[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A mnie uważasz za kogoś więcej? Roześmiała się.- Jesteś ostatnim cesarzem Melniboné.Jesteś najpotężniejszym z całej twej rasy, której związki z czarami są wręcz legendarne.Owszem, zostawiłeś oczekującą cię narzeczoną i usadziłeś twego kuzyna Yyrkoona na Rubinowym Tronie jako regenta, by rządził do twego powrotu, co świadczy o twoim idealizmie, ale tak czy tak, mój panie, nie możesz udawać przede mną zwykłego człowieka!Pomimo meczącego pragnienia, Elryk odpowiedział jej śmiechem.- Jeśli jestem kimś aż tak niezwykłym, to jak, pani, zdarzyło mi się znaleźć w tak podłej sytuacji? Drugorzędny, prowincjonalny polityk grozi mi śmiercią.- Nie powiedziałam, że wart jesteś wszelkich zachwytów, panie, ale głupotą byłoby z twojej strony odrzucać świadomość, kim byłeś i kim możesz się stać.- To drugie jest o wiele ciekawsze, pani.- Jeśli chcesz, to pomyśl o losie córki Raika Na Seema.Pomyśl o losie jego ludu pozbawionego historii i prorokini zarazem.Pomyśl o własnym końcu, bezsensownym, z dala od domu, o nie wypełnionej swej misji.Elryk nie mógł się nie zgodzić.- Może być i tak, że w tym świecie nikt nie dorówna ci w czarach.O ile nawet twe szczególne cechy nie pomogą ci w wyprawie, którą proponuję, to doświadczenie, wiedza i zdolność do refleksji mogą zaważyć o powodzeniu naszego zadania.Elryk nie potrafił opierać się dłużej pragnieniu.- Niech będzie i tak, lady Oone.Zgadzam się z góry na wszystko, co postanowisz.Odstąpiła o krok i spojrzała na niego chłodno.- Wracaj lepiej do namiotu i poszukaj eliksiru - powiedziała cicho.Albinos poczuł, jak powraca znajoma desperacja.- Zrobię tak, pani.- Skierował się szybko ku skupisku namiotów Bauradimów.Ledwie zamienił słowo z napotkanymi po drodze nomadami.Raik Na Seem nie ruszył nic z namiotu, który książę dzielił ostatnio z Alnakiem.Albinos wyjął pospiesznie manierkę z juków i pociągnął tęgi łyk czując z ulgą, jak przynajmniej na parę chwil powracają siły i iluzja zdrowia.Westchnąwszy, obrócił się ku wejściu, w którym stanął właśnie Raik Na Seem.Oczy starca pełne były bólu, którego nie potrafił ukryć, brwi nastroszone.- Zgodziłeś się pomóc Złodziejce, Elryku? Spróbujecie ziścić proroctwo? Sprowadzicie Świętą Dziewczynę? Jest coraz mniej czasu.Krwawy Księżyc niedługo już zniknie.Elryk upuścił manierkę na dywan, schylił się i podniósł Czarny Miecz, który odpiął, gdy wychodził z Oone.Oręż drżał pod palcami i Elryk poczuł przypływ mdłości.- Zrobię, cokolwiek zażądasz - odpowiedział.- Dobrze.- Starzec ujął Elryka za ramiona.- Oone powiedziała mi, że jesteś wielkim człowiekiem z wielką przyszłością i że oto nadchodzi chyba najważniejsza chwila twojego życia.Jesteśmy zaszczyceni, że możemy pomóc ci wypełnić twe przeznaczenie i wdzięczni, że obdarzasz nas swą uwagą.Elryk słuchał w pozie pełnej szacunku, na koniec skłonił się.- Sądzę, że zdrowie Świętej Dziewczyny jest o wiele ważniejsze niż jakiekolwiek ciążące nade mną fatum.Zrobię, co możliwe, by sprowadzić ją z powrotem.Oone wyjrzała zza pleców Pierwszego Najstarszego i uśmiechnęła się do albinosa.- Gotów?Elryk przytaknął i zaczął przypasywać Czarny Miecz, ale Oone powstrzymała go gestem.- Wszelką potrzebną broń znajdziesz tam, gdzie się udajemy.- Ale ten miecz to więcej niż tylko broń, pani! - Albinos znalazł się na krawędzi paniki.Złodziejka wręczyła mu różdżkę Alnaca.- To ci wystarczy, mój panie cesarzu.Przynajmniej tym razem.Zwiastun Burzy zabormotał gniewnie, gdy Elryk pozwolił mu opaść na poduszki.Brzmiało to niemal jak groźba.- Ale jestem z nim związany.- zaczął Elryk.- Nie jesteś - potrząsnęła spokojnie głową Oone.- Wierzysz tylko, że ten miecz stanowi część twej osobowości.Tak nie jest.To twój osobisty demon ucieleśniający nie siłę twą, ale słabość.- Nie pojmuję, co mówisz, pani, lecz jeśli nie chcesz, bym brał miecz ze sobą, to dobrze, zostawię go tutaj - westchnął Elryk.Ostrze przemówiło ponownie, tym razem pojękując upiornie, ale Elryk zignorował dźwięk.Dołożywszy do miecza jeszcze manierkę, wyszedł pewnym krokiem z namiotu.Na zewnątrz czekały na nich konie gotowe do podróży z powrotem do Spiżowego Namiotu.Jechali w pewnej odległości za Raikiem Na Seemem, a Oone opowiadała Elrykowi o Świętej Dziewczynie i jej znaczeniu dla Bauradimów.- Jak pewnie już się orientujesz, takiemu dziecku powierza się całą historię i marzenia klanu, całą zgromadzoną wiedzę.Wszystko, co uważają za prawdziwe lub wartościowe, zawierają w jej umyśle.To żywa skarbnica całej ich mądrości, esencja ich historii jeszcze z czasów, zanim zostali władcami pustyni.Gdyby stracili ją, wówczas, jak sądzą, musieliby zacząć pisać swoją historię od nowa, raz jeszcze zdobywać ciężko opłacone doświadczenie i wiedzę.Ponownie przyszłoby im popełniać te same błędy i pomyłki, które przez stulecia wytaczały krew z żył ich przodków.Można powiedzieć, że ona jest Czasem.Jest ich biblioteką, muzeum, religią i kulturą zamkniętą w ludzkiej postaci.Rozumiesz teraz, czemu tak boleją nad jej chorobą? Ona jest duszą całego klanu, uwięzioną teraz tam, gdzie tylko nieliczni mogą dotrzeć, o wydobyciu jej nie wspominając.Elryk gładził palcami różdżkę, którą przywiesił u pasa zamiast miecza.- Nawet gdyby była tylko zwykłym dzieckiem opłakiwanym przez rodzinę ledwie, też gotów byłbym pomóc - powiedział.- Polubiłem tych ludzi i ich przywódcę.- Jej los jest powiązany z twoim - stwierdziła Oone.- Niezależnie od szlachetnych deklaracji, tak naprawdę mały masz wybór w tej materii.Ta kwestia wcale mu się nie spodobała.- Mam wrażenie, że wy, Złodzieje Snów, znacie aż za dobrze mnie, moją rodzinę, mój lud i przeznaczenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]