[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On również towarzyszyłdziewczynie i Bluntowi rok temu.Przez krótką chwilę Paul zastanawiał się, czyi Blunt jest gdzieś niedaleko.Potem przestał o tym myśleć.Stwierdził bowiem, iżpatrzy właśnie na ciemną, bystrą twarz Jasona Warrena. Paul Formain przedstawił się. Telefonowałem. Proszę usiąść. Warren skinieniem dłoni wskazał Paulowi krzesło, samzaś zajął stojące naprzeciw.Obserwował Paula nie kryjąc zainteresowania, jakdziecko nieświadome popełnianego nietaktu. Czym mogę panu służyć?Paul również obrzucił rozmówcę taksującym spojrzeniem.Warren siedziałniedbale, niemal pokładając się na fotelu, ale jego szczupłe ciało instynktownieutrzymywało równowagę, jak ciało tancerza lub atlety w szczytowej formie.Wi-dać było, że mógłby błyskawicznie zerwać się na nogi. Chciałbym, aby odrosło mi ramię oznajmił Paul. A, tak odparł Warren zerkając w stronę telefonu. Po rozmowie z pa-nem zasięgnąłem o panu informacji z dostępnych zródeł. Jest pan inżynierem. Byłem stwierdził Paul, nieco zdumiony brzmiącą w jego głosie nutkągoryczy. Wierzy pan w Siły Alternatywne? Nie przyznał się Paul. Mówiąc szczerze, to nie. Ale sądzi pan, że dzięki nim może odzyskać ramię? Zawsze to jakaś szansa. No tak skwitował Warren. Oto inżynier.Praktyczny realista, dopókicoś działa, nie obchodzi go zasada działania. To tylko część prawdy zaprotestował Paul.27 Ale dlaczego zawraca pan sobie głowę Siłami Alternatywnymi? Dlaczegopo prostu nie wyhodował pan nowego ramienia, korzystając z banku zalążków? Próbowałem przyznał Paul. Nie przyjęły się.Przez kilka sekund Warren siedział w całkowitym bezruchu.Paul nie dostrzegłżadnej zmiany w wyrazie jego twarzy lub postawy, odniósł jednak wrażenie, iżnagle w umyśle rozmówcy uruchomił się jakiś subtelny mechanizm. Proszę rzekł Warren, wolno i wyraznie wymawiając słowa niech mipan wszystko opowie.I Paul spełnił tę prośbę.Kiedy mówił, Warren siedział w milczeniu i słuchał.Przez cały kwadrans, jaki zajęła Paulowi relacja, jego rozmówca nie drgnął anirazu.I dość nieoczekiwanie Paul przypomniał sobie, u kogo widział już taką zdol-ność koncentracji.Kiedyś obserwował wyżła wystawiającego ptaka: nos wysunię-ty do przodu, tworzący jedną linię z grzbietem i ogonem, uniesiona łapa, a całośćnieruchoma jak Zmierć na starej ikonie.Gdy Paul skończył, Warren milczał jeszcze przez chwilę.Bez słowa, nie po-ruszając żadnym zbędnym mięśniem, uniósł prawą rękę i wyciągnął ku Paulowipalec wskazujący.Ruch ten miał w sobie coś z nieuchronności działania maszynylub chylenia się wierzchołka ściętego drzewa. Proszę patrzeć na mój palec odezwał się monotonnym głosem. Pro-szę patrzeć na sam koniec mojego palca.Niech pan patrzy bardzo uważnie.Nakońcu palca, pod paznokciem, widzi pan małą czerwoną plamkę.To kropla krwi,wypływającej spod paznokcia.Widzi pan, jak nabrzmiewa.Robi się coraz więk-sza.Za chwilę opadnie na ziemię.Teraz jednak ona rośnie, jest większa, większa,większa. Przepraszam przerwał Paul. Nie widzę żadnej kropli krwi.Traci panczas, swój i mój.Warren opuścił rękę. Ciekawe powiedział tylko. Bardzo ciekawe. Doprawdy? spytał Paul. Wyzwolonych członków Gildii Orędowników również nie można zahip-notyzować stwierdził Warren. Pan jednak przyznał, iż nie wierzy w SiłyAlternatywne. Wydaje się więc, że mógłbym startować poza konkursem orzekł Paul.Warren, zgodnie z oczekiwaniami Paula, podniósł się z fotela jednym płyn-nym ruchem.Szybkim i lekkim krokiem przeciął pokój, przy ścianie odwrócił sięi ruszył z powrotem. Aby oprzeć się hipnozie powiedział zatrzymując się przed Paulem musiał pan korzystać z Sił Alternatywnych, choćby nie uznawał pan ich istnienia.Podstawą Sił Alternatywnych jest ich absolutna niezależność od jakiejkolwieksiły, fizycznej, czy innej natury
[ Pobierz całość w formacie PDF ]