[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Proszę zrozumieć, nie wiemy dokładnie.Udało nam się znaleźć zaledwie kilka gniazd.- Kiedy zaczną atakować ludzi?- Od razu.Już teraz.Muszą dużo jeść, żeby szybko rosnąć.Będą musiały zabijać masowo.Dzikie zwierzęta, zwierzęta hodowlane, czasami ludzi.Na początku rzadko będą napadały na ludzi, żeby nie zwracać na siebie zbytniej uwagi.Mimo swojej drapieżności będą kierowały się świadomością, iż z powodu niewielkiej liczebności są bardzo narażone na wytępienie.Owszem, są psychopatycznymi zabójcami, ale nie są głupie.- Mamy już w terenie pewną ilość oddziałów - powiedział prezydent.- Musimy jednak wysłać znacznie więcej.Trzeba zastosować do tropienia potworów samoloty i helikoptery.Przed chwilą rozmawiałem z Sandburgiem.Zaraz tu będzie.On wie znacznie więcej o naszym potencjale.Mimo wszystko trzeba chyba powołać rezerwistów, może nawet ściągnąć jakieś jednostki z zagranicy.Musimy poza tym zająć się organizacją obozów dla uchodźców.- Nie chcemy stać z założonymi rękami - oświadczył Wolfe.- Jest nas wiele tysięcy.Dajcie nam broń, a staniemy ramię przy ramieniu z waszymi żołnierzami.Znamy te stworzenia, ponadto to myje tutaj sprowadziliśmy.To nasz obowiązek pomóc wam i.- Później - odparł prezydent.- 1 tak znajdzie się dla was mnóstwo pracy.Samo wywiezienie was w teren byłoby gigantycznym zadaniem.W chwili obecnej musimy polegać wyłącznie na naszych ludziach.- A co z mieszkańcami tamtych terenów? - zapytał Wilson.- Czy będziemy ich ewakuować?Prezydent pokręcił głową.- Chyba nie, Steve.Musimy przede wszystkim poradzić sobie ze wszystkimi uchodźcami.Poza tym skłonny jestem przypuszczać, że na razie potwory nie będą nazbyt agresywne.Prawdopodobnie będą się trzymać od nas z dala.Może dojść do pewnych incydentów, ale do tego trzeba będzie się przyzwyczaić.Na razie nie możemy nic więcej zrobić.- Ma pan rację - rzekł Wolfe.- Jest ich niewiele i skoncentrują się na odtwarzaniu swej potęgi.Młode, przynajmniej przez jakiś czas, nie będą stanowiły zbyt wielkiego zagrożenia.Muszą urosnąć i nabrać wagi.Poza tym wydaje mi się, że będą świadome, iż tutejsi ludzie dysponują większą ilością broni, w dodatku znacznie groźniejszej, niż my posiadaliśmy.Przez tak długi czas żyliśmy w pokoju, że zapomnieliśmy większości technik militarnych i musieliśmy zaczynać budować broń od początku.- Zdaje się, że czeka pana bardzo pracowity dzień, panie prezydencie - stwierdził Foote.- Jeśli nie ma pan więcej pytań do nas.Prezydent wstał, obszedł biurko i uścisnął obu mężczyznom dłonie.- Dziękuję, że przyjechaliście - powiedział.- Musimy niezwłocznie zająć się tą sprawą.Wilson także wstał.- Czy mogę teraz zwołać konferencję? - zapytał.- Czy chce pan, abym zaczekał, aż porozmawia pan z kimś z Departamentu Obrony?Prezydent zamyślił się na chwilę.- Chyba lepiej zwołać od razu - odparł.- Wolałbym, żebyśmy to my pierwsi powiadomili dziennikarzy.Wojskowi na razie mają zakneblowane usta, ale ta sytuacja wkrótce się zmieni.Wielu kongresmenów chciałoby się ze mną dziś spotkać.Lepiej będzie, jeśli przyjdą tu, wiedząc już o wszystkim.- Jest jeszcze jedna sprawa - powiedział Wilson.- Spał pan już i nie chciałem pana budzić.Mamy teczkę pełną diamentów.- Diamentów? A cóż mają jeszcze z tym wspólnego diamenty?- To dość szczególna sprawa, panie prezydencie - wyjaśnił Wilson.- Pamięta pan, Gale miał przy sobie aktówkę.- I w tej aktówce trzyma diamenty?- Zapakowane w woreczki.Otworzył przede mną jeden z nich i wysypał je na biurko.Stwierdził, że w innych woreczkach znajduje się to samo.Nie mam zresztą podstaw, żeby mu nie wierzyć.Uchodźcy wpadli na pomysł, by pokryć przynajmniej w części wydatki związane z ich przeniesieniem się do miocenu.- Chciałbym widzieć twoją minę, kiedy on wysypał na biurko diamenty - rzekł prezydent.- Pozwól, że zapytam, co zrobiłeś z tym fantem.- Wezwałem Jerry'ego Blacka i przydzieliłem Gale'owi ochronę.Nalegałem, żeby zatrzymał diamenty przy sobie.- Chyba nic więcej nie byłbyś w stanie zrobić.Sądzę, że powinienem zwrócić się do Departamentu Skarbu, żeby wzięli aktówkę do depozytu.Poza tym trzeba porozmawiać z Reillym Douglasem, czy coś takiego jest legalne.Jak sądzisz, ile mogą być warte te wszystkie diamenty?- Gale powiedział, że przy obecnych cenach około biliona.O ile, rzecz jasna, zostaną wprowadzone na rynek stopniowo i nie spowodują spadku cen.To ma być zapłata nie tylko dla nas, ale dla całego świata.Gale chce je przekazać nam jako przedstawicielom wszystkich rządów.Stwierdził, że jesteśmy jedynym rządem w ich mniemaniu godnym zaufania.- Chyba rozumiesz, jaka może z tego być afera.Gdyby przeciekło choć jedno słowo.- Jeśli mam być szczery, musimy wszyscy zrozumieć, że oni chcą tylko odwdzięczyć się jakoś.Chcą pokryć część kosztów.- Tak, wiem - rzekł prezydent.- Zobaczymy, co o tym wszystkim powie Reilly.34.Od wczesnego ranka w Parku Lafayette, oddzielonym od terenu Białego Domu szerokością alei, gromadził się tłum.Była to ta sama milcząca i spokojna grupa, która czuwała przez całą niedzielę.Pojawiło się jednak kilka transparentów, których nie było poprzedniego dnia.Na jednym z nich wymalowano koślawymi literami: WRACAJMY DO MIOCENU.Drugi głosił: PRZENIEŚMY SIĘ DO SZABLOZĘBNYCH.Jeszcze inny: OPUŚĆMY TEN PARSZYWY ŚWIAT.W stronę wąsatego młodzieńca, trzymającego tablicę z napisem: WRACAJMY DO MIOCENU, przepchnął się przez tłum dziennikarz.- Czy zechciałby mi pan powiedzieć - zapytał - co tu się dzieje?- Nie umiesz czytać, człowieku? - odrzekł tamten niecierpliwie.- Jest napisane dość wyraźnie.- Zastanawiam się, czego chcecie dowieść - nalegał dziennikarz.- Czyżbyście nie mieli żadnego konkretnego celu?- Nie mamy żadnego celu - odparł młodzieniec.- W przeszłości próbowaliśmy dowieść naszych racji, ale nie wywalczyliśmy nic.- Wskazał kciukiem w stronę Białego Domu.- Tamci nie chcą nas słuchać.Nikt nie chce nas wysłuchać.- Tym razem - wtrąciła dziewczyna stojąca tuż obok chłopaka z tablicą - nie chcemy niczego dowodzić.Po prostu manifestujemy, co chcielibyśmy zrobić.To znaczy - wrócić do miocenu.- Albo eocenu - dodała inna dziewczyna - lub do paleocenu.Wszystko jedno dokąd, byleby wynieść się z tego parszywego miejsca.Chcemy opuścić ten zasmarkany świat i zacząć od początku.Chcemy cofnąć się w czasie i stworzyć taką cywilizację, jakiej pragniemy.Od wielu lat staraliśmy się zmienić nasze społeczeństwo, ale nic z tego nie wyszło.A kiedy zrozumieliśmy, że nie damy rady go zmienić, spróbowaliśmy się odizolować.Dlatego właśnie powstały komuny.Ale społeczeństwo nie pozwala nam na izolację.Wyciąga po nas ręce i wsysa z powrotem.Nigdy nie pozwoli nam się uwolnić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]