[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Fachowiec" - to kolejne słowo-kluczmichnikowszczyzny.Nagle okazało się, że peerel był krajem pełnym fachowców, do tegostopnia, że pojąć nie sposób, dlaczego właściwie socjalizm się był skichał.Każdy, ktopełnił wysokie funkcje w peerelu, stawać się miał przez to cennym nabytkiem dla wolnejPolski.Pozbycie się go stanowiłoby nieocenioną stratę.Choćby był ostatnim cymbałem,który wszystko, cokolwiek mu partia powierzyła, doprowadził do ruiny.Wejście do polskich firm obcego kapitału zweryfikowało ten mit bardzo szybko -menedżerów z peerelowskim rodowodem, którzy zdołali sprostać wymogom prawdziwejkonkurencji, można policzyć na placach jednej ręki.Tym rojniej obsiedli oniadministracje i cudaczny, postkomunistyczny twór gospodarczy, jakim były jednoosobowe spółki skarbu państwa", rujnując je i transferując" kasę do własnych,zakładanych wyłącznie w tym celu spółek już prywatnych.Michnikowszczyzna czasem,gdy trafił się jakiś szczególnie jaskrawy przykład, potępiała, ale bez tego ognia, jakiumiała skrzesać w sobie w wojnach ideologicznych.Półgębkiem przyznawano, że pierwszy milion trzeba ukraść", że cóż, nikt poważny nigdy nie miał co do kapitalizmuzłudzeń, taki to po prostu złodziejski i z zasady niesprawiedliwy ustrój.A że okazał sięhistoryczną koniecznością, trzeba jego wady po prostu ścierpieć.Sprawny demagog gra zawsze na wielu strunach ludzkiej duszy, wiedząc, że ujednego mocniej odezwą się te, u innego tamte tony.Michnikowszczyzna odwołała się doróżnych emocji.Także do takich, które właściwe są każdej ludzkiej populacji.Większośćludzi nie lubi słuchać o niepomszczonych zbrodniach, o strasznych nieprawościach iniesprawiedliwości, bo to przykre, to zmusza do zajmowania stanowiska.Aatwo byłousunąć ze zbiorowej pamięci ofiary komunizmu, bo nikt, poza osieroconymi rodzinami,po prostu nie chciał sobie zaprzątać głowy myśleniem o nich, tak jak przezdziesięciolecia na szczęśliwym Zachodzie nie chciano słuchać o ofiarach Gułagu, ogłodzie na Ukrainie czy Katyniu.Większość inteligencji czuła się mniej lub bardziejumoczona i wolała, aby problemu umoczenia zbyt szczegółowo nie rozważać - jak nadworze Ludwików stało się swego czasu obowiązkiem dobrego tonu noszenie peruki ipudrowanie twarzy, bo w ten sposób liczni w tym towarzystwie syfilitycy mogli się ukryćw tłumie, tak w elitach III Rzeczpospolitej nosiło się Gazetę Wyborczą" przysłaniającąkażdy wstydliwy detal życiorysów.Większość każdej populacji nie lubi radykalnychzmian, bo zmiany naruszają cenne dla przeciętnego człowieka poczucie bezpieczeństwa -więc i z tej przyczyny michnikowszczyzna, występująca, jako strona hamująca zmiany,zawsze z hasłami umiarkowania, zdrowego rozsądku, odcinania się od przesady, miała uprzeciętnego Polaka wielki plus.Zwłaszcza, że przeciwko przesadzie występowali ludzieeleganccy, salonowi, cenieni w Krakowie i na Zachodzie, a rzecznicy radykalizmu jawilisię jako banda oszołomów, którym zle patrzy z oczu i brzydko pachnie z ust.Większość każdej populacji woli się opowiadać za dobrem i pięknem, nie za złem ibrzydotą.A Adam Michnik przemawiał tak pięknie i wzniosie, jak rzadko który ksiądz.A jak już nie wiedział co powiedzieć, to - majstersztyk propagandy, kwintesencjamichnikowszczyzny, i, biorąc to na zdrowy rozum, szczyt absurdu - zamiast komentarzapolitycznego rzucał na pierwszą stronę wiersz potępiający nienawiść.* * *Podsumowując krótko, trudno mi się zgodzić ze służącą pokrzepieniu serc" teząnarodowych katolików, że Michnik dzięki swym wpływom i uzyskanej propagandowejpotędze oszukał, ogłupił polskie społeczeństwo, z natury swej patriotyczne i kierujące sięszlachetnymi porywami.Oferta michnikowszczyzny odniosła tak wielki sukces, bodoskonale trafiła w potrzeby większej części polskiej inteligencji - ześwinionej,umoczonej, głupiej, zdeprawowanej peerelem i niezdolnej do rozliczenia się z samą sobą.Inteligencji zastępczej, lewicowej albo z tak zwanego awansu, którą peerel umieścił namiejscu tej prawdziwej, wymordowanej w Palmirach i Katyniu.Michnik, taki, jakimwykreował się po roku 1989, był po prostu bohaterem na jej miarę, i na miarę jej potrzeb.Dlatego zakochała się w nim bez pamięci.* * *Jednym ze szczególnie często powtarzanych przez Michnika nonsensów jestbudowanie analogii pomiędzy jego wizją historycznego kompromisu", leżącego upodwalin III Rzeczpospolitej, z sytuacją II RP, której budowniczowie przychodzili zróżnych stron", ale mimo to potrafili się dla dobra Polski porozumieć.Pomińmy, żeprawdę mówiąc w II RP było akurat inaczej - niezdolność porozumienia pomiędzygłównymi obozami czy raczej niemożność pogodzenia wyznawanych przez niepolitycznych wizji okazała się tak wielka, że jedynym wyjściem z niekończącego siępolitycznego pata pozostał zamach stanu.Co najważniejsze: budowniczowie II RP,owszem, przychodzili z różnych stron, ale żaden z nich nie przyszedł ze stronyzaborców! Piłsudski tworzył polskie wojsko u boku Austro-Węgier, a ludzieDmowskiego u boku Rosji - ale tworzyli oni po różnych stronach wojsko POLSKIE,osobne od armii zaborczych.Pomiędzy współpracą pomiędzy Piłsudskim i Dmowskim adogadaniem się Drużyny Wałęsy" z Jaruzelskim i Kiszczakiem nie ma żadnej analogii.%7ładnej! Byłaby, gdyby Piłsudski tworzył wolną Polskę z generałem Beselerem alboWielkim Księciem Mikołajem, co, jak wiadomo, miejsca nie miało
[ Pobierz całość w formacie PDF ]