[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I on natym, co zrobił, nie poprzestanie: będzie szukał następnych ofiar.- Czy nie ma żadnej szansy na to, żeby przestał mordować sam z siebie? - zapytał Bentley.- To mało prawdopodobne.On zabija z zemsty za to, co przeżył.Ale przedewszystkim dlatego, że jego dążenie do wyzwolenia odbywa się głównie przezprzemoc, przez całkowite zawładnięcie drugą osobą i przez zadanie śmierci.To zaś, czego on pragnie, to jest osiągnięcie tego spełnienia, o którym marzyod bardzo dawna.Ale i ja, i panowie dobrze wiemy, że stuprocentowarealizacja szalonych fantazji jest niemożliwa.On albo tego nie wie, albo nieprzyjmu-je tego do wiadomości.I będzie próbował jeszcze niejedn raz.Będzie się wnim gromadziła wściekłość, tak samo jak i frustracja z powodu niemożnościosiągnięcia celu; będzie coraz bardziej okrutny, coraz bardziej nieludzki.W szyby okien zaczęły powoli uderzać krople deszczu.-I ofiar może być coraz więcej - dodał Brolin grobowym głosem.Bentley Cotland nie mógł powstrzymać dreszczu niesmaku na wspomnienienagiego ciała zamordowanej kobiety leżącego na zimnym metalowym blaciestołu sekcyjnego.21Samochód mknął po czarnej wstędze szosy wijącej się między drzewami ibrzegiem rzeki Columbii.Był to region głębokich wąwozów, urwistych skał irozciągających się po horyzont borów iglastych, które porastały stromezbocza wzgórz.Brolin prowadził i myślał o tym filmie Daria ArgentyPhenomena, który widział w dzieciństwie.Ciężka atmosfera panująca wdolinach i zagubionych wąwozach Szwajcarii kosztowała go wówczas kilkanieprzespanych nocy.Gdyby wiedział, że tak niedaleko od miejsca, gdziemieszkał, królował równie przerażający pejzaż, nigdy by nie zmrużył oka!Wyjechał z Portland, kierując się na wschód, i po mniej więcej godziniejazdy opuścił autostradę międzystanową numer 84.Było to około dziesięćkilometrów wcześniej.To właśnie najbardziej podobało mu się w Oregonie: mieszkając w Port]and,pod każdym względem wielkim mieście, w którym można było znalezćwszystko, co się chciało, miało się i morze, i góry w odległości niecałych stu kilometrów w każdą stronę.Wystarczyło usiąść za kierownicą i już pogodzinie człowiek znajdował się w świecie z opowieści Lewisa i Clarka*.Tutaj, jak przed potopem, królową była natura Wszędzie było widać dumniesterczące szczyty, wielkie przepaście, wodospady i niezgłębione lasy Trudnow to uwierzyć, ale nadal istniały tu miejsca nietknięte ludzką stopą.________________*Meriweather Lewis i William Clark - słynni wojskowi i podróżnicy,którzy przejechali Stany Zjednoczone ze wschodu na zachód na początkuXIX wieku.______________Brolin wiedział, że droga do mordercy prowadzi przez osobę LelandaBeaumonta.nie mogło być inaczej.W jakiś sposób rojenia mordercy pełnebyły czynów Lelanda.Musieli się znać, spotykać na tyle często, żeby Lelandzwierzył mu się ze swojej metody, a być może nawet wyuczył pewnychpraktyk.Było dziwne, że obaj mężczyzni poznali sztukę chirurgii i żedokładnie w taki sam sposób ucinali ofiarom ręce.Silnik białego mustanga zawarczał, kiedy Brolin zredukował bieg,zatrzymując się na stacji benzynowej w mieścinie zwanej Odell.Zapytał odrogę, zatankował pełny bak benzyny i natychmiast odjechał.Wtorek budziłsię powoli, ślamazarnie; nad dachami wciąż wisiała jeszcze szara mgła.Całypoprzedni dzień Brolin spędził pracując nad profilem mordercy, szukająctego jednego szczegółu, który by wszystko odmienił.Tymczasemlaboratorium potwierdziło, że w ogromie szczątków różnych przedmiotówzebranych na miejscu zbrodni nie było żadnych interesujących śladówReszta wieczoru upłynęła Joshui na powtórnej lekturze dawnych notatekdotyczących Lelanda Beaumonta.Postanowił wrócić do miejsc, z którychtamten pochodził; pojechać tam, gdzie mieszkał Beaumont, porozmawiać zludzmi, z którymi się spotykał, i być może nawet pogadać z ojcem,milczącym, zgryzliwym pustelnikiem, który wychował Lelanda.Po pokonaniu dziesięciu kilometrów wjechał do hrabstwa Wasco.Byłzmęczony [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •