[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co nie zmieniało faktu, że Maio mógł być zamieszany wjakiś spisek.Na przykład dla pieniędzy.Teraz, gdy jeszcze raz sobie wszystkoprzemyślała, uznała, że być może nie przypadkiem Omaajczyk wylądował w jej łóżku.Ao czym mógł świadczyć jego upór w czatowaniu przed bramą? Na wielkiego Morlaya,popadam w paranoję, nie dość, że wszystkich wokół podejrzewam, to na dodatek gdyktoś tylko okaże mi troskę, od razu wydaje mi się jeszcze bardziej podejrzany.Zatęskniła za swoimi w połowie ułożonymi puzzlami - potrzebowała odpoczynku, aukładanka stanowiła idealny sposób na szybkie oderwanie się od ponurej rzeczywistości.Nie miała jednak za dużo czasu, więc szybko się umalowała i nałożyła perukę AnnieHeart.Otulona w hotelowy szlafrok, za pomocą kompfona kupiła w sklepie Expressciepłe ubranie dla swojej bohaterki.Czekając na robota, porozmawiała z Yiannisem iwysłała wiadomość do Habiba: obaj byli bardzo przejęci sytuacją polityczną.Ubraniedostarczono jej w niecałe dwadzieścia minut: sklepy Express były drogie, aleniezawodne.Włożyła różowy kombinezon i pikowaną kurtkę, jej zdaniem okropną,natomiast bardzo w guście blond Annie, a potem wyjęła z sejfu dwa naszyjniki,perfekcyjny dodatek specjalnie na taką okazję: nie ma nic lepszego niż biżuteria, bydopełnić przebrania zwykłej, choć żądnej mocnych wrażeń dziewczyny.Odrzuciładelikatny złoty wisior, który nie pasował do ciepłej odzieży, ubrań i wybrała inny klejnot,swój ulubiony: stare netsuke z kości słoniowej, uśmiechniętego człowieczka z workiemna ramieniu, zawieszonego na sznurze rubinów i paciorków ze złota.Stanowił część jejpakietu fałszywych pamiątek: miała go otrzymać przed śmiercią od matki.To było dośćniezwykłe, ponieważ paczka z pamiątkami wręczana replikantom zawierała przedmiotyraczej popularne: zabawki, obrazki holograficzne, tanie pierścionki.Bruna poszła zeswoim netsuke do eksperta, który zaświadczył, że to autentyczny chiński wyrób z epokiMing.Bardzo wytworna biżuteria.Bruna ceniła ją nie tyle za materialną wartość, co zazabawną niezwykłość i wzruszenie, jakie chiński człowieczek w niej wzbudzał.I choćwiedziała, że jej matka nigdy nie istniała, darzyła netsuke czułą miłością, mającą swójdaleki początek w jej nieistniejącym dzieciństwie.Gdzieś głęboko w niej samej.Kiedymiała ze sobą człowieczka z workiem na plecach, czuła, że on ją chroni.A potrzebowałaochrony w starciu z Hericiem, który ostatnio wyrósł na olbrzyma.Założyła naszyjnik,sprawdziła, czy zapięcie dobrze trzyma, rzuciła ostatnie, pełne zadowolenia spojrzenie wlustro i zeszła do baru, kołysząc się na wysokich, antypoślizgowych obcasach modnychśniegowców.Również różowych i obrzydliwych.Usiadła na stołku przy barze, do czwartej brakowało dwudziestu minut.Nie byłożadnych klientów, kelner szybko się zjawił.Bruna zamówiła wódkę z sokiemcytrynowym i stosik kanapek na zimno, które od razu zaczęła jeść, nie chciała zemdleć zgłodu na spotkaniu z Hericiem.Kiedy nadszedł Serra, na talerzu pozostała jednakanapka.- Tajemnicza Annie Heart - przywitał ją supremacjonista.Nie wyglądał na zadowolonego.- Nie ukrywasz przede mną niczego, prawda? Bardzo by mi się to nie spodobało.- Skąd ten pomysł, że coś ukrywam? Poczęstujesz się kanapką?Serra pokręcił głową.Nie spuszczał jej z oczu.- Tym lepiej - skonstatowała replikantka, z rozkoszą zatapiając zęby w sandwiczu.Z serem i z orzechami.Bartolo zjadłby ją ze smakiem, pomyślała bezwiednie.- Co ci się stało?- Nie rozumiem? - wymamrotała z pełną buzią.- Tu.I tu.Jesteś cała w siniakach.Replikantka przez chwilę giyzła i przełykała w milczeniu.Potem odpowiedziałasucho:- Wypadek.- Jaki wypadek?- Drogowy.- Uderzył cię samochód?- Uderzyły mnie pięści dwóch repów.Serra przyjrzał się jej z uwagą, z niedowierzaniem, ale widać było, że jest podwrażeniem.- Naprawdę?- No cóż, tak naprawdę to kazałam im się usunąć z drogi, zejść z ruchomegochodnika.- I co?- Nie zeszli.- Dlatego nie odbierałaś telefonu.- Byłam w szpitalu.- Złożyłaś doniesienie?- Nie.Po co? Te sędziowskie filorepy nigdy im nic nie robią.Sam zresztą wiesz,jak to działa.Te potwory cieszą się całkowitą bezkarnością
[ Pobierz całość w formacie PDF ]