[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.„Los Angeles Times” także się rozpisywał na ten'temat, wymieniając liczne uchybienia proceduralne podczas przygotowań do procesu po katastrofie w Atlancie.„Independent Press Telegram” z Long Beach nazwał Kinga „Królem Niebios”, przypominając naganę palestry z Ohio, jaką adwokat dostał za nieprzepisowe kontakty z rodzinami ofiar tragedii.King zaprzeczał wszelkim oskarżeniom.„New York Times” pytał otwarcie: „Czy Bradley King nie posuwa się za daleko?”Później szedł artykuł z „Los Angeles Times”, przedstawiający kulisy podej­rzanego odejścia Fredericka Barkera z FAA.Ten, cieszący się sławą najlepszego fachowca lotniczego, powiedział dziennikarzom, że zrezygnował z pracy w ko­misji technicznej, ponieważ nie mógł się pogodzić z certyfikacją N-22.Ale prze­wodniczący komisji oświadczył, że Barker został zwolniony „za notoryczne prze­kazywanie prasie poufnych informacji”.Barker rozpoczął prywatną działalność w zakresie „konsultacji lotniczych”.„Independent Press Telegram” pisał, że Fred Barker rozpoczął istną kru­cjatę przeciwko wykorzystywaniu N-22, który jego zdaniem „w skandaliczny sposób narusza warunki bezpieczeństwa transportu powietrznego”.Wycho­dzący w okręgu Orange „Telegraph Star” popierał Barkęrowską kampanię zmie­rzającą do poprawy bezpieczeństwa pasażerów linii lotniczych.Nieco później tenże sam „Telegraph Star” cytował kierowane pod adresem komisji FAA oskar­żenia Barkera o dopuszczenie do seryjnej produkcji „groźnego dla ludzi samo­lotu Nortona”.I jeszcze raz „Telegraph Star”: Barker miał być głównym świad­kiem Kinga w procesie, do którego nie doszło z powodu zawarcia ugody mię­dzy stronami.W wyobraźni Jennifer planowany reportaż zaczął przybierać realne kszta­łty.Od razu doszła do wniosku, że powinna się trzymać jak najdalej od tejadwokackiej hieny, Bradleya Kinga.Natomiast Barker, ponoć wysokiej klasy specjalista z FAA, mógł być użyteczny.Niewykluczone, że i on zgłosiłby swoje zastrzeżenia do samej procedury certyfikacyjnej Zarządu Federalnego.Jej uwagę przykuło też nazwisko Jacka Rogersa, dziennikarza kalifornijskie­go „Telegraph Star”, ze względu na jego krytyczny stosunek wobec spółki Norton Aircraft.Zauważyła, jak często w wykazie pojawiają się artykuły Rogersa.„Telegraph Star” otwarcie krytykował Edgartona, motywując, że pod tak silną presją nowy prezes zakładów nie ma szans na poprawienie wyników eko­nomicznych przedsiębiorstwa.Później to samo pismo donosiło o działalności zorganizowanych grup prze­stępczych i handlarzy narkotyków wśród załogi Nortona.Także Rogers w „Telegraph Star” opisywał dwuznaczne akcje związku za­wodowego w zakładach i powszechny sprzeciw pracowników przeciwko uzgad­nianemu kontraktowi z Chińczykami, mającemu jakoby doprowadzić do ruiny Norton Aircraft.Malone uśmiechała się coraz szerzej.Poszczególne fakty zaczynały jej się układać w logiczną całość.Najpierw zadzwoniła do Jacka Rogersa.- Czytałam pańskie artykuły dotyczące zakładów Nortona.Są wyśmieni­te.Wygląda na to, że firma znalazła się w kłopotliwej sytuacji.- Rzekłbym, że bardzo kłopotliwej - przyznał dziennikarz.- Ma pan na myśli ostatnie wypadki lotnicze?-Owszem, ale dokładają się do tego wielkie problemy z działaczami związ­ku zawodowego.- O co im chodzi?- To zagmatwana sprawa.W każdym razie w zakładach panuje napięta atmosfera, a zarząd spółki nie godzi się na żadne rozmowy.Związkowcy są prze­ciwni podpisywaniu umowy z Chinami.Ich zdaniem jest ona niekorzystna dla pracowników.- Czy zgodziłby się pan omówić te problemy przed kamerą?- Oczywiście.Tylko proszę nie liczyć, że ujawnię moich informatorów.Powiem jednak wszystko, co wiem.Jasne, a jakże inaczej, pomyślała Malone.Chyba nie ma takiego gazetowego gryzipiórka, który by nie marzył o wystąpieniu w telewizji.Ich zdaniem praw­dziwą forsę zarabia się jedynie na szklanym ekranie.Żadne sukcesy dziennikarskie nie mogą się równać prestiżowi występu przed kamerami.Według powszechnej opinii wystarczy, żeby nazwisko choć raz pojawiło się w telewizji, a natychmiast można szukać bardziej lukratywnej pracy-jedno czy drugie spotkanie podczas przerwy na lunch i już ma się dochód roczny większy o pięć lub nawet dziesięć tysięcy dolarów.-Prawdopodobnie będę musiała wyjechać do końca tygodnia.Któryś z mo­ich współpracowników się z panem skontaktuje.- Rozumiem.Wystarczy mi tylko podać termin nagrania.Następnie wybrała numer Freda Barkera mieszkającego w Los Angeles.Przyjął jej telefon z takim entuzjazmem, jakby od dawna na niego czekał.- Ten film jest naprawdę dramatyczny - powiedziała.-Oczywiście.Zawsze można oczekiwać przerażających efektów, jeśli w sa­molocie lecącym prawie z szybkością dźwięku nagle opadną sloty.A to właśnie się przydarzyło podczas rejsu linii TransPacific [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •