.A jednak nie istniała inna nadzieja, niż odległe skały, nadzieja tym słabsza, że nawet jeśli uda im się uciec przed stworami ze szczelin, wrogami mogli okazać się obcy z doliny.Wszystkie te myśli przemknęły niczym burza przez umysł Simsy, dlatego nie była pewna, czy odpowiedź, jakiej udzieliła Thomowi, dotyczy dokładnie jego pytania.— Nie wiem, jak zostaniemy tam potraktowani — odpowiedziała Thomowi zgodnie z prawdą.— Jednak byłam tam już i nic złego mi się nie stało.Mam przeczucie, że te żółte stwory nie będą w stanie nas powstrzymać.— Nie wspomniała ani słowem o obcych z doliny.Zauważyła, że Thom obserwuje ją spod półprzymkniętych powiek.— Czy to twója robota? — zapytał nagle ponurym głosem.Simsa nie zrozumiała go.— Jaka robota? — zdziwiła się.Po chwili jednak dopadło ją olśnienie.Czyżby zdołał połączyć burzę, która strąciła latacz, ze Starszą, drzemiącą w niej? Simsa przycisnęła berło mocniej do swego ciała i zaczęła cofać się, krok po kroku, wpatrując się na przemian to w bezwzględną twarz Thoma to w miotacz, który przez cały czas trzymał w ręce.— Tak! — zawołał straszliwym głosem.— To byłaś ty! Dalej nie miała już dokąd się cofnąć.Bezustanne walki w Ziemiankach nauczyły ją zachowania podczas podobnych konfrontacji, chociaż w tej chwili pole manewru było bardzo ograniczone.Przed sobą miała rozwścieczonego Thoma, a dookoła stwory, gotowe zaatakować ją w każdej chwili.— Nie wiem, o co mnie oskarżasz — powiedziała i właściwie nie do końca było to kłamstwem.W tej chwili tylko czytała jego myśli, wcale nie będąc pewną, czy czyni to prawidłowo.— Jeśli jednak pragniesz wyrównać ze mną rachunki z bronią w ręku — bardzo łatwo zaczęła używać języka tak, jak nauczyła się w Ziemiankach — najlepiej będzie, jeśli uczynisz to później.W tej chwili oboje mamy wspólnego wroga.Skrzek Zass niemal zagłuszył jej ostatnie słowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •