[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy wychodził z biura o wpół do dziewiątej, wszyscy pracownicy jego kancelarii, nie wyłączając obu wspólników, pochłonięci byli kopiowaniem dokumentów i spo­rządzaniem notatek.To Parrish domagał się tego spotkania, Sandy był jednak prawie pewien, że zna jego powód.Śledztwo w sprawie zabójstwa utknęło w martwym punkcie, pierwsze emocje przygasły, toteż prokurator postanowił przystąpić do rozmów.Zawsze działo się tak samo, kiedy dowody były niewystar­czające do uzyskania pewnego wyroku i zanosiło się na proces poszlakowy.Przede wszystkim Parrish chciał go wysondować, ale wpierw musiał oczywiście postraszyć, pohuczeć i odegrać swą rolę.To jasne, iż żaden skład ławy przysięgłych nie mógł patrzeć przychylnie na prawnika, który dopuszcza się zbrodni w celu zdobycia pieniędzy.Ale McDermott nie zabierał głosu, tylko słuchał.A prokurator, co zrozumiałe, zaczął się chełpić swoimi osiągnięciami: zdumiewająco wysokim procentem uzyskanych wyroków skazujących, zwłaszcza w sprawach o morderstwa z premedytacją, z których żadnej nie przegrał, a miał ich na koncie aż osiem.Na pewnym etapie Sandy doszedł do wniosku, że traci jedynie czas.Miał do omówienia z Parrishem kilka ważnych spraw, lecz musiały one jeszcze zaczekać.Zapytał więc, jak tamten zamierza udowodnić, że do tego morderstwa doszło w okręgu Harrison.Później się zainteresował, czy istnieją jakiekolwiek przesłanki pozwalające określić przyczynę śmierci.Patrick nie miał najmniejszej ochoty udzielać szczegółowych wyjaśnień, zatem te sprawy nadal pozostawały zagadką.A dochodziło przecież najważniejsze pytanie: kim była ofiara? Według przeprowadzo­nej przez niego wstępnej analizy w całej historii sądownictwa stanu Missisipi nie zdarzył się jeszcze wypadek oskarżenia kogoś o morderstwo, jeśli nie zdołano wcześniej zidentyfikować ofiary.Parrish ze spokojem wysłuchał tychże pytań, po czym poświęcił sporo energii na sprytne uniknięcie jakichkolwiek konkretnych odpowiedzi.- Czy pański klient rozważał możliwość przyznania się do winy, aby uzyskać łagodniejszy wyrok? - zapytał.- Nie.- A weźmie to pod uwagę?- Nie.- Dlaczego?- Bo to pan wystąpił z wnioskiem do komisji przysięgłych, pan wywalczył oskarżenie o morderstwo z premedytacją i także pan podał sprawę do wiadomości publicznej, więc teraz proszę udowodnić swoje zarzuty.Bardzo się panu spieszyło, nie pomyślał pan o skonfrontowaniu dowodów z zeznaniami podejrzanego.Nie może być mowy o przyznaniu się do winy.- Bez trudu uzyskam wyrok skazujący, jeśli zmienię oskar­żenie na nieumyślne zabójstwo - rzucił ze złością Parrish.- A to i tak będzie oznaczało dwadzieścia lat więzienia.- Niewykluczone - mruknął Sandy znudzonym głosem.- Lecz na razie mój klient jest oskarżony o morderstwo z pre­medytacją.- Już jutro mogę złożyć odpowiedni wniosek.- Doskonale.Proszę to zrobić.Będziemy inaczej rozma­wiać, kiedy zmieni pan treść oskarżenia.ROZDZIAŁ 32Apartament nosił nazwę „Camille Suit” i zajmował trzecią część ostatniego piętra „Biloxi Nugget”, najnowszego, naj­większego i najwytworniejszego kasyna w stylu Las Vegas na południowym wybrzeżu.Z niewiadomych powodów właś­ciciele kasyna postanowili ochrzcić apartamenty i sale ban­kietowe imionami słynnych huraganów, jakie pustoszyły rejon Zatoki Meksykańskiej.Dla zwykłego śmiertelnika, któremu zależało na wynajęciu przestronnych pomieszczeń, apartament kosztował siedemset pięćdziesiąt dolarów za dobę.Sandy przystał na tę cenę, a jego klient, przebywający w odległym o pięć kilometrów szpitalu, zaaprobował taki wydatek.McDermott doszedł do wniosku, że będzie to odpowiednie lokum dla przyjezdnego, świetnie opłacanego adwokata.Nie zamierzał jednak korzystać z pozostałych atrakcji kasyna.Apartament składał się z dwóch sypialni, kuchni, salonu oraz dwóch pokoi gościnnych, oferował wystarczająco wiele przestrzeni na zorganizowanie wszelkiego typu spotkań.Oprócz czterech niezależnych linii telefonicznych był ponadto wyposażony w telefaks oraz telewizor i magnetowid.Aplikant z jego kancelarii szybko przywiózł z Nowego Orleanu komputer i sporą część materiałów dotyczących oszustwa Aricii.Pierwszym klientem, jakiego Sandy przyjął w tymczasowym biurze, był J.Murray Riddleton, adwokat prowadzący sprawę rozwodową Trudy.Przedstawił pisemną propozycję ugody, której warunki podyktował wcześniej Patrick [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •