[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiem, że to brzmi nieprawdopodobnie, jednak to musi być prawda.Nie ma innego wytłumaczenia.Byłem w moim czasie, nagle znalazłem się w lesie, potem zostałem pojmany przez atlanckich myśliwych.Zabrali mnie na swój statek, na którym był już Cho.Cały czas przyglądała mu się poważnie, jakby mogła czytać w jego umyśle, zważyć i ocenić każdą jego myśl.- To prawda! Słyszałam, że Naacal’owie opowiadają o takich podróżach w swoich klasztornych szkołach.Lecz żaden z tych, którzy odważyli się to sprawdzić, nie wrócił jeszcze.A Ty nie wyglądasz na jednego z naszych.Przebyłeś więc długą drogę i źle wybrałeś swój czas lub przypadek źle wybrał go za ciebie.Ray’a zdziwiło spokojne przyjęcie przez nią czegoś, co on ciągle uważał za najbardziej nieprawdopodobne wytłumaczenie.Jak przyjęto by Murianina tak samo doświadczonego przez los, gdyby znalazł się w świecie Ray’a? Wolał o tym nie myśleć, może on miał szczęście…?Lady Ayna wstała.- Dziękuję za twą pomoc Lordzie Cho.Muszę teraz wysłać raport do Wielkiej Ojczyzny.Czy macie kajutę, w której mogłabym odpocząć?Cho odsłonił kotarę i wskazał jej gotową koję.Weszła do środka i przystanęła na chwilę zjedna ręką gotową do zasłonięcia draperii.- Niech szczęście będzie z wami od teraz na zawsze - powiedziała opuszczając kotarę.Godzinę później Ray siedział przykucnięty ramię w ramię z Cho na dziobie Władcy Wichrów.Ich ciężkie płaszcze były wilgotne od rozpryskującej dookoła wody.Księżyc zakrywały gromadzące się chmury.Choć nic nie widzieli, byli przekonani, że gdzieś w tych ciemnościach nieprzyjacielski statek stara się przeciąć ich kurs.- Jeśli zaatakowalibyśmy ich z determinacją, uciekliby jak tchórzliwi padlinożercy z równin.Nawet gdyby rzucili wyzwanie do walki teraz, gdy jesteśmy samotni na morzu - byłoby to szaleństwem.O ile wiemy, oni są tylko zwiadem floty, która może się na nas nagle rzucić jak kondory z Mayax na ofiarę pumy.- A jeśli zaatakują?Murianin zaśmiał się krótko - niechby tylko spróbowali.Cała załoga stanęła do broni już wtedy, gdy poszukiwali Ognistego Węża, a mimo że Władca Wichrów był z powrotem na swym dawnym kursie, ludzie nadal zajmowali swoje stanowiska bojowe; tarcze były wzniesione, a maszyny w ruchu.Po kolejnym rozkazie zabrzmiał cichy gong i po obu stronach ławek wioślarzy wzniesiono osłony sięgające pokrycia górnego pokładu.Obok Ray’a znajdowała się długa lufa wychodząca ze skrzyni; trzech żeglarzy stało przy niej jako obsługa.Jeden z oficerów Lady Ayna’y podszedł by złożyć meldunek.- Wszystko w gotowości bojowej - powiedział Murianin.- Ludzie z Ognistego Węża nie przyłączyli się do nas z pustymi rękami przynieśli swoje miotacze płomieni.Umieścili je obok naszych maszyn.Wystarczy tylko, że otworzymy z nich ogień, a krążownik zostanie zniszczony!Cho przeszedł z dziobu na rufę.a Ray podążył za nim.Tak jak przewidywał - Murianin sprawdzał przygotowania, lecz gdy dotarli do tylnego pokładu, zaczął chodzić tam i z powrotem, ciągnąc za brzeg swojego płaszcza tak mocno, że się rozdarł.Ray próbował przeniknąć wzrokiem ciemności.- Gdyby tylko podpłynęli - wyszeptał.Dawno temu, tak przynajmniej wydawało mu się teraz, i daleko w przestrzeni (lepiej myślało mu się o tym świecie jako o oddalonym w przestrzeni od jego własnego) był szkolony do walki na wojnie.Nie tego rodzaju, lecz bitwy nie różniły się specjalnie od siebie.Wypowiadając te słowa znał już odpowiedź - oczekiwanie było starą bronią używana przez wielu ludzi w wielu miejscach na przestrzeni wieków.- To jest właśnie to czego nie zrobią - kontynuował Cho.Dobrze znają potęgę oczekiwania na wroga, oczekiwania aż początkowa czujność osłabnie choć odrobinę.Potem nadchodzi atak.Musimy utrzymać nieustanną wachtę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]