[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Być może byli moimi braćmi, ale to nie czyniło ich ludźmi mniej okrutnymi.Pani nakazała Łabędziowi:- Zabierz Doja z powrotem na to miejsce i przynieście wszystko co do niej należało.Jej ubranie, a zwłaszcza tę rzecz, na której latała.- Do mnie zaś rzekła: - Tak, najdroższy, to jest najczystsza prawda.Wyjąwszy odrobinę makijażu.Już jej nienawidzę.Goblin! Chodź tutaj i stań tak, żebym cię mogła widzieć.Patrzyłem na dziewczynę Yoroshk, nie interesowała mnie jednak jej świeżość i bujność kształtów, tylko blond włosy i blady odcień skóry.Przeczytałem całe Kroniki aż do pierwszego tomu - aczkolwiek, przyznaję, była to tylko kopia, którą dzieliło od czasów oryginału kilka pokoleń - którego pierwsze partie powstały, zanim nasi przodkowie opuścili Khatovar.Ci ludzie nie byli wysocy, biali i nie mieli blond włosów.Może więc Yoroshk stanowili nieszczęście z zewnątrz, jak Władcy Cienia w moim świecie oraz Hsien?W tym momencie Pani zdjęła swój hełm, aby tym łatwiej piorunować mnie wzrokiem.Ja zaś zdałem sobie sprawę, że odcień jej skóry również jest śnieżnobiały, choć nie była blondynką.Dlaczego mielibyśmy oczekiwać po ludności Khatovaru, że będzie bardziej homogeniczna rasowo niż ludność w naszym świecie?Murgen i jego drużyna przybyli biegiem, niosąc kolejne ciało na następnych nieporządnie skleconych noszach.Pierwszej dziewczynie udało się uniknąć poparzeń i skutków uderzenia w ziemię.Druga nie miała tyle szczęścia.- Następna dziewczyna - zauważyłem.Trudno było ten fakt zignorować.Zresztą w jej przypadku to jeszcze bardziej rzucało się w oczy.- Młodsza od tamtej.- Ale równie dobrze zbudowana.Przynajmniej tak to wyglądało z miejsca, w którym stałem.- Są siostrami - warknęła Pani.- Macie pojęcia, co to oznacza?- Przypuszczalnie Yoroshk mają dla nas tak mało szacunku, że wysłali jakieś dzieciaki, aby sobie trochę poćwiczyły.Jednak po tym, co nastąpiło, dziadzio i babcia z pewnością zechcą się sami tym zająć.- Dałem znak.- Proszę bliżej, panowie.- Kiedy wszyscy, którzy nie mieli nic do roboty, zbliżyli się, powiedziałem: - Nie trzeba będzie długo czekać, aż niebo zaroi się od niemiłego towarzystwa.Chcę, żebyście zabrali się za przygotowania do wymarszu i zaczęli przeprowadzać zwierzęta oraz sprzęt na drugą stronę.Pani zapytała:- Myślisz, że trzeciemu uda się dolecieć do armii Yoroshk?- Nie namówisz mnie, żebym stawiał na wariant przeciwny.Wszystkie optymistycznie usposobione dzieci mojej matki od pięćdziesięciu lat już nie żyją.- Zerknąłem na forwalakę.Teraz był już prawie w całości Lisa Bowalk.Wyjąwszy łeb.- Wygląda jak jakieś stworzenie mitologiczne, nieprawdaż?Jeszcze żyła.Jej oczy pozostawały otwarte.Nie były to już oczy kota.Błagały.Nie chciała umierać.Powiedziałem Pani:- Nie wygląda nawet na odrobinę starszą niż wtedy, gdy ją ostatni raz widziałem.- Wciąż była młodą i atrakcyjną kobietą, przynajmniej jak na kogoś, kto całe lata spędził w najgorszych slumsach naprawdę paskudnego miasta.- Hej, Żłób.Weź Ciaracha.Chcę, żebyście, chłopcy, zgromadzili tu całe drzewo, jakie mamy na opał, i zbudowali stos wokół tego stwora.Goblin powiedział:- Pomogę.- Powiem ci coś, karzełku.Jeśli chcesz mieć robotę, to zbuduj mi parę porządnych noszy, żebyśmy mogli zabrać z nami nasze nowe dziewczyny.Pani zapytała:- Transport im nie zaszkodzi?- Starsza prawdopodobnie byłaby w stanie wstać i pokuśtykać o własnych siłach, gdyby była przytomna.Jednak będę musiał dokładniej zbadać tę drugą i sprawdzić, czy nie ma jakiś wewnętrznych obrażeń.- Tylko uważaj, gdzie będziesz ją szczypał i ściskał, staruszku.- Można by pomyśleć, że w twoim wieku dopracowałaś się subtelniejszego poczucia humoru, staruszko.Nie rozumiesz, że każdy zawód ma swoje korzyści? Lekarz może sobie poszczypać i pościskać.- Podobnie jak żona.- Podczas ceremonii ślubnej wiedziałem, że czegoś zapomniałem.Powinienem przyprowadzić prawnika.Żłób! Nikt nie dotyka tej włóczni, póki nie rozpalimy ognia.A i potem ja się wszystkim zajmę.Gdzie moje ptaszki? Powinienem wezwać Czarne Ogary.- Nie mogliśmy ich tutaj zostawić.Były decydującą bronią w wojnie z Duszołap.Śpioszce prawdopodobnie już ich rozpaczliwie brakowało.Łabędź i trzej inni zbliżali się ku nam, niosąc z wysiłkiem słup, na którym leciała starsza z dziewczyn.Łabędź zadyszał się.- Ta cholerna rzecz waży chyba z tonę! - Wszyscy czterej już chcieli rzucić go na ziemię.- Nie! - szczeknęła Pani.- Delikatnie! Pamiętacie, co się stało z drugim? Tam w górze? - Wskazała dłonią.Dym czy pył, czy co to tam było, wciąż zasnuwał niebo.Wewnątrz chmury od czasu do czasu rozlegało się trzaskanie kieszonkowej błyskawicy.- Teraz znacznie lepiej.Goblin! Doj! Chodźcie i przyjrzyjcie się tej rzeczy.- Przyjrzyj się temu materiałowi - powiedział Łabędź, podając mi kawałek czarnego łachmana.Pod palcami był gładki jak jedwab i wydawał się niemalże nieważki.Rozciągał się, kiedy zań szarpałem, ale nie rozdzierał się ani nie stawał cieńszy.Przynajmniej z pozoru.- Teraz popatrz na to - Łabędź dźgnął materię nożem.Ostrze nie przeszło na drugą stronę.Kiedy spróbował ciąć, również nic nie wskórał.Powiedziałem:- Czyż to nie piękna sztuczka? Mieliśmy szczęście, że wzięliśmy ze sobą bambusy.Kochanie, przyjrzyj się temu.Pokaż jej, Łabędź.Wy, ludzie, zanieście ten pal na drugą stronę bramy.Ruszać się, ludzie! Ci goście potrafią latać.A następna gromadka, która się pokaże, z pewnością nie będzie przyjaźniej nastawiona.- Tak naprawdę nikt nie potrzebował mojej zachęty.W górę stoku już szła zgrabna kolumna ludzi, zwierząt i sprzętu.Starszą dziewczynę Yoroshk przywiązaną do pierwszych noszy.Goblina też niesiono w górę.Kiedy Łabędź skończył pokazywać płótno Pani, powiedziałem doń:- Postaraj się znaleźć w którymś szałasie taki bal lub słup, który z daleka będzie podobny do tej latającej rzeczy.Pani i Goblin, jak również Łabędź zagapili się na mnie.Tym razem postanowiłem twardo skorzystać z prerogatyw dowódcy i niczego nie wyjaśniłem.Miałem przeczucie, że Yoroshk nie będą chcieli zostawić tego słupa.Co moi towarzysze zapewne pojęli, ale gdybym to powiedział, domagaliby się dalszych wyjaśnień.Dodałem:- Ta druga dziewczyna ma połamane kości, kiepsko wyglądające oparzenia, rany cięte i otarcia oraz prawdopodobnie obrażenia wewnętrzne.- I? - zapytała Pani.- I sądzę, że za bardzo nam się nie przyda.Prawdopodobnie umrze.A więc zamierzam zrobić rzecz dla niej najlepszą i zostawić ją własnym ludziom.- Robisz się miękki na starość?- Jak powiedziałem, przysporzy nam więcej kłopotów, niż jest warta.Nadto jej siostra wkrótce już wstanie i będzie chodzić.Dlatego jeśli z tą postąpię miłosiernie i zostawię tutaj, Yoroshk mogą być mniej skłonni do gonienia za nami i dokuczania nam.- Co zrobią?- Nie mam pojęcia.I nie chcę się przekonać.Po prostu biorę pod uwagę fakt, że byli w stanie przeprowadzić Bowalk na równinę, a potem z powrotem, w jedną i drugą stronę, nie niszcząc żadnych bram cienia.Mam nadzieję, że nie mają tego, co jest niezbędne, by w ten sam sposób przeprawić armię.- Gdyby byli w stanie to zrobić, nie podejmowaliby prób złapania nas
[ Pobierz całość w formacie PDF ]