[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potykam się o skrzynki, stare naczynia i lampy, przerzucam starą odzieżi jeszcze starsze książki, i nie mogę go znalezć.Wiatr i deszcz uderzają wjedyne okno, jakby domagały się, by je wpuścić.Słyszę odgłos kapania, więcgdzie w dachu musiała zrobić się szpara.Ten strych nie jest tak zagraconyjak poddasze na Shepard Street, więc nie powinienem mieć trudności zeznalezieniem tego, czego szukam.Ocieram sobie skórę na nodze o zapad-niętą kanapę i nie mogę się nadziwić, jak ktoś wpadł na tak głupi pomysł,żeby ją tu wciągnąć.Pod jakimś płaszczem znajduję swoją starą rękawicębaseballową, a byłem pewien, że przepadła na zawsze.Natrafiam na dzie-cięcy zeszyt wypełniony gryzmołami przedstawiającymi latarnie morskie.Mój czy Abby? Nie pamiętam.Komin skrzypi.Znajduję parasol plażowy,którego nikt nie używał pewnie od dwudziestu lat i ręczniki plażowe, za-pewne tak samo dawno prane.Jestem już gotów się poddać.Może stworzo-na przeze mnie teoria jest błędna, może popełniłem fatalną pomyłkę.Jednak wiem, że mam rację.Tak jak było kiedyś.Ruch b4 , pierwsze posunięcie w Podwójnym Ekscelsiorze, jeśli białemają przegrać.Jednak w tym wypadku symbol ten nie oznacza pola naumownej szachownicy, którą stworzyłem na cmentarzu, lecz wyraz.B4.Kiedyś.** Nieprzetłumaczalna gra słów.W języku angielskim symbol B4 oraz słowo before (kie-dyś, przedtem) brzmią tak samo.Tak jak było kiedyś.To znaczy, zanim wszystko się popsuło.Jednak nie popsuło się wówczas, kiedy ojciec zrezygnował ze stanowiskasędziowskiego, tylko znacznie wcześniej.Według słów Almy, ojciec powtarzał,że wszystko się popsuło, kiedy zerwał stosunki z bratem, żeby móc realizowaćswe ambitne plany.Z wujkiem Derekiem, swym młodszym bratem, którynadał mi mój przydomek.Z wujkiem Derekiem, zagorzałym komunistą, którypod koniec życia stał się również wielkim nacjonalistą.Jednak nie dla niegobyły pokojowe protesty - modlenie się, kiedy gliny leją cię po głowie, jak ma-wiał.On wolał odpowiadać na atak.Walka zbrojna, to było coś dla niego.Kiedy Sędziego nie było w domu, siadaliśmy u stóp wujka Dereka i zafascy-nowani słuchaliśmy jego słów, które szczególnie przemawiały do Abigail:działanie, działanie i jeszcze raz działanie.Jednak towarzyszące wyłączniewłaściwej ideologii.Wujek Derek lubił Czarne Pantery, choć ich ideologięuważał za nieco naciąganą, lubił SNCC*, ale najbardziej podziwiał czarnychkomunistów biorących aktywny udział w walce z segregacją rasową.*SNCC - Student Nonviolent Coordinating CommitteeA kto należał do najsłynniejszych czarnych komunistów?Angela Davis.Angela Davis.Odsuwam zwinięty dywan i nagle - jest.Wyprostowuję się.Patrzę na pluszowego misia, którego Abby wygrała podczas jarmarkuprzed wieloma laty.To znajdująca się w opłakanym stanie panda, którejmoja siostra nadała imię George Jackson, na cześć czarnego bojownikazastrzelonego podczas próby ucieczki z więzienia San Quentin.W tamtychczasach kochały się w nim wszystkie czarne kobiety w Ameryce będące wodpowiednim wieku.jak również te o wiele za młode, jak nasza Abby.Geo-rge Jackson - przystojny, dynamiczny rewolucjonista.George Jackson, ko-chanek Angeli Davis, jak wówczas twierdzono.Chłopak Angeli.(III)Jestem na dole w kuchni i rozmyślam.Huragan nadal wstrząsa domem.Kilka minut temu znów wyszedłem z przenośnym reflektorem na zewnątrz -pomimo wichru, deszczu i piorunów, którymi natura wyraża latem swąwściekłość - aby sprawdzić, czy nikt mnie nie obserwuje.W pewnej chwili,gdy skierowałem strumień światła na muszlę koncertową przesłoniętą terazścianą deszczu, odniosłem wrażenie, że widzę jakiś cień, toteż przebiegłemOcean Avenue i przeszukałem jej okolicę, żeby się upewnić.Nie znalazłem nikogo.Jednak teraz ociekam wodą, a mój reflektor ledwoświeci i nie mam skąd wziąć nowych baterii.W domu znajduję przenośną lampę akumulatorową, którą wykorzystujęteraz do oświetlenia George'a.Pluszowy mis leży bezwładnie na stole, jakby czekał na sekcję.Badam godokładnie, kawałeczek po kawałeczku, ostrożnie rozdzielam futro, szukającręcznie zszytych rozdarć lub rozcięć, jednak niczego nie znajduję.Podnoszęzabawkę i potrząsam nią, ale nic z niej nie wypada.Wyjmuję paznokciamiplastykowe oczy, lecz po nimi też nic nie ma.Wywracam na lewą stronęniebieską bluzeczkę pandy należącą niegdyś do Abby, lecz wewnątrz nieukryto liściku.Zatem skupiam całą uwagę na miejscu, które zainteresowałomnie od początku - na szwie w miejscu złączenia prawej nogi z korpusem, zktórego już od trzydziestu lat wypadają obrzydliwe różowe paprochy.Wsu-wam tam palec, potem, powiększając rozdarcie, dwa palce, ale czuję podnimi tylko wypełniacz.Ostrożnie i powoli, żeby nie zniszczyć tego, co tamewentualnie ukryto, wyciągam go i rozkładam na blacie.Już po niedługiej chwili moje palce dotykają czegoś twardego i płaskie-go, szerokiego na osiem, dziesięć centymetrów.Ciągnij, ciągnij, powoli, żeby nie złamać.to coś, jakby.jakby.jakby dyskietka komputerowa.Bo to jest dyskietka.(III)Dwoma palcami wyciągam ją na wierzch, przysuwam do lampy i spraw-dzam, w jakim jest w stanie.Jestem wściekły na Sędziego.Wszystkie teposzukiwania i wskazówki, śmierć i chaos z powodu czegoś takiego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]