[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następnie uniósł tabliczkę, którą miał przewieszoną przez ramię, odczepił ołówek i napisał:TAK.Kiedy Angua podniosła rękę, Cudo zauważyła, że czoło golema przecina cieniutka rysa.Ze zgrozą patrzyła, jak odskakuje cały czubek głowy; Angua niezmieszana sięgnęła do wnętrza i wyjęła pożółkły zwój.Golem zamarł.Oczy zgasły.Angua rozwinęła papier.– Jakieś święte teksty – stwierdziła.– Jak zawsze.Dawna, martwa religia.– Zabiłaś go?– Nie.Nie można odebrać tego, czego nie ma.– Włożyła zwój na miejsce i zatrzasnęła głowę.Golem ożył na nowo; czerwony blask rozjarzył się w jego oczach.Cudo, która wstrzymywała oddech, teraz głośno wypuściła powietrze.– Co zrobiłaś? – zdziwiła się.– Powiedz jej, Dorfl – poleciła Angua.Grube palce golema rozmyły się od szybkości, skrobiąc ołówkiem po tabliczce.JESTEM GOLEMEM.JESTEM ZROBIONY Z GLINY.MOJE ŻYCIE TO SŁOWA.DZIĘKI SŁOWOM W GŁOWIE, WSKAZUJĄCYM CEL, ZYSKUJĘ ŻYCIE.MOJE ŻYCIE TO PRACA.WYKONUJĘ WSZYSTKIE ROZKAZY.NIE ODPOCZYWAM.– Jakie słowa wskazujące cel?ODPOWIEDNIE TEKSTY BĘDĄCE OGNISKIEM WIARY.GOLEM MUSI PRACOWAĆ.GOLEM MUSI MIEĆ WŁAŚCICIELA.Kozioł ułożył się obok golema i zajął się przeżuwaniem.– Zdarzyły się dwa morderstwa – rzekła Angua.– Jestem prawie pewna, że golem dokonał jednego z nich, a prawdopodobnie obu.Wiesz coś o tym, Dorfl?– Przepraszam, ale.– wtrąciła Cudo.– Chcesz mi powiedzieć, że to.ta rzecz jest napędzana słowami? To znaczy.ona mi mówi, że jest napędzana słowami?– Czemu nie? Słowa mają moc.Wszyscy o tym wiedzą.W mieście jest więcej golemów, niż mogłabyś przypuszczać.Wyszły z mody, ale są trwałe.Mogą pracować pod wodą, w absolutnej ciemności albo po kolana w truciźnie.Latami.Nie wymagają odpoczynku ani pożywienia.Są.– Przecież to niewolnictwo! – wykrzyknęła Cudo.– Ależ skąd.Równie dobrze mogłabyś powiedzieć, że klamka do drzwi jest w niewoli.Masz mi coś do powiedzenia, Dorfl?Cudo nerwowo zerkała na wbity w pień tasak.Takie słowa jak „długi”, „ciężki” i „ostry” wypełniały jej głowę dokładniej niż dowolne inne mogłyby wypełnić glinianą czaszkę golema.Dorfl nie odpowiadał.– Jak długo tu pracujesz, Dorfl?TRZYSTA DNI JUŻ.– I miewasz czasem wolne?PUSTY ŚMIECH.CO JA BYM ROBIŁ Z WOLNYM CZASEM?– Chciałam powiedzieć, że nie zawsze przebywasz w rzeźni.NIEKIEDY DOSTARCZAM TOWAR.– I spotykasz inne golemy? Posłuchaj mnie, Dorfl.Wiem, że jakoś utrzymujecie kontakt.A jeśli golem zabija prawdziwych ludzi, to nawet pękniętego kubka bym za ciebie nie dała.Tłum zjawi się tu od razu, z pochodniami.I młotami.Chwytasz, o co mi chodzi?Golem wzruszył ramionami.NIE MOGĄ ODEBRAĆ TEGO, CO NIE ISTNIEJE, napisał.Angua rozłożyła ręce.– Staram się być uprzejma – powiedziała.– Mogłabym cię od razu skonfiskować.Pod zarzutem Utrudniania Pracy, Kiedy Dzień Był Męczący i Mam Już Wszystkiego Dość.Znasz ojca Tubelceka?STARY KAPŁAN, KTÓRY MIESZKA NA MOŚCIE.– Jak go poznałeś?DOSTARCZAŁEM TAM TOWAR.– Został zamordowany.Gdzie byłeś, kiedy zginął?W RZEŹNI.– Skąd wiesz?Dorfl zawahał się.Kolejne słowa pisał wolno, jakby przychodziły z daleka, po głębokim namyśle.PONIEWAŻ CHODZI O COŚ, CO ZDARZYŁO SIĘ NIEDAWNO.PONIEWAŻ JESTEŚ WZBURZONA.PRZEZ OSTATNIE TRZY DNI PRACOWAŁEM NA MIEJSCU.– Cały czas?TAK.– Dwadzieścia cztery godziny na dobę?TAK.LUDZIE I TROLLE SĄ TU NA KAŻDEJ ZMIANIE.POTWIERDZĄ.W CZASIE DNIA MUSZĘ ZABIJAĆ, OPRAWIAĆ, ĆWIARTOWAĆ, ODDZIELAĆ KOŚCI, A NOCĄ BEZ ODPOCZYNKU MUSZĘ ROBIĆ KIEŁBASY, GOTOWAĆ WĄTROBY, SERCA, NERKI I FLAKI.– To okropne – uznała Cudo.Ołówek poruszył się szybko.PRAWIE.Dorfl wolno odwrócił głowę w stronę Angui.CZY JESTEM JESZCZE POTRZEBNY?, napisał.– Jeśli będziesz, wiem, gdzie cię znaleźć.PRZYKRO MI Z POWODU TEGO STARUSZKA.– No dobrze.Chodźmy, Cudo.Opuszczając dziedziniec, czuły na plecach wzrok golema.– On kłamał – stwierdziła Cudo.– Dlaczego tak uważasz?– Wyglądał, jakby kłamał.– Prawdopodobnie masz rację – zgodziła się Angua.– Ale widzisz, jak wielka jest ta rzeźnia.Założę się, że nie zdołamy udowodnić, że zniknął stąd na pół godziny.Zaproponuję chyba, żeby objąć go tym, co komendant Vimes nazywa specjalną obserwacją.– Znaczy, tak.po cywilnemu? – upewniła się Cudo.– Coś w tym rodzaju – odparła ostrożnie Angua.– Zabawne, że w rzeźni trzymają domowego kozła – odezwała się Cudo, kiedy szły przez mgłę.– Co? Ach, chodzi ci o judascapa? Jest taki w prawie każdej rzeźni.To nie zwierzę domowe, ale raczej pracownik.– Pracownik? Co taki kozioł może robić?– Ha! Codziennie wchodzić do rzeźni.To właśnie jego praca.Pomyśl: masz zagrodę pełną wystraszonych zwierząt.Biegają w koło bez przewodnika.Widzą rampę prowadzącą do budynku, bardzo przerażającą.I nagle zjawia się ten kozioł, wcale nie przestraszony, więc stado rusza za nim i.– Angua wydała odgłos podrzynanego gardła.– I tylko kozioł wychodzi.– To obrzydliwe!– Z punktu widzenia kozła chyba dość rozsądne.On wychodzi żywy.– Skąd wiesz o tym wszystkim?– Człowiek chwyta takie informacje, kiedy pracuje w straży.– Widzę, że muszę się jeszcze dużo uczyć – stwierdziła Cudo.– Na przykład nigdy bym nie pomyślała, że trzeba nosić przy sobie kawałek koca.– To wyposażenie specjalne, kiedy spotykasz się z nieumarłymi.– Wiedziałam, że na wampiry dobry jest czosnek.Zresztą działa na nie wszystko co święte.A co działa na wilkołaki?– Słucham? – Angua wciąż myślała o golemie.– Mam srebrną kolczugę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]