[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyszpilony niczym jakiś szkaradny motyl, Julian wił się i skrzeczał, ale już było niemal po wszystkim.- Godzinę temu byłem policjantem, a teraz wygląda na to, że będę katem - odezwał się Dave Collins.- To prawomocny werdykt, Dave - przypomniał mu Harry.Dave Collins, niczym sam Mroczny Żniwiarz, postąpił o krok do przodu i oddzielił ohydną głowę Juliana od tułowia, choć nie przyszło mu to łatwo.Potem przyszła pora na Guya Robertsa.Tęgi esper skąpał milczącego już wampira w huczącym zachłannym ogniu oczyszczenia.Kiedy skończył, zbiornik miotacza był już pusty, a z potwora niewiele zostało.Wówczas zmarli zaczęli się rozchodzić, wracali do otwartych grobów.Harry mógł już ruszać dalej.Wiatr rozwiał mgłę Juliana i swąd spalenizny, na nocnym niebie znów zalśniły gwiazdy.Ta część roboty została wykonana, ale w innym miejscu czekało jeszcze mnóstwo do zrobienia.Podziękował umarłym i znalazł drzwi Mobiusa.Harry niemal już przywykł do kontinuum Mobiusa, podejrzewał jednak, że większość ludzkich umysłów uznałaby je za coś nie do zniesienia.Na czasoprzestrzennej wstędze Mobiusa istniało jedynie "nigdzie" i "nigdy", ale człowiek doskonale zrównoważony, o właściwie ukształtowanym umyśle, mógł, korzystając z niej, znaleźć się wszędzie i o każdym czasie.Przedtem jednakże musiał przełamać lęk przed ciemnością.W fizycznym wszechświecie istnieją różne stopnie ciemności.Natura zdaje się nie lubić ich, podobnie jak nie znosi próżni.Metafizyczne kontinuum Mobiusa natomiast stworzone jest z ciemności.I nic tam nie ma poza nią.Za drzwiami Mobiusa leży Pierwotna Ciemność, starsza niż materia wszechświata.Harry mógłby równie dobrze znajdować się w jądrze czarnej dziury, gdyby nie to, że w czarnej dziurze panuje ogromne ciążenie, tu zaś nie było po nim najmniejszego śladu.Grawitacja tu nie działała, gdyż nie istniała masa.Kontinuum było równie niematerialne jak myśl i jak ona niosło w sobie siłę.Jego moc reagowała na obecność Harry'ego, starając się go odrzucić jak pyłek w oku.Był obcym ciałem, nie akceptowanym przez kontinuum.Tak bywało dotąd.Teraz jednak Harry wyraźnie odczuł zmianę.Poprzednio odbierał napór niematerialnych sił, próbujących wypchnąć go z powrotem w rzeczywistość.Nigdy nie odważył się im ulec wbrew swej woli, gdyż mógłby wyłonić się w czasie lub miejscu nie rokującym szans na przetrwanie.Teraz jednak wydawało mu się, że owe siły uginają się nieco, a nawet przepychają, by zrobić dla niego miejsce.Uwolniony, bezcielesny umysł Harry'ego podszepnął mu, dlaczego tak się działo.Intuicja wyjaśniła, że wynikało to z jego.metamorfozy.Z rzeczywistości w nierzeczywistość, z ciała i krwi w nieśmiertelną świadomość, z żywej istoty w ducha - Harry uparcie nie przyjmował do wiadomości faktu swej śmierci.Teraz jednak przestraszył się tej myśli.Zastanawiał, się czy to nie wyjaśniało miłości, jaką darzyli go zmarli, skoro był jednym z nich.Ze złością odrzucił tem pomysł.Umarli kochali go już przedtem, kiedy był pełnej krwi człowiekiem."Nadal jestem człowiekiem!" -pomyślał, choć z mniejszą niż zazwyczaj pewnością.Odkrywał teraz subtelną przemianę, jakiej ulegał.Przed niespełna rokiem spierał się z Augustem Ferdynandem Mobiusem na temat związków pomiędzy wszechświatem fizycznym i metafizycznym.Mobius, spoczywający w grobie na lipskim cmentarzu, dowodził, iż oba światy są całkowicie odrębne i nie nakładają się na siebie w żaden sposób.Mogą niekiedy ocierać się o siebie, wywołując po obu stronach jakieś zjawiska - na planie fizycznym "duchy" albo fenomeny paranormalne - ale nigdy się nie pokrywają ani nie biegną równolegle.A co do przeskakiwania z jednego w drugi i z powrotem.Harry jednakże był anomalią, łyżką dziegciu w beczce miodu Mobiusa, kluczem.A może wyjątkiem potwierdzającym regułę.Tak działo się wówczas, kiedy miał jeszcze określony kształt, był obdarzony ciałem.Harry należał do kontinuum.Stanowił jedynie byt metafizyczny i tutaj powinien pozostać.Na zawsze, pływając w niewyobrażalnych i z punktu widzenia nauki niemożliwych strumieniach sił abstrakcyjnego kontinuum Mobiusa.Skojarzenie słowne: strumień sił - pole siłowe - linie siły - linie życia.Jasnobłękitne unie życia ciągnące się za drzwiami czasu przyszłego.I nagle Harry przypomniał sobie coś, dziwiąc się, jak mógł na to nie zważać.Wstęga Mobiusa nie mogła go zawłaszczyć, jeszcze nie, gdyż miał przed sobą przyszłość, którą sam oglądał.Mógłby ponownie się jej przyjrzeć, gdyby tylko zapragnął, to była tylko kwestia wyboru odpowiednich drzwi.Pomyślał, że tym razem nie byłoby to tak proste [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •