[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie doceniałemnildorów i to doprowadziło mnie do popełnienia ciężkiego grzechu, który muszę56wam wyznać.Jak wam wiadomo, przez pewien czas byłem tutaj administratoremokręgu.Do moich obowiązków należało wykorzystywanie miejscowej siły robo-czej.Ponieważ nie zdawaliśmy sobie sprawy, że nildory są inteligentnymi, au-tonomicznymi istotami, wykorzystywaliśmy je, przymuszaliśmy do ciężkiej pra-cy na budowach, do podnoszenia trąbami ciężarów i w ogóle do każdej ciężkiejfizycznej roboty.Traktowaliśmy je jak maszyny.Gundersen zamknął oczy i czuł, jak cała przeszłość wali się na niego nieubła-ganie, jak przytłacza go czarna chmura wspomnień. Nildory pozwalały, byśmy je wykorzystywali, Bóg jeden wie, dlaczego.Myślę, że byliśmy tym krzyżem, dzięki któremu ich rasa miała zostać oczysz-czona.Pewnego dnia pękła tama w dystrykcie Monroe go, na północy, niezbytdaleko od granicy Krainy Mgieł i całej plantacji tarniny groziło zalanie.Spowo-dowałoby to milionowe straty dla Kompanii.Zagrożona również była elektrowniaw tym rejonie oraz budynki administracyjne i, powiedzmy sobie, gdybyśmy niezareagowali dostatecznie szybko, wszystkie nasze inwestycje na północy poszły-by w diabły.Byłem odpowiedzialny za całą akcję.Posłaliśmy już tam wszystkieroboty, jakie mieliśmy, ale to nie wystarczało, trzeba więc też było zatrudnić i nil-dory.Zagoniliśmy je wszystkie, z każdego zakątka dżungli, pracowaliśmy dzieńi noc upadając na twarz.Opanowaliśmy powódz, ale nieszczęście wisiało jeszczenad nami.Szóstego dnia rankiem pojechałem sprawdzić, czy tama wytrzyma, gdynadejdzie szczytowa fala i zobaczyłem siedem nildorów, których dotychczas niewidziałem, maszerujących ścieżką na północ.Kazałem im pójść za sobą.Odmó-wiły, bardzo uprzejmie.Powiedziały, że są w drodze do Krainy Mgieł na uroczy-stość ponownych narodzin i nie mogą się zatrzymać.Ponownych narodzin? A comnie obchodziły ich ponowne narodziny?! Nie miałem zamiaru przyjąć tej wy-mówki, zwłaszcza w obliczu powodzi.Rozkazałem bez namysłu, żeby zgłosiłysię do pracy przy tamie albo załatwię się z nimi na miejscu.Ponowne narodzinymogą poczekać, stwierdziłem.Odrodzicie się innym razem.Sytuacja jest poważ-na.Zwiesiły głowy i końce trąb zanurzyły w piasku jest to u nich oznaka wiel-kiego smutku.Przygarbiły się.Jeden z nich powiedział, że bardzo mi współczują.Wściekłem się i oznajmiłem, co mogą zrobić ze swoim współczuciem.A w ogó-le, jakim prawem mi współczują.Wydobyłem miotacz ognia kontynuował.No, naprzód, ruszać się! Potrzebne jesteście przy robocie.Wielkie oczy patrzyłyna mnie żałośnie.Trąby w piasku.Dwa czy trzy odezwały się, że jest im bardzoprzykro, ale teraz nie mogą dla mnie pracować, że to niemożliwe, by przerwałyswoją podróż, wolą raczej umrzeć.Nie chciały mnie urazić swoją odmową, ale by-łem wściekły i postanowiłem, że mi za to zapłacą.Już chciałem jednego podpalićjako ostrzeżenie dla pozostałych, ale powstrzymałem się.Spytałem sam siebie, cou diabła chcę zrobić, a nildory czekały i moi współpracownicy obserwowali mniei inne nildory też się przyglądały.Podniosłem znów miotacz, żeby zabić jednegoz nich, tego, co mi tak współczuł, bo miałem nadzieję, że to przywiedzie inne do57rozsądku.A one czekały.No, ale jak można spalić siedmiu pielgrzymów, nawetjeśli przeciwstawiają się wyraznemu rozkazowi szefa okręgu? Z drugiej stronywystawiony był na próbę mój autorytet.Pociągnąłem więc za spust i przejecha-łem mu po grzbiecie przypaliłem go niezbyt głęboko, tylko skórę.Nildor stałbez ruchu, a przecież jeszcze chwila, a mógłbym spalić go na węgiel.I w tensposób skreśliłem się w ich oczach, bo użyłem przemocy.Na to czekały.Paręnildorów, które wyglądały na starsze od innych, powiedziało, żebym przestał, żesię zastanowią i naradzą.Odsunąłem miotacz, a one odeszły, by odbyć konferen-cję.Nildor, którego przypaliłem, trochę utykał i wyglądał żałośnie, choć nie byłzraniony aż tak, jak ja.Ten, który rani, może odnieść cięższe obrażenia, niż jegoofiara, wiecie o tym? Wreszcie nildory zgodziły się uczynić to, co im kazałem.Zamiast więc iść na północ, na ponowne narodziny, poszły pracować przy tamie,nawet i ten przypalony.Po dziewięciu dniach woda zaczęła opadać, elektrowniai plantacja zostały uratowane i wszyscy żyliśmy szczęśliwie przez długie lata
[ Pobierz całość w formacie PDF ]