[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nim zdążyłem mrugnąć, już przykładała mi nóż do gardła.Próbowałem tłuma-czyć Ehlanie, że mam więcej niż trzeba ludzi na odbicie Chyrellos, ale ona cośwspomniała o przedsięwzięciu, które musi chronić.Nigdy do końca nie pojąłem,o co jej chodziło.Tak więc razem wymaszerowaliśmy z Cimmury i dołączyliśmydo Dregosa i Oblera, a potem przybyliśmy do Zwiętego Miasta.A teraz czy ktośmoże mi wytłumaczyć, co tu naprawdę się działo? Zwykła polityka kościelna  powiedział patriarcha Emban oschle.Wiesz, jak tu się kocha intrygi.Walczyliśmy o opóznienie obrad hierarchii, mani-pulowaliśmy głosami, uprowadzaliśmy patriarchów i tym podobne sprawy.Led-wie byliśmy w stanie trzymać prymasa Cimmury z dala od tronu, a wtedy pojawiłsię Martel i zaczął oblegać Zwięte Miasto.Wycofaliśmy się za wewnętrzne mu-ry i zajęliśmy pozycje obronne.Ostatniej nocy, przed twym przyjazdem, sytuacjazaczynała już być naprawdę trudna. Czy ujęto Anniasa?  zapytał król Obler. Obawiam się, że nie, wasza wysokość  odparł Dolmant. Martelowiudało się tuż przed świtem wykraść go z miasta. To dopiero nieszczęście!  zmartwił się Obler. A zatem może wrócići mieć spore szanse na tron arcyprałata. Jego widok niezmiernie by nas uradował, wasza wysokość  powiedziałDolmant z ponurym uśmiechem. Z pewnością słyszałeś, miłościwy panie, o po-wiązaniach Anniasa z Martelem i naszych podejrzeniach co do związku międzynimi a Othą.Szczęśliwie udało się nam skłonić dowódcę przybocznej straży arcy-prałata do podsłuchania rozmowy Anniasa z Martelem.Pułkownik Delada jestcałkowicie neutralny i wszyscy o tym wiedzą.Gdy tylko zapozna hierarchówz tym, co słyszał, Annias zostanie co najmniej wyklęty z Kościoła. Umilkł,a po chwili podjął wątek:  Zemosi, zgodnie z umową pomiędzy Othą i Annia-sem, są zgromadzeni we wschodniej Lamorkandii.Gdy tylko Otha się dowie, żeChyrellos nie zostało zdobyte, ruszy na zachód.Proponowałbym, abyśmy podjęli211 w związku z tym odpowiednie kroki. Czy możemy się domyślić, dokąd ucieka Annias?  zapytała Ehlana z bły-skiem w oku. Najjaśniejsza pani, Annias i Martel wraz z księżniczką Arissą i twym ku-zynem Lycheasem uciekli do cesarza Othy  rzekł Sparhawk. Dlaczego ich nie zatrzymacie?!  wykrzyknęła królowa Elenii. Możemy spróbować, wasza wysokość  rycerz wzruszył ramionami jednakże nie robiłbym sobie wielkich nadziei. Chcę go mieć, Sparhawku, muszę go mieć  powtarzała Ehlana z zawzię-tością. Bardzo mi przykro, wasza wysokość  wtrącił patriarcha Dolmant  aleAnnias jest winny przestępstwa przeciwko Kościołowi.My dostaniemy go pierw-si. Po to, aby do końca swych dni mógł modlić się zamknięty w jakimś klasz-torze?  zapytała ze wzgardą. Ja mam inne plany co do jego osoby, waszaświątobliwość.Wierz mi, jeżeli dostanę go w swoje ręce, nie oddam go Kościo-łowi, dopóki sama z nim nie skończę.Potem będziecie sobie mogli wziąć to, coz niego zostanie. Dość tego Ehlano  rzekł ostro Dolmant. Jesteś o krok od jawnegonieposłuszeństwa wobec Kościoła.Nie posuwaj się za daleko.Jednak, aby byćw zgodzie z prawdą, nie klasztor czeka Anniasa.Przestępstwo, którego się dopu-ścił przeciwko Kościołowi, jest karane spaleniem na stosie.Królowa Elenii i patriarcha Demos mierzyli się wzrokiem, a Sparhawk śmiałsię w duchu.Potem Ehlana spuściła oczy zawstydzona. Wybacz mi, wasza świątobliwość.Byłam zbyt porywcza.Jak powiedziałeś,spalenie.? Co najmniej, Ehlano. Oczywiście, podporządkuję się woli naszego Zwiętego Ojca, Kościoła.Wo-lałabym umrzeć, niż być nieposłuszną. Kościół docenia twe posłuszeństwo, córko  stwierdził Dolmant łagodnie.Ehlana złożyła pobożnie dłonie i obdarzyła go pełnym fałszywej skruchyuśmieszkiem.Dolmant mimo woli wybuchnął śmiechem. Niegrzeczna z ciebie dziewczynka, Ehlano  strofował ją. Tak, wasza świątobliwość  przyznała. Zdaje mi się, że jestem nie-grzeczna. To bardzo niebezpieczna białogłowa, przyjaciele. Wargun zwrócił siędo innych monarchów. Dbajmy, aby nie wchodzić jej w drogę.No dobrze, a codalej?212 Emban zapadł się głębiej w swój fotel i począł w zamyśleniu kręcić młynkapulchnymi palcami. W zasadzie postanowiliśmy, że trzeba definitywnie rozwiązać kwestię ar-cyprałatury, wasza wysokość.Do tego wniosku doszliśmy, nim wkroczyłeś domiasta, najjaśniejszy panie.Przygotowanie twych wojsk do wymarszu w kierun-ku centralnej Lamorkandii zajmie ci trochę czasu, prawda? Przynajmniej tydzień  odparł chmurnie Wargun  a możliwe, że i dwa.Część z moich jednostek, w większości maruderzy i tabory z ekwipunkiem, jestjeszcze w połowie drogi z Arcium.Podczas przekraczania mostów robią się praw-dziwe zatory i trochę potrwa, nim ponownie ustawię oddziały w należnym szyku. Wasza wysokość, możemy ci dać co najwyżej dziesięć dni  rzekł Do-lmant. Niezbędnych przegrupowań dokonaj podczas marszu. Tego nie robi się w ten sposób, wasza świątobliwość! Trudno, tym razem tak postąpisz, miłościwy panie.%7łołnierze w marszuwięcej czasu spędzają na siedzeniu i czekaniu na maruderów niż na maszerowa-niu.Wykorzystajmy ten czas. I jeszcze jedno, wasza wysokość  dodał patriarcha Ortzel. Trzymajswoich wojaków z dala od Chyrellos.Większość mieszkańców uciekła, więc mia-sto jest wyludnione.Jeżeli twoich ludzi zbyt pochłonie przeszukiwanie opuszczo-nych domów, to trudno będzie zebrać ich, gdy przyjdzie pora wymarszu. Dolmancie  powiedział Emban  ty obecnie przewodzisz hierarchii.Myślę, że powinniśmy jutro skoro świt wznowić obrady.Nie pozwólmy dzisiajnaszym braciom na wycieczki do Miasta Zewnętrznego.Oczywiście, mam nauwadze ich bezpieczeństwo, jako że pewna liczba najemników Martela nadal mo-że ukrywać się w ruinach.Głównie jednak chodzi mi o to, by nie mieli okazjizbyt dokładnie zapoznać się ze zniszczeniami przed rozpoczęciem posiedzenia.Naraziliśmy się sporej grupie patriarchów i nawet po zdyskredytowaniu Annia-sa będą od razu tworzyły się koalicje, mogące zakłócić przewidywany przebieggłosowania.Wydaje mi się, że powinniśmy przed rozpoczęciem obrad odprawićnabożeństwo w głównej nawie bazyliki.Będzie to uroczysta i połączona z dzięk-czynieniem ceremonia.Ortzelu, czy zechcesz ją poprowadzić? Będziesz naszymkandydatem, więc dajmy wszystkim okazję, by oswoili się z twoim widokiem.I jeszcze jedno, Ortzelu, spróbuj uśmiechać się od czasu do czasu.Daję ci słowo,twoja twarz na tym nie ucierpi. Czyżbym był aż tak surowy, bracie?  zdziwił się patriarcha Kodachuz ledwie dostrzegalnym uśmiechem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •