[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie odpowiadając, przyspieszył kroku, wyminął ich i skierował się do toalety.10Po przerwie miejsce na mównicy zajął biegły, który miał przedstawić opinię na temattego, czy upadek z wysokości metra czy półtora może być śmiertelny dla trzyletniegodziecka.Z medycznej paplaniny Chyłka wyłapała tylko tyle, że zgon w takiej sytuacjiteoretycznie mógł nastąpić.Po tym, jak Aronowicz podziękował biegłemu, Joanna uniosła się lekko znad wózka.Zaraz jednak usiadła z powrotem na siedzisku, nie potrafiąc utrzymać równowagi.Zanim którykolwiek z sędziów zdążył po raz kolejny powtórzyć, że nie musi wstawać,zwróciła się do biegłego: Wszyscy pamiętamy sprawę małej Madzi z Sosnowca powiedziała,nieprzypadkowo ją przywołując.Tam matka dokonała zabójstwa, a potem całą sprawęzatuszowała. I być może niektórzy z nas przypominają sobie nawet ówczesne opiniebiegłych.Zdecydowana większość twierdziła, że dziecko nie mogło umrzeć po upadkuz tak niewielkiej wysokości.Po prawdzie, to te ekspertyzy kazały podejrzewać, że cośjest nie tak w wersji Katarzyny W.Pamięta pan tę sprawę? Oczywiście. I pańskim zdaniem tamte opinie były profesjonalne? Jak najbardziej. A zatem w tym przypadku również mogłyby mieć zastosowanie? Absolutnie nie odparł pewnym tonem biegły. Tamto dziecko miało raptem kilkamiesięcy.W takim wieku kości nie są jeszcze do końca zrośnięte. Nie rozumiem. Jak mówiłem przed momentem, upadek z takiej wysokości może okazać sięśmiertelny zasadniczo tylko wówczas, gdy nastąpi pęknięcie czaszki, a kość wbije sięw mózg.W przypadku kilkumiesięcznego dziecka trudniej o taki uraz, z powodu, któryprzytoczyłem.Dodatkowo im młodsze dziecko, tym więcej płynu mózgowo-rdzeniowego, stanowiącego swoistą osłonę.Więc tak, w tym przypadku upadek mógłbyspowodować śmierć.W przypadku, o którym pani wspomniała, raczej nie. Dziękuję, nie mam więcej pytań powiedziała Joanna. Zwiadek jest wolny.Wbiła wzrok przed siebie i starała się zignorować pełne triumfu spojrzenieprokuratora.To przesłuchanie stanowiło wprost idealne podsumowanie całegoprocesu.Przeklęła się w duchu za to, że nie sprawdziła dokładniej ekspertyz z procesumałej Madzi.Byłaby przygotowana na cios, który zadał jej biegły.Po nim na mównicy stanął wezwany przez obronę technik kryminalistyczny.Sprawiałwrażenie kompetentnego człowieka.Został przedstawiony jako pracowniklaboratorium Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku, który odpowiadał zakoordynowanie badań.Z pomocą Aronowicza powtórzył to, co było już dla wszystkichwiadome brak czyichkolwiek śladów daktyloskopijnych poza śladami rodziny, brakśladów traseologicznych świadczących o tym, że ktoś wyszedł przez okno dachowe,i tak dalej.Prokurator nie miał dużo roboty.Kiedy przyszła kolej Joanny, ta postanowiła nie podejmować jeszcze jednej daremnejpróby powstania.Czułaby się pewniej, ale nie miała wyboru. Mam tylko dwa pytania powiedziała. Wprawdzie padły już w tokurozpoznawania sprawy, jednak teraz okoliczności nieco się zmieniły.Po zeznaniachmojej byłej klientki trzeba jeszcze raz przyjrzeć się śladom biologicznym, nieprawdaż? Nie rozumiem? Jeśli dziecko upadło, powinniście odkryć ślady krwi, prawda? zapytała. A jeśliAwit lub Angelika je zatarli, to znalezlibyście ślady chemiczne po czymkolwiek, czegoużyli.Biegły skinął głową. Zbadaliśmy podłogę tam, gdzie wskazano potencjalne miejsce upadku dziecka.I podtrzymuję to, co wówczas ustaliliśmy.Brak śladów tkanek, wydzielin i wydalin. Ale dziecko musiałoby krwawić, prawda? Nie czuję się kompetentny, by. Proszę orzec na podstawie dotychczasowego doświadczenia.Mężczyzna nie był zadowolony z tego, że Chyłka wybiegła poza zakres ekspertyzy.Niebyło w tym jednak cienia niechęci jak każdy profesjonalista z prawdziwego zdarzenia,facet po prostu nie lubił spekulować. Przypuszczam, że ślady krwawe powinny się pojawić powiedział. Przynajmniejjeśli doszło do uszkodzenia czaszki.Trudno jednak jednoznacznie stwierdzić, czy tow istocie miało miejsce.Ciała nie odnaleziono. Załóżmy, że biegły zeznający przed panem się nie pomylił.Mężczyzna potaknął. W takim razie aby historia mojej byłej klientki mogła się obronić, musiałabypojawić się krew, której nie znalezliście? Nie znalezliśmy potwierdził. Tym niemniej ślady chemiczne wskazują na to, żezostał użyty środek do czyszczenia. Nic dziwnego.W końcu od czasu do czasu sprząta się nawet w domku letniskowym.Biegły milczał. Proszę powiedzieć, czy cokolwiek na miejscu przestępstwa wskazuje na to, żedoszło tam do zabójstwa, a nie porwania? Nie przyznał mężczyzna. Ale nic nie wskazuje także na porwanie.Chyłka przez moment milczała.Technik robił dobre wrażenie i powinna wykorzystaćgo do swoich celów.Problem polegał na tym, że nie wiedziała, jak pociągnąć go za język,by powiedział więcej, niż powinien. Odpowiadał pan także za badanie śladów mechanoskopijnych? Owszem.Koordynowałem pracę całego zespołu.Strzał w dziesiątkę, skwitowała w duchu Joanna.Dodatkowo zauważyła konsternacjęjednego z ławników, więc zwróciła się z prośbą do biegłego, by wyjaśnił to pojęcie. Mechanoskopia to dziedzina kryminalistyki badająca oddziaływanie jednej rzeczyna drugą.Wytrycha na zamek, młotka na drzwi et cetera.W tym zakresie interesują naswszelkie zmiany w powierzchownej geometrii ciał stałych. Rozumiem odparła Chyłka. I pytam o to nie bez powodu, ponieważ gdyby doszłodo porwania, powinni państwo odnalezć mnóstwo takich śladów na miejscu zdarzenia? Oczywiście. A jednak nie było ani jednego. Nie.Joanna rozłożyła ręce, jakby w zupełnej bezradności.To pytanie pozornie pogrążałojej argumentację, ale było konieczne, by mogła dotrzeć do clou problemu. Czy to samo w sobie wystarcza, by stwierdzić, że miało miejsce zabójstwo? Oczywiście, że nie. A czy wystarcza, by wykluczyć porwanie? Również nie. W takim razie co pańskim zdaniem zaszło?Było to kluczowe pytanie, do którego dążyła od początku przesłuchania.Gdyby zadałaje od razu, przewodniczący szybko by je uchylił, a prawniczkę zrugał.Teraz jednak niemiał takiej możliwości wynikało logicznie z poprzednich. Szczerze mówiąc, nie spotkałem się jeszcze z taką sprawą zadeklarował biegły.Chyłka uśmiechnęła się w duchu, był to miód na jej serce. Może pan rozwinąć?Westchnął, tocząc wzrokiem po składzie orzekającym.Doskonale zdawał sobiesprawę z tego, że wykracza poza rolę, w której go tutaj wezwano.Najwyrazniej jednaknikomu to nie przeszkadzało. Cóż. podjął niepewnie. Sprawa przypomina mi klasyczne brytyjskie conundrum.Zagadkową sprawę, która wymaga nie lada wysiłku, by ją rozwikłać.Czytuje pani ConanDoyle a? Od czasu do czasu. Zna pani ostatnią powieść z Sherlockiem Holmesem, Dolinę strachu? Obawiam się, że nie skłamała, by mężczyzna wyjaśnił pozostałym, do czegozmierza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]